Heja misie!!! Jak mijają wam święta? Chciałabym podziękować za komentarze i mam nadzieję, że pod tym rozdziałem zastanę równie wiele ;) Jeśli chodzi o tego shota, to jak na razie widzę, że ankietę wygrywa Larry ;D One Shot powinien pojawić się w czwartek ;P
Jeśli chodzi o ten rozdział no to cóż...nie powiem, że mi się nie podoba, bo mi się podoba, tylko, że jest dość...smutny i przygnębiający? Nie wiem...sami ocenicie ;D Życzę miłego czytania.
It’s getting better
Jeśli chodzi o ten rozdział no to cóż...nie powiem, że mi się nie podoba, bo mi się podoba, tylko, że jest dość...smutny i przygnębiający? Nie wiem...sami ocenicie ;D Życzę miłego czytania.
Enjoy!!!
It’s getting better
Keeps getting better all the time....
-
Chłopaki! - usłyszeli krzyk za plecami. Odwrócili się i zobaczyli ich
przyjaciół. Zayn, Liam i Niall podbiegli do Louisa i Harry'ego dysząc
jak lokomotywy. Lou i Harry popatrzyli się po sobie z niemałym szokiem.
Nie spodziewali się, że chłopcy się tu zjawią. Ani tym bardziej, że będą w takim stanie.
-
Co wy tu robicie? I dlaczego tak dyszycie? - zapytał po chwili Louis,
będąc nadal w szoku. Zaczął wpatrywać się w trójkę przyjaciół.
-
No jak..jak to co - powiedział ledwie słyszalnie Zayn, opierając się o
ścianę, próbując złapać oddech. Wszyscy wyglądali tak, jakby przebiegli
co najmniej cztery kilometry. - Przecież jesteśmy przyjaciółmi i nie
mogliśmy nie przyjść.- powiedział na jednym wdechu. Po chwili wziął
drugi i kontynuował - No, a jeśli chodzi o drugie pytanie to...samochód
się mi zepsuł i musieliśmy biec trzy kilometry, żeby się nie spóźnić.
- Zayn...jakie zepsuł?! Zapomniałeś dolać oleju i tyle! - wykrzyczał Liam, powodując, że na twarz Louis'a i Harry'ego wpłynął uśmiech. Nie mogli uwierzyć, że mają takich przyjaciół, którzy są w stanie tak bardzo się poświęcić.
- No to nie mogliście wyjechać wcześniej? - spytał Hazz, wiedząc, że Liam zawsze musi wyjechać wcześniej i na miejscu jest zawsze przed czasem.
- No wyjechaliśmy wcześniej, ale nie moja wina, że Niall i Zayn się tak wlekli. A poza tym, postanowiliśmy pojechać tą mniej uczęszczaną drogą jak to powiedział Zayn.
- Jaką mniej uczęszczaną?
- Leśną Louis, leśną. - wyjaśnił Liam, który już lekko ustabilizował swój oddech. - No i, Zayn mówił, że dotrzemy tam wcześniej i nie będzie żadnych korków...a stało się jak się stało. Po środku drogi - jeśli można to tak nazwać- samochód stanął. Od razu wybiegliśmy no i zaczęliśmy wszystko sprawdzać. Zayn i Niall zaczęli panikować. Jeden, że samochód mu się zepsuł, a drugi, że żelki mu się skończyły. Ja zacząłem krzyczeć, że nie zdążymy. No i wymyśliliśmy, że pobiegniemy. Może i na początku to się wydawało dobrym pomysłem, ale po przebiegnięciu dwóch kilometrów, byliśmy...um....właśnie w takim stanie i myśleliśmy tylko o tym - wypowiedział chłopak wskazując na Zayn'a i Niall'a, którzy opadli na ziemię i zaczęli pić wodę.
Trzeba było przyznać, że widok był komiczny. Ludzie ich mijający patrzyli się na nich z lekkim przerażeniem, ale oni się tym nie przejmowali.
- Zayn...jakie zepsuł?! Zapomniałeś dolać oleju i tyle! - wykrzyczał Liam, powodując, że na twarz Louis'a i Harry'ego wpłynął uśmiech. Nie mogli uwierzyć, że mają takich przyjaciół, którzy są w stanie tak bardzo się poświęcić.
- No to nie mogliście wyjechać wcześniej? - spytał Hazz, wiedząc, że Liam zawsze musi wyjechać wcześniej i na miejscu jest zawsze przed czasem.
- No wyjechaliśmy wcześniej, ale nie moja wina, że Niall i Zayn się tak wlekli. A poza tym, postanowiliśmy pojechać tą mniej uczęszczaną drogą jak to powiedział Zayn.
- Jaką mniej uczęszczaną?
- Leśną Louis, leśną. - wyjaśnił Liam, który już lekko ustabilizował swój oddech. - No i, Zayn mówił, że dotrzemy tam wcześniej i nie będzie żadnych korków...a stało się jak się stało. Po środku drogi - jeśli można to tak nazwać- samochód stanął. Od razu wybiegliśmy no i zaczęliśmy wszystko sprawdzać. Zayn i Niall zaczęli panikować. Jeden, że samochód mu się zepsuł, a drugi, że żelki mu się skończyły. Ja zacząłem krzyczeć, że nie zdążymy. No i wymyśliliśmy, że pobiegniemy. Może i na początku to się wydawało dobrym pomysłem, ale po przebiegnięciu dwóch kilometrów, byliśmy...um....właśnie w takim stanie i myśleliśmy tylko o tym - wypowiedział chłopak wskazując na Zayn'a i Niall'a, którzy opadli na ziemię i zaczęli pić wodę.
Trzeba było przyznać, że widok był komiczny. Ludzie ich mijający patrzyli się na nich z lekkim przerażeniem, ale oni się tym nie przejmowali.
-
Dziękuje - odpowiedział szatyn. Bez dalszych słów, Niall i Zayn
podnieśli się z podłogi, po czym wszyscy razem się przytulili. Tak jak
zawsze. Po kilkunastu sekundach się od siebie oderwali. Przeszli przez
długi korytarz, po czym czwórka z nich zajęła miejsca, a Louis podszedł
do drzwi. Spojrzał w stronę Harry'ego delikatnie się uśmiechając. Dał
tym gestem, znak osiemnastolatkowi, żeby się nie martwił.
Lecz Harry nie mógł się nie martwić.
Louis wszedł do pomieszczenia, zostawiając swoich przyjaciół na korytarzu. Każdy z nich myślało o jednym.W ich głowach była tylko i wyłącznie jedna myśl.
Co będzie, jeśli okaże się, że to prawda ?
Każdy z nich zadawał sobie to pytanie.
Każdy z nich bał się odpowiedzi.
Zayn,
Niall i Liam wiedzieli,że będą musieli wspierać Harry'ego...tylko nie
wiedzieli czy on pozwoli im na to. Ale zaraz przecież nawet nie
wiedzieli! Więc po co się martwili...może to ten głos w środku lub
intuicja? Coś wewnątrz im mówiło,że gdy Louis wyjdzie wszystko się
zmieni.
W tym samym czasie
W tym samym czasie
- Dzień dobry - wyszeptał chłopak, zamykając drzwi za sobą.
- Witaj Louis, proszę siadaj - odpowiedział Pan Adam, wskazując gestem dłoni na krzesło. Louis posłusznie zajął miejsce na przeciwko mężczyzny, który był średniego wieku. Doskonale znał Louis'a i jego sprawę. Na chwilę w pomieszczeniu zapanowała głucha cisza. Dało się tylko słyszeć dźwięki dochodzące z korytarza. Doktor sprawdzał coś w papierach, natomiast Louis wpatrywał się w okno.
A raczej to co było za nim. Widział tylko padający śnieg. Aura była piękna. Na chwilę Louis się rozmarzył. Przypomniał sobie ich wypad na narty. Wtedy było cudownie. Cały tydzień spędzili razem. Bez kamer i zbędnych osób. Tylko oni. Było jak za dawnych czasów. Było idealnie.
Pamiętał to, jak Harry wywalił się, a potem cały dzień bolał go tyłek. Nie mógł niczego zrobić, więc Louis cały czas mu usługiwał. Nawet go umył...lepiej nie wspominać jak skończyło się to mycie.
To wspomnienie sprawiło, że na twarz Louis'a wpłynął delikatny uśmiech. Każde wspomnienie związane z Harrym sprawiało, że Lou stawał się szczęśliwy. To właśnie dzięki temu chłopakowi, Louis stał się inny. Był jeszcze bardziej wrażliwszy i troskliwszy. A zwłaszcza o Harry'ego. Lecz także był bardzo zazdrosny.
Wkurzał się na każdego kto tylko popatrzył się na jego chłopaka. Każdego, kto tylko go dotknął lub przytulił. Wtedy robił ten słynny wyraz twarzy, który każdy zapewne znał. A raczej Ci, którzy wiedzieli, że Larry istnieje.
Tych osób było naprawdę mało. Poza rodziną Harry'ego, Louisa, Liama, Nialla, Zayna. Paula, Diany, dziewczyn z Little Mix, zarządu i kilku przyjaciół chłopaków, nikt nie wiedział.
- Louis...a więc. Jak się czujesz ? - ciszę przerwał doktor prowadzący Louisa, wyrywając tego z świata wspomnień.
- Jest dobrze...no może czasami mam gorsze dni, ale...zdarzają się naprawdę rzadko. A co z moimi wynikami? - spytał, cierpliwie czekając na odpowiedź.
- Louis....sprawdziliśmy to dwa razy i nie ma szans na błąd. Naprawdę mi przykro - szepnął, po czym wręczył chłopakowi wyniki.
Louis szybko je przyjął, po czym obrzucił wzrokiem. Gdy zatrzymał się na tym wyniku, w jego oczach stanęły łzy.
- Ale jak to? - spytał ledwie słyszalnie załamującym się głosem. Nie mógł uwierzyć, że to wszystko okazało się prawdą. W tamtej chwili nie myślał o niczym innym, jak o tym co teraz będzie. - Czy jest jakaś szansa? - zapytał z nadzieją wpatrując się w doktora.
- Niestety, zgłosiłeś się za późno. Teraz możemy tylko zrobić operację, która jakoś Ci pomoże i doda Ci kilka lat - powiedział, tym samym skazując na Louisa wyrok.
- Jaką operację? - spytał, zagryzając wargi, aby nie wybuchnąć płaczem.
- Przyjdź do mnie jutro, a wszystko Ci wytłumaczę. I jeszcze raz bardzo mi przykro. - wypowiedział pokrzepiająco pocierając ramię chłopaka.
Lecz tego nie dało się już pocieszyć. Jego świat się załamał. Rozpad na małe kawałeczki. I nie da się go już skleić.
~~~*~~~
~Perspektywa Baby Cakes ~
Czekaliśmy
na korytarzu siedząc na krzesłach. No może chłopaki siedzieli bo ja
chodziłem w te i we wte. Nie mogłem usiedzieć na miejscu.
Zayn z nerwów zaczął przegryzać wargi. Liam obgryzać paznokcie, a Niall bawić się swoją czapką. Każdy z nas przeżywał to w inny spoób. Nie wiedziałem co myślą teraz chłopacy, ale ja myślałem tylko o jednym ;
Zayn z nerwów zaczął przegryzać wargi. Liam obgryzać paznokcie, a Niall bawić się swoją czapką. Każdy z nas przeżywał to w inny spoób. Nie wiedziałem co myślą teraz chłopacy, ale ja myślałem tylko o jednym ;
Nie chcę stracić Louisa.
Tylko
to chodziło po mojej głowie. Co będzie gdy to wszystko okaże się prawdą? Nawet
nie chciałem tego przyjąć do świadomości. Doskonale wiedziałem,że jeśli
on odejdzie ja nie będę mógł normalnie funkcjonować. Nie będę w stanie
się uśmiechnąć, czy wstać z łóżka. Nie będę w stanie niczego przełknąć,
lub się do kogoś odezwać. Nie będę po prostu mógł żyć.
Z
moich rozmyśleń wyrwał mnie trzask drzwiami. Od razu popatrzyłem się w
tamtą stronę. Zobaczyłem bladego Louisa, który opierał się o ścianę.
Chłopcy od razu wstali, a ja się zatrzymałem. Podbiegliśmy do niego,
zadając różne pytania :
Co się stało?
Dobrze się czujesz?
Co tak długo?
Jesteś zdrowy?
Louis nie odpowiadał. Gdy po chwili spojrzał mi prosto w oczy, wiedziałem, że to co śniło mi się po nocach okazało się prawdą. Nie musiał nic mówić...wiedziałem. Jego spojrzenie przekazało mi więcej niż nie jedno słowo. Wtedy byłem już pewny,że teraz nic nie będzie tak jak dawniej. Do chłopaków zdawało się nie docierać to, co dla mnie było tak oczywiste. Może dlatego, że nie znali tego spojrzenia? Nie wiem...Ale wiem to, że w moich oczach od razu stanęły łzy.
Co się stało?
Dobrze się czujesz?
Co tak długo?
Jesteś zdrowy?
Louis nie odpowiadał. Gdy po chwili spojrzał mi prosto w oczy, wiedziałem, że to co śniło mi się po nocach okazało się prawdą. Nie musiał nic mówić...wiedziałem. Jego spojrzenie przekazało mi więcej niż nie jedno słowo. Wtedy byłem już pewny,że teraz nic nie będzie tak jak dawniej. Do chłopaków zdawało się nie docierać to, co dla mnie było tak oczywiste. Może dlatego, że nie znali tego spojrzenia? Nie wiem...Ale wiem to, że w moich oczach od razu stanęły łzy.
-
Louis i co? - spytał chyba po razy setny Liam, wyczekująco wpatrując
się w Louisa. Ten tylko popatrzył się na mnie. Nie wiem co widział, ale w
jego oczach stanęły łzy. Moje już dawno spływały mi po policzkach. Nie chciałem dłużej ich ukrywać...chociaż teraz mogłem być sobą i swobodnie płakać. Chociaż nigdy nie chciałem, żeby takie łzy z takiego powodu upuściły moje oczy.
- Mam białaczkę - rzekł poddenerwowany, po czym pierwsza łza spłynęła po jego zaróżowionym policzku.
Wtedy
ja straciłem nad sobą kontrolę. Wybuchłem niekontrolowanym płaczem, opadając na podłogę.
Wiem tylko,że Louis i reszta do mnie podbiegli próbując uspokoić, lecz
ja ich nie słyszałem. Podkuliłem nogi, a głowę schowałem w dłoniach. W tamtej chwili byłem w swoim świecie. I za
cholerę nie chciałem nikogo tam dopuścić. W mojej głowie było pusto. Nie
myślałem nad niczym. Chciałem tylko płakać. Tylko płakać. Chociaż wiedziałem, że płaczem niczego nie załatwię. Nie rozumiem...dlaczego takie coś spotyka mnie i Louisa.
Dlaczego to my tak cierpimy. Czy nasza miłość komuś przeszkadza? Czy
Bóg musi zabierać nam to co najważniejsze?
Naszą miłość.
Miłość,
która któregoś dnia odejdzie. I zostawi mnie samego na tym świecie.
Samego i bezradnego. Nie będę już tym samym człowiekiem. Nie będę już
tym samym Harrym sprzed lat. Nie mogę zrozumieć...dlaczego to wszystko
spotyka nas?
Hejka,
OdpowiedzUsuń:( A więc zgadłam... to szpital. Nie fajnie.
Cholera!!! Nie wiem co napisać... To nie może się skończyć śmiercią Lou. Wtedy będzie jeszcze bardziej nie fajnie. I cholernie smutno!
...
Rozdział mimo wszystko świetny. Piszesz cudownie! Uwielbiam twoje opowiadania i ciebie :) Czekam z niecierpliwością na następny!! Pozdrawiam i życzę dużoooooo weny :*
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńEj. Wymyśl jakieś lekarstwo!!!
OdpowiedzUsuńpycia
Nie..to nie może się skończyć w ten sposób.Błagam zrób coś,żeby to okazało się pomyłką.Rozdział wielce smutny,ale bardzo dobry.Umiesz pisać o uczuciach,a to jest ważne.Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNie, to nie może się w ten sposób skończyć no po prostu nie. :(Fantastycznie opisujesz uczucia normalnie się popłakałam to wszystko było takie realistyczne. Nie wiem co mam jeszcze napisać ale proszę dodaj szybko następny rozdział bo muszę wiedzieć co będzie dalej.
OdpowiedzUsuńNie, nie i nie... ;c Strasznie smutne, jednak widać tu ile uczuć zawierasz w rozdziałach. Piękny, a za razem załamujący. ;c Czekam na kolejny rozdział... Ale proszę, niech to się nie kończy w ten sposób! ;c
OdpowiedzUsuńNiee...tylko nie to. Dlaczego właśnie tak? Nie mogłaś wykombinować czegoś innego? To takie smutne, że Louis i Harry muszą się tak męczyć. Nie dość, że muszą się ukrywać, to teraz ta choroba Lou...
OdpowiedzUsuńAhh...no nic. Blog jest po prostu wspaniały. Taki przepełniony uczuciami. Masz ogromny talent i tego zazdroszczę ci najbardziej. Jesteś wspaniała. Ahh i jeszcze jedno mogłabyś mi dać twój link do Ask.fm?
Pozdrawiam! ;)
Miło słyszeć takie cudne słowa ;D
UsuńA to do Ask.fm - http://ask.fm/KatieWood1 :)