sobota, 27 kwietnia 2013

Rozdział 14 - Chcę Ci coś powiedzieć, za nim Cię opuszczę

  Hej wszystkim!! Rozdział 14...ostatni rozdział na tym blogu nie licząc epilogu. Miałam go dodać wczoraj, ale z racji, że strasznie się źle czułam, to dodaje go dziś ;) Rozdział jest bardzo smutny, ale tak musiało być. Chciałam przedłużyć tego bloga ale nie miałam żadnych pomysłów. Widzę, że prolog do Your eyes...wam się spodobał z czego jestem bardzo zadowolona. No nic,pytania do mnie lub do postaci to tutaj.

Enjoy!!! 

But I wanna tell them

I wanna tell the world


That you’re mine....



 ~ Perspektywa Baby Cakes ~


Kiedyś, jakieś trzy lata temu, gdyby ktoś powiedział mi, że spotka mnie w moim krótkim życiu, moja pierwsza prawdziwa miłość, za którą byłbym w stanie oddać wszystko co mam, wyśmiałbym go w twarz. Przecież ja Harry Styles nie mógłbym się zakochać po jednym spotkaniu.

To irracjonalne.

Na domiar wszystkiego, gdyby ktoś powiedział mi, że tą osobą, dla której stracę głowę będzie mężczyzna, padłbym na ziemię i nie mógłbym powstrzymać śmiechu. A jednak patrząc na to wszystko uświadamiam sobie, że nigdy nie wiadomo, co los nam przyniesie i przede wszystkim, nie należy tego odrzucać ani unikać. A ja odpychałem myśl o tym, że mogę być gejem...to był błąd.

Spotykając Louisa, tak naprawdę przez myśl mi nie przeszło, że jest on tak cudownym chłopakiem. Gdy połączono nas w zespół, tym samym poznając go bliżej odkryłem, że jest osobą wartościową, która dąży do wyznaczonych sobie celów i nie poddaje się mimo przeciwności losu. Wtedy też zrozumiałem, że uczucie, które jego darzę nie jest przyjaźnią, która między nami narosła. Po prostu się w nim zakochałem. Przez dłuższy czas, nie chciałem przyznać się przed tym, przed samym sobą, ale potem stwierdziłem, że nie mogę wiecznie uciekać przed moimi uczuciami. Uczuciami, które są tak bardzo mocne i wyraźne.

Ten chłopak nauczył mnie też, że lepiej jest znaleźć jedną osobę, którą będziesz mógł nazwać prawdziwym przyjacielem, niż tkwić w gronie osób, które jedno twoje potknięcie rozpowiedziałyby wszystkim osobą lubiącym dokuczać innym. Uświadomił mnie też, że nie trzeba się wstydzić tego, kim się jest. Nawet jeśli inni nie odbieraliby ciebie pozytywnie, najważniejsze jest, abyś ty sam miał do siebie szacunek.


  Lekarz powiedział, że jeżeli do czterdziestu ośmiu godzin nie wedrze się infekcja do organizmu, choroba ustąpi. Cieszyłem się ogromnie, bo to oznaczało, że jeszcze długie lata przed nami i będę mógł zrobić z nim jeszcze więcej szalonych rzeczy, niż do tej pory.

To wszystko było takie nagłe. Najpierw Louis czuł się dobrze. Potem coś się zmieniło. Jego stan gwałtownie się pogorszył, a lekarze nie mieli innego wyjścia niż operowanie Louis'ego.

- Mogę się z nim zobaczyć? - zapytałem, kiedy lekarz skończył mówić.

 - Ale tylko jedna osoba - powiedział, uważnie patrząc się na wszystkich zgromadzonych na korytarzu. Mimo tych godzin nikt nie odszedł. A wręcz przeciwnie, niektórzy dołączyli. Przybyli rodzice Louisa, moi, Simon, Paul, Stan, Lou, Tom, Kate, Sarah. Wszyscy czekali. Wszyscy, którzy lubili Louisa. I nie przeszkadzło im to, że się ze mną spotykał. Oni tak naprawdę cały czas nas wspierali. W tych wszystkich trudnych chwilach...zawsze byli przy nas.

Mama Louisa od razu kiwnęła twierdząco głową. Spojrzała na syna przez dużą szybę, łapiąc się za usta. Widziałem, że powstrzymywała płacz. Jej mąż objęł ją, dodając jej w ten sposób choć trochę otuchy. Spojrzała na mnie i skinęła twierdząco głową, dając mi tym samym pozwolenie na wejście.

- Louis powinien zacząć wybudzać się za niedługo. Powinniśmy być dobrej myśli - oznajmił lekarz, zostawiając nas samych.

Podszedłem do drzwi, po czym wszedłem powoli do pomieszczenia. Zlustrowałem twarz Louisa, czując mocne ukłucie w sercu. Naprawdę bałem się o niego. I chociaż Louis przeszedł operację bez zbędnych komplikacji, zagrożenie nadal było.

Podszedłem powoli do łóżka, nie odrywając wzroku od jego twarzy. Znałem każdy jej milimetr na pamięć. Z przymkniętymi powiekami wyglądał, jakby właśnie spał. A usta…lekko rozchylone, były teraz bledsze niż zwykle. Rozrzucone wokół, ciemne włosy kontrastowały z białą pościelą, której nienawidził. U nas zawsze musiała być kolorowa. Takie przyzwyczajenie...

Louis wyglądał jak bezbronny chłopiec, którego tak bardzo pokochałem za jego podejście do świata. Usiadłem niepewnie na niskim taborecie, który postawiony był zaraz obok małej szafeczki przy łóżku, na którym leżał chłopak. Ostrożnie ująłem jego dłoń, lekko muskając ją wargami. Bałem się, że mogę go skrzywdzić samym dotykiem, czy moją obecnością.


~~~*~~~


Nie minęło wiele czasu. Byłem pewien, że nie minęła nawet godzina, jak Louis zaczął się powoli wybudzać. Oczywiście zaraz po otworzeniu oczu, odetchnął głęboko, zaciskając mocniej palce na mojej dłoni.

- Bałem się, że Cię nie zobaczę - wychrypiał i odetchnął głośno z ulgą.

- Obiecałem, że będę. A ja obietnic zawsze dotrzymuję - zauważyłem, nachylając się w jego kierunku i składając na jego ustach delikatny pocałunek.

Pierwsze, co zrobiłem, to poinformowałem o tym lekarza. I później zaczęło się. Każdy chciał się zobaczyć z Louis'em, powiedzieć mu, że cieszy się, że operacja się udała. Lekarz jednak prosił, żeby nie męczyć za długo pacjenta i dać mu odpocząć przynajmniej do rana.

Dlatego ja miałem swoją chwilę z moim ukochanym.Zmartwiłem się trochę gdy spojrzałem na niego. Nadal był blady i osłabiony, ale lekarz powiedział, że tak może być po operacji. Chwyciłem dłoń Louisa delikatnie masując jej powierzchnię.

- Jak się czujesz? - zapytałem, gładząc go po ręce. On obrócił głowę, po czym spojrzał na mnie swoimi pięknymi niebieskimi oczami.

- Lepiej, chyba - odparł słabym głosem. - Właśnie myślałem o tobie - dodał, uśmiechając się.

- Tak? A co takiego? - zapytałem z ciekawością, nie mogąc powstrzymać wesołego grymasu twarzy.

- Jest styczeń...potem będzie luty, marzec, kwiecień, czerwiec, będzie lato- zaczął wymieniać, przymykając powieki. A z jego ust ani na chwilę nie schodził uśmiech.- Uwielbiam lato, bo właśnie wtedy poznałem ciebie.

- Louis, o czym ty...

- Pamiętam to dokładnie.... Marzyłem wtedy, abyś któregoś dnia był mój - ciągnął, ignorując moje słowa. - I tylko mój. Żebyś uśmiechał się do mnie z miłością, przytulił, był w każdej sytuacji, pocieszył, kiedy byłoby mi źle…A gdy to wszystko się stało, nie chciałem od życia nic więcej. Marzyłem, abym kiedyś mógł Ci powiedzieć, jak bardzo kocham dzieciaka z toalety, który już przy pierwszym spotkaniu skradł moje biedne serce. - powiedział, powodując, że przypomniałem sobie nasze pierwsze spotkanie. Uśmiechnąłem się delikatnie na jej wspomnienie.Chłopak otworzył szeroko oczy, sięgając dłonią do mojej twarzy. Kciukiem zatoczył zarys moich ust, uśmiechając się do mnie słodko.- Marzyłem, aby kiedyś te usta pocałowały moje, abym mógł się w nich zatopić i zapominając o bożym świecie.

- Louis, proszę Cię, nie rób tego - szepnąłem błagalnie wiedząc do czego to wszystko zmierza. Ścisnąłem powieki, aby łzy nie spłynęły po moich policzkach. Kątem oka dostrzegłem ruch za dużą szybą w ścianie. Dostrzegłem rodziców Louisa, moich i naszych najbliższych przyjaciół. Widzieli strach wymalowany na mojej twarzy.

- Chcę Cię pocałować, Harry - powiedział pewnie. I to mnie przeraziło. Jego pewność. Bez wahania usiadłem na skraju łóżka, po czym nachyliłem się nad nim. Ostatni raz spojrzałem w jego oczy, po czym przymknąłem powieki i delikatnie musnąłem jego wargi swoimi.Gdy się od siebie oderwaliśmy, on przymknął powieki i wziął głęboki wdech. - Kocham twój zapach. Właśnie tak pachną najszczęśliwsze dni mojego życia. - Odepchnął się lekko, spoglądając w moje oczy. - Mówiłem Ci już, jak bardzo wyjątkowy dla mnie jesteś? - zapytał nagle. Byłem oszołomiony całą tą sytuacją. Nie umiałem nic powiedzieć, za to czułem, że z moich oczu płynie coraz więcej łez. Wyszeptałem cicho, aby tego nie robił, mając nadzieję, że zrozumie, co mam na myśli. Oparłem swoje czoło o jego. Louis potarł lekko swoim małym noskiem o mój, uśmiechając się ostrożnie. To co mówił, było piękne, ale obawiałem się, że to…Nie umiem o tym myśleć. - Obiecasz mi coś? - spytał po chwili, wpatrując się w moje oczy.

- Absolutnie wszystko - odparłem, bez chwili zastanowienia.

- Uśmiechaj się ciągle. Wiesz, że to w tobie kocham najbardziej. Chcę, abyś znalazł sobie kogoś, kto da Ci dużo szczęścia. Kogoś, przy kim będziesz czuł się wyjątkowo. Kogoś, kto sprawi, że twoje serce będzie biło sto razy szybciej. Kogoś kto Cię przytuli i będzie pocieszać gdy będziesz płakać. Kogoś, komu powiesz szczerze „kocham Cię”

- Ty jesteś tym kimś,Louis. I nigdy nie znajdę kogoś innego. Oboje to wiemy - szepnąłem, mówiąc całą prawdę. Doskonale wiedziałem, że nie będzie nikogo innego...że na tym świecie nie było, nie ma i nie będzie takiej samej...lub chociaż odrobinę podobnej osoby do Louisa.

Chłopak otworzył na chwilę oczy, patrząc na mnie z niewyobrażalnej bliskości. Zdecydowanie jego cudowne tęczówki będę miał za każdym razem przed oczami, kiedy tylko przymknę powieki.

 - Chcę, żebyś miał dzieci. Mnóstwo roześmianych i tak pięknych dzieci, które będą podobne do ciebie - uśmiechnął się. Słyszałem, jak z każdym słowem jego głos słabnie, co wywołało u mnie jeszcze więcej łez. - Daj jednemu z nich imię Louis, dobrze ? Wiesz...po wujku - wyszeptał słodko chichocząc.

- Przepraszam, Lou, ale ja… ja nie mogę Ci tego obiecać. Wiem...ja..ja jestem w stu procentach pewny, że z  nikim się nie zwiążę. W moim sercu nie będzie miejsca dla nikogo innego. Jesteś tam tylko ty. Tylko ty, Louis - zapewniłem go, mając nadzieję, że przestanie. Lecz się myliłem.

- Jestem przekonany, że z czasem wszystko się zmieni. Spotkasz wyjątkową osobę, w której się zakochasz, a twoje serce zacznie na nowo bić - powiedział, po czym podniósł lekko rękę, a następnie przejechał lekko po moich włosach. Jego słowa spowodowały, że na całym moim ciele pojawiła się gęsia skórka. Ta nie miła gęsia skórka. Nagle na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. - Wiesz za co Cię kocham?

- Za co? - spytał wpatrując się w jego oczy.

- Kocham w tobie absolutnie wszystko. Twoje kręcone włosy, zielone oczy, cudowny uśmiech, piękny głos, sprośny chichot, sposób w jaki oczarowujesz każdego, kogo poznasz. Włącznie ze mną. Sposób w jaki stajesz na głowie by ktoś się uśmiechnął. Kocham to, że potrafisz mnie pocieszyć dotknięciem dłoni i sposób, w który rozśmieszasz mnie, gdy marszczysz nos, nie potrzebując żadnych słów. Kocham to, że wiesz o czym myślę, kończysz za mnie zdania i podajesz mi to, co potrzebuję, zanim nawet ja się zorientuję, że tak jest. Kocham to, że zawsze zostawiasz puste kubki w całym domu i co kilka tygodni spędzam cały dzień, myjąc je. Kocham to, że zostawiasz swoja bieliznę na środku łazienki i twierdzisz, iż to moja, gdy oboje wiemy, jak jest. Kocham to, że nie możesz wytrzymać nawet godziny bez dotykania mnie, nawet jeśli to miałby być tylko mój łokieć. Kocham jak przytulasz mnie stojąc za moimi plecami i opierasz swój policzek o mój, kiedy przytulasz mnie od przodu i sprawisz, że czuję się kochany i bezpieczny w twoich ramionach. Kocham, kiedy mnie całujesz i trzymasz moją twarz lub przebiegasz palcami po moich włosach, sprawiając, że czuję się ceniony. Uwielbiam to, że ostatnią rzeczą, którą mówisz mi każdego dnia, jest „kocham Cię”. Jednak głównie kocham to, że sprawiasz, iż jestem lepszą osobą. Wiesz....nie boję się śmierci. Boję się tego, że po moim odejściu ty nie dasz sobie rady. A kiedy już umrę, chcę móc nadal napawać się twoją radością, twoim uśmiechem…- westchnął głęboko, zwilżając wargi językiem.

- Mówisz tak, jakbyś się żegnał - powiedziałem przez łzy, na co Louis uśmiechnął się krótko.

- Bo pewnie tak jest. - westchnął, wplatając dłoń w moje loki. - Nie płacz Harreh. Nie jestem wart twoich łez. Już i tak za dużo wylałeś łez przeze mnie i chciałbym Cię za to przeprosić. Za te wszystkie rzeczy, za to, że nie mogliśmy wyjść na ulicę trzymając się za ręce, za to, że nikt o nas nie wiedział, nie wiedzą jak bardzo Cię kocham i jak bardzo wyjątkowy jesteś dla mnie...Przecież wiesz, że długo nie pożyję. - mówił, wpatrując się w moje oczy. - Ale ja zawsze będę przy Tobie, tutaj. - przyłożył swoją dłoń do lewej strony mojej klatki piersiowej, tam gdzie znajdowało się moje serce. - Zawsze tam będę i zawsze będę Ci szeptał jak mocno Cię kocham. Wiesz…Chcę tylko wiedzieć, że kiedy mnie już zabraknie, nie stanie Ci się krzywda i poradzisz sobie. Nigdy nie wybaczyłbym sobie, gdyby coś Ci się stało z mojego powodu, Harry. - szepnął, a w jego oczach stanęły łzy, które po chwili spłynęły po zaczerwienionych policzkach. Starłem je, gładząc przy tym jego policzek.

 Powoli zbliżył się do mnie, po czym musnął lekko moje usta. Delikatnie, z czułością i miłością, jaką mnie darzył. Oddałem pocałunek, obejmując go mocno, jakby to miało utrzymać go przy życiu. Chciałem, aby ten moment trwał wiecznie. Abym mógł smakować jego ust przez całą resztę naszego życia.

 - Kocham Cię, Harreh - wyszeptał, ponownie oplatając mój kark.

 Wtulił się we mnie, zaciskając lekko palce na mojej koszulce. Po krótkiej chwili poczułem coś mokrego na moim karku. To były łzy, które spływały po jego policzkach. Pogładziłem go po plecach, chcąc mu dodać otuchy. Choć po moich policzkach lało się coraz więcej łez, a uczucia w środku mnie, mieszały się ze sobą powodując, że chwilami nie dałem rady oddychać.

Chciałem po prostu być blisko niego i nigdy nie wypuszczać z objęć. Chciałem spędzić z nim resztę mojego życia, które dzięki niemu nabrało barw i radości. To dzięki niemu jestem tym kim jestem i nie chcę się zmieniać. Nie chcę stracić Louisa...

Tak bardzo chciałbym budzić się każdego ranka, wtulony w jego ciało. Czuć jego usta na swoich. Przytulać się do niego i mówić mu te dwa piękne słowa, które wypowiadałem miliony razy.

Kocham Cię.

Tak wiele razy te dwa słowa wypływały z moich ust, że gdybym miał policzyć ile dokładnie to zajęłoby mi to pół życia. Przecież niedawno obchodziliśmy naszą rocznicę. Chcę znów świętować z nim nasze kolejne rocznice. Tak bardzo tego wszystkiego chcę. Ale czy jest to możliwe? Zapominamy, że życie jest kruche, delikatne, że nie trwa wiecznie. Zachowujemy się wszyscy jakbyśmy byli nieśmiertelnie. Bo życie....to taki dziwny prezent.


15 komentarzy:

  1. O Matko...dziewczyno popłakałam się jak to czytałam! Opisałaś to wszystko tak cudownie, że nie mogę. To wszystko jest takie smutne i wgl...no i chyba Lou umrze, prawda? No nic, czekam na epilog.

    OdpowiedzUsuń
  2. ahh...no i co ja mam napisać...to takie smutne, strasznie smutne ;( Nie mogę się pogodzić, że Louis umrze. No i Harry, biedactwo. Rozdział wyszedł Ci świetnie. Opisałaś wszystkie uczucia tak bardzo realistycznie, że aż chciało mi się płakać. Boje się pomyśleć co zastanę w epilogu..
    Pozdrawiam! ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jest chyba najsmutniejszy z całego bloga...chociaż tak jak dziewczyna powyżej....nie chcę myśleć co będzie w zakończeniu ;D Pewnie będzie cholernie smutny...Masz ogromny talent! To trzeba podkreślić...piszesz to wszystko ze swobodą...Uwielbiam cię :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Boże, to jest piękne! ;( Aż serce boli, myśląc o tym wszystkim, co dzieje się teraz w sercu Harry'ego, o tych wszystkich łzach, płynących po jego twarzy... Szczerze, zaraz się chyba popłaczę. :C Ja też wprost boję się epilogu, bo zaleję się takimi łzami, że to będzie jakieś nieporozumienie ;3 Tak więc czekam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejka :) Rozdział jest wprost boski! Zajebiście opisałaś uczucia... no i ten moment w którym Lou się żegnał z Harrym.. i jak mówił za co go kocha <3 Szkoda, że to już koniec tego opowiadania. Ciesze się, że mogłam je czytać :* No cóż... czekam na epilog i serdecznie pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Smutne zakończenie jest nieuniknione, ale nawet się ciesze, że takie jest. Twoje opowiadanie się wyróżnia i to jest naprawdę fajne. Rozdział przecudowny i bajeczny! Mi też się podobała chwila pożegnania... była smutna, a zarazem romantyczna i pełna głębokiego uczucia. Twój blog jest boski, a Your eyes z pewnością też taki będzie :* Czekam na epilog

    OdpowiedzUsuń
  7. ryczę przez ciebie już 10 min...genialny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  8. Coś niesamowitego. Chcę mi się płakać...wiesz czemu? Po pierwsze z powodu tak smutnego rozdziału. Po drugie, że Lou umrze, a po trzecie dlatego, że to już koniec ;( Pokochałam tego bloga i nie chcę żeby się kończył, ale jestem pewna, że twoje nowe opowiadanie będą równie dobre, jak to :* Pozdrawiam!
    ~Sarah.

    OdpowiedzUsuń
  9. Weszłam na bloga, zobaczyłam rozdział, przeczytałam, a teraz siedzę na łóżku, z laptopem na kolanach, a obok mnie leży pudełko chusteczek bo ryczę jak głupia :( To wszystko takie smutne, ale za razem cudowne. Takie jak ty <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Popłakałam się. Po prostu się popłakałam. Mam nadzieję że dam radę napisać ten komentarz bez żadnego zwarcia spowodowanego mokrą klawiaturą. Rozdział cudowny taki wzruszający. Oby Harry dał sobie radę po śmierci Louisa i żeby spełniło się jego życzenie żeby Harry był szczęśliwy i znalazł sobie kogoś choć troszkę tak wspaniałego jak Louis. Przez te 14 rozdziałów pokochałam twojego bloga i tak strasznie nie chcę się z nim rozstawać, no ale cóż nic nie może przecież wiecznie trwać. Oby twój następny blog był tak wspaniały jak ten i poprzednie. Czekam na epilog i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Pomimo tego iż w okół mnie jest totalny hałas a ja nie mogę się na niczym skupić spróbuje coś napisać.
    Czytając rozdział, w pewnym momencie nie wytrzymałam i łzy same zaczęły spływać mi po policzkach...chociaż nie chciałam tego robić bo obok mnie są moje kuzynki i kuzyni, którzy zrobili aferę, a tego, że się popłakał i po chwili cały dom przyszedł do mojego pokoju z pytaniem ' co się stało? ' Niewiarygodne....jakby nie moja koleżanka, to teraz nie czytałabym twojego bloga. Nie przezywałabym tego wszystkiego....to takie dziwne. Gdyby nie to, wszystko wyglądało by inaczej. Wszystkie twoje rozdziały były cudowne, a ten jest wręcz wyśmienity! Masz ogromny talent. Czekam na epilog i pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Moment pożegnania był bardzo wzruszający. Wzruszający do tego stopnia, iż się popłakałam. Pewnie jak przeczytam epilog to będę płakać z pół godziny ;D Ale to wszystko jest takie smutne...szkoda, że to już koniec, ale na pewno twój nowy blog będzie tam samo cudowny jak ten :) Czekam na epilog!

    OdpowiedzUsuń
  13. Gdy to czytałam to cały czas płakałam, bardzo piękny rozdział. Szkoda że tak to się skończyło :(. Czekam na epilog :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Kobieto!
    Czytam, płaczę, słucham piosenki, czytam, płaczę, słucham piosenki, czytam, płaczę, słucham piosenki, czytam, płaczę, słucham piosenki, czytam, płaczę, słucham piosenki, czytam, płaczę, słucham piosenki, czytam, płaczę, słucham piosenki, czytam, płaczę, słucham piosenki, czytam, płaczę, słucham piosenki, czytam, płaczę, słucham piosenki, czytam, płaczę, słucham piosenki, czytam, płaczę, słucham piosenki, czytam, płaczę, słucham piosenki...ale skończyłó się na....płaczę ;( Piękny rozdział i pisz duuuuuuużo rozdziałów!

    OdpowiedzUsuń
  15. To jest piękne.Aż miałam łzy w oczach.Potrafisz doskonale pisać o uczuciach.Gratuluję:)

    OdpowiedzUsuń