Hej moje najsłodsze misie !! Dodaje rozdział 7 z wielką nadzieją, że wam się spodoba. Bo mi w ogóle się nie podoba. No oprócz początku ;D Bardzo dziękuje za miłe komentarze pod ostatnim rozdziałem. No i teraz też o nie proszę ;) Jeśli chodzi o rozdział 8...to nie wiem kiedy się pojawi. Chyba będziecie na niego musieli trochę poczekać, bo teraz nie mam za dużo czasu na pisanie. Ale bądźcie cierpliwi ;) Jeśli macie jakieś pytania to pytajcie na gg, albo na Tumblr ;D
Just to find a love that feels this right....
Louis patrzył przez chwilę bardzo głęboko w zielone oczy Harry'ego, które były ciemne od pożądania. Loczek zaczął sunąć rękoma po torsie ukochanego, kreśląc abstrakcyjne wzory na jego rozgrzanej skórze. Natomiast Louis zwilżył wargi i przysunął je do ust Harry’ego a wtedy sprawił, że się spotkały. Zaczął delikatnie muskać jego wargi. Przez pocałunki czuł, że się uśmiecha co i jego skłoniło do lekkiego uśmiechu. Hazz ułożył jedną dłoń na jego ramieniu, a drugą wyszukał rękę szatyna i splótł ich place.
Z czasem delikatne muśnięcia zmieniły się w namiętne i gorące pocałunki, a Louis poczuł, że jego kolega znów budzi się do życia. Nagle szatyn obrócił ich tak, że teraz to Louis górował. Usiadł okrakiem na biodrach młodszego, unosząc je do góry i przesunął się do tyłu ocierając się o członka Harry'ego. Chłopak jęknął czując go tak blisko.
Kiedy penis Harry'ego sterczał na baczność, Louis uniósł biodra do góry, po czym na kolanach cofnął się do tyłu. Nacelował swoim wejściem na penisa loczka, a następnie zaczął na nim siadać. Powoli członek Harry'ego zaczął znikać sprzed jego oczu i już prawie cały był w Louis’im.
Kiedy Lou był gotowy, wykonał pierwszy delikatny ruch w górę, a potem w dół. Harry jęknął cichutko z przyjemności. Szatyn wykonał drugi ruch do góry, po czym mocno pchnął w dół. Po czasie Louis przyśpieszył ruchy, a odgłosy z sekundy na sekundę stawały się coraz to głośniejsze.
Dwudziestojednolatek przymknął oczy, czując niewiarygodną przyjemność. Z jego ust wydobywały się głośne pojękiwania, które były wzorem na to jak jest mu dobrze. Louis wykonując rytmiczne i równe ruchy pociągnął Harry’ego za ręce, tak, że ten usiadł.
- Wstań, mam pomysł - szepnął Tommo do ucha nastolatka, sprawiając, że przeszły go dreszcze. Bez namysłu Louis wstał, powodując, że członek Harry'ego z niego wyszedł. Pociągnął młodszego za ręce, pchając na ścianę. Harry rozumiejąc o co chodzi Louis'woi uśmiechnął się, po czym odwrócił tyłem i wypchnął delikatnie tyłek.
Louis zbliżył się do niego. Harry poczuł na swoich plecach jego dotyk i delikatne, mokre pocałunki. Nagle zawirowało mu w głowię, gdy Louis wszedł w niego, mocnym i zdecydowanym ruchem. Harry poczuł go głęboko i delikatnie. Ich ruchy były spójne. Kolega Louisa wchodził w Harry'ego cały, rozciągając jego wnętrze.
- Ohh...Hazz...jesteś taki...taki mokry i ciasny - młodszy chłopak jęczał jak oszalały, a Louis czuł się dumny, że doprowadza Harry'ego do takiego stanu. Położył dłonie na biodrach loczka, wchodząc w niego głębiej.
Członek Louis'a nabrzmiał tak bardzo, że ledwo wchodził w Harry'ego. Osiemnastolatek wydawał z siebie głośne odgłosy spełniania. Nagle Louis zwolnił swoje ruchy, powodując spadek emocji. Chciał poznać reakcje ze strony Harry'ego.
- Louu...nie przestawaj - mruknął ochrypłym głosem Harreh.
Starszy uśmiechnął się, po czym ponownie przyśpieszył. Po chwili niebieskooki chwycił jedną dłonią jego penisa. Nieoczekiwanie Louis przyśpieszył swoje ruchy do granic możliwości. Obydwoje głośno krzyczeli z przyjemności.
Doszli jednocześnie.
Harreh poczuł wypełniające jego wnętrze ciepło. Natomiast Lou drgnął wychodząc z loczkowatego.
Obaj opadli, całując się krótko w usta.
Chwilę jeszcze posiedzieli pod prysznicem oboje dochodząc do siebie po cudownym orgazmie. Jednak po dłuższym czasie ich skóra stawała się zbyt nawilżona, więc opuścili kabinę.
Louis wziął jeden ręcznik, a Hazz drugi. Starszy chłopak podszedł do Loczka i zarzucił mu go na plecy. Końcówkami zaczął wycierać mu twarz, następnie tors, brzuch, plecy, aż cały był suchy. Potem przyszła kolej na Harry'ego. Wycierał Louis'a delikatnie ale skutecznie.
Tommo podszedł do szafki, wyciągając świeżą bieliznę. Podał bokserki Harry'emu, który jednak nie chciał ich ubrać. Patrzyli sobie przez chwilę w oczy. Lou robił to tak jak zawsze. Tak aby Harry się zawstydził i odwrócił głowę. Tak też było tym razem.
- No dobra - wyjęczał po chwili, przyjmując bokserki od Louisa. Ten tylko się triumfalnie uśmiechnął, po czym sam założył bieliznę.
Po cudownej kąpieli, Harry zszedł na dół a jego zadaniem było rozpalenie kominka. Natomiast Louis poszedł do ich sypialni pod pretekstem znalezienia telefonu. Lecz tak naprawdę przyszedł tam aby odnaleźć prezent dla Harry'ego, który kupił mu w Nowym Jorku. Poszperał trochę po ich walizkach, a po chwili znalazł małe pudełeczko. Otworzył je, uśmiechając się przy tym. Wyszedł z ich pokoju, po czym schodząc po schodach zauważył Harry'ego siedzącego przy już rozpalonym kominku. Uśmiechnął się na jego widok.
Zszedł ze schodów, kierując się do kuchni. Wyjął butelkę wina z szafki oraz dwa kieliszki, po czym skierował się w stronę salonu. Harry nadal siedział przy kominku i wpatrywał się w płomienie ognia. Louis wykorzystując sytuację położył pudełeczko na stoliku, a sam podszedł do niego. Osiemnastolatek natychmiast obrócił się w stronę chłopaka i się słodko uśmiechnął.
- Seksownie wyglądasz - szepnął Harry wpatrując się w Louisa. Ten tylko pokręcił głową z dezaprobatą, po czym usiadł obok Harry'ego. - No co ?!
- Jesteś strasznie niewyżyty - zauważył starszy otwierając wino i nalewając trunek do kieliszków.
- I to mówi osoba, która niedawno pieprzyła mnie do granic możliwości, a chciałby więcej ! Tyłek mnie teraz boli ! - zaśmiał się loczek w odpowiedzi na stwierdzenie starszego chłopaka - Ale za to Cię kocham. Bardzo ale to bardzo mocno. Za to, że jesteś totalnie niewyżyty. Za to, że przytulasz mnie, kiedy tego potrzebuje. Za to, że mnie pocieszasz. Za to, że jesteś ze mną. Za to, że sprawiasz, że jestem szczęśliwy. I za to, że po prostu mnie kochasz - szepnął młodszy, wymieniając to za co kocha swojego chłopaka. Podniósł głowę z ramienia ukochanego i zaczął wpatrywać się w jego oczy.
- O czym myślisz ? - z rozmyśleń Louisa wyrwał go głos Harry'ego. Ochrypły, cudownie niski, głęboki i… tak cholernie…uzależniający. Obrócił głowę, napotykając spojrzenia Harry'ego.
- O tobie - szepnął, uśmiechając się zadziornie.
Resztę wieczoru spędzili razem, siedząc przy kominku. Popijając wino i ciesząc się swoim towarzystwem.
Enjoy !!!
Just to find a love that feels this right....
Louis patrzył przez chwilę bardzo głęboko w zielone oczy Harry'ego, które były ciemne od pożądania. Loczek zaczął sunąć rękoma po torsie ukochanego, kreśląc abstrakcyjne wzory na jego rozgrzanej skórze. Natomiast Louis zwilżył wargi i przysunął je do ust Harry’ego a wtedy sprawił, że się spotkały. Zaczął delikatnie muskać jego wargi. Przez pocałunki czuł, że się uśmiecha co i jego skłoniło do lekkiego uśmiechu. Hazz ułożył jedną dłoń na jego ramieniu, a drugą wyszukał rękę szatyna i splótł ich place.
Z czasem delikatne muśnięcia zmieniły się w namiętne i gorące pocałunki, a Louis poczuł, że jego kolega znów budzi się do życia. Nagle szatyn obrócił ich tak, że teraz to Louis górował. Usiadł okrakiem na biodrach młodszego, unosząc je do góry i przesunął się do tyłu ocierając się o członka Harry'ego. Chłopak jęknął czując go tak blisko.
Kiedy penis Harry'ego sterczał na baczność, Louis uniósł biodra do góry, po czym na kolanach cofnął się do tyłu. Nacelował swoim wejściem na penisa loczka, a następnie zaczął na nim siadać. Powoli członek Harry'ego zaczął znikać sprzed jego oczu i już prawie cały był w Louis’im.
Kiedy Lou był gotowy, wykonał pierwszy delikatny ruch w górę, a potem w dół. Harry jęknął cichutko z przyjemności. Szatyn wykonał drugi ruch do góry, po czym mocno pchnął w dół. Po czasie Louis przyśpieszył ruchy, a odgłosy z sekundy na sekundę stawały się coraz to głośniejsze.
Dwudziestojednolatek przymknął oczy, czując niewiarygodną przyjemność. Z jego ust wydobywały się głośne pojękiwania, które były wzorem na to jak jest mu dobrze. Louis wykonując rytmiczne i równe ruchy pociągnął Harry’ego za ręce, tak, że ten usiadł.
- Wstań, mam pomysł - szepnął Tommo do ucha nastolatka, sprawiając, że przeszły go dreszcze. Bez namysłu Louis wstał, powodując, że członek Harry'ego z niego wyszedł. Pociągnął młodszego za ręce, pchając na ścianę. Harry rozumiejąc o co chodzi Louis'woi uśmiechnął się, po czym odwrócił tyłem i wypchnął delikatnie tyłek.
Louis zbliżył się do niego. Harry poczuł na swoich plecach jego dotyk i delikatne, mokre pocałunki. Nagle zawirowało mu w głowię, gdy Louis wszedł w niego, mocnym i zdecydowanym ruchem. Harry poczuł go głęboko i delikatnie. Ich ruchy były spójne. Kolega Louisa wchodził w Harry'ego cały, rozciągając jego wnętrze.
- Ohh...Hazz...jesteś taki...taki mokry i ciasny - młodszy chłopak jęczał jak oszalały, a Louis czuł się dumny, że doprowadza Harry'ego do takiego stanu. Położył dłonie na biodrach loczka, wchodząc w niego głębiej.
Członek Louis'a nabrzmiał tak bardzo, że ledwo wchodził w Harry'ego. Osiemnastolatek wydawał z siebie głośne odgłosy spełniania. Nagle Louis zwolnił swoje ruchy, powodując spadek emocji. Chciał poznać reakcje ze strony Harry'ego.
- Louu...nie przestawaj - mruknął ochrypłym głosem Harreh.
Starszy uśmiechnął się, po czym ponownie przyśpieszył. Po chwili niebieskooki chwycił jedną dłonią jego penisa. Nieoczekiwanie Louis przyśpieszył swoje ruchy do granic możliwości. Obydwoje głośno krzyczeli z przyjemności.
Doszli jednocześnie.
Harreh poczuł wypełniające jego wnętrze ciepło. Natomiast Lou drgnął wychodząc z loczkowatego.
Obaj opadli, całując się krótko w usta.
Chwilę jeszcze posiedzieli pod prysznicem oboje dochodząc do siebie po cudownym orgazmie. Jednak po dłuższym czasie ich skóra stawała się zbyt nawilżona, więc opuścili kabinę.
Louis wziął jeden ręcznik, a Hazz drugi. Starszy chłopak podszedł do Loczka i zarzucił mu go na plecy. Końcówkami zaczął wycierać mu twarz, następnie tors, brzuch, plecy, aż cały był suchy. Potem przyszła kolej na Harry'ego. Wycierał Louis'a delikatnie ale skutecznie.
Tommo podszedł do szafki, wyciągając świeżą bieliznę. Podał bokserki Harry'emu, który jednak nie chciał ich ubrać. Patrzyli sobie przez chwilę w oczy. Lou robił to tak jak zawsze. Tak aby Harry się zawstydził i odwrócił głowę. Tak też było tym razem.
- No dobra - wyjęczał po chwili, przyjmując bokserki od Louisa. Ten tylko się triumfalnie uśmiechnął, po czym sam założył bieliznę.
~~~*~~~
Po cudownej kąpieli, Harry zszedł na dół a jego zadaniem było rozpalenie kominka. Natomiast Louis poszedł do ich sypialni pod pretekstem znalezienia telefonu. Lecz tak naprawdę przyszedł tam aby odnaleźć prezent dla Harry'ego, który kupił mu w Nowym Jorku. Poszperał trochę po ich walizkach, a po chwili znalazł małe pudełeczko. Otworzył je, uśmiechając się przy tym. Wyszedł z ich pokoju, po czym schodząc po schodach zauważył Harry'ego siedzącego przy już rozpalonym kominku. Uśmiechnął się na jego widok.
Zszedł ze schodów, kierując się do kuchni. Wyjął butelkę wina z szafki oraz dwa kieliszki, po czym skierował się w stronę salonu. Harry nadal siedział przy kominku i wpatrywał się w płomienie ognia. Louis wykorzystując sytuację położył pudełeczko na stoliku, a sam podszedł do niego. Osiemnastolatek natychmiast obrócił się w stronę chłopaka i się słodko uśmiechnął.
- Seksownie wyglądasz - szepnął Harry wpatrując się w Louisa. Ten tylko pokręcił głową z dezaprobatą, po czym usiadł obok Harry'ego. - No co ?!
- Jesteś strasznie niewyżyty - zauważył starszy otwierając wino i nalewając trunek do kieliszków.
- I to mówi osoba, która niedawno pieprzyła mnie do granic możliwości, a chciałby więcej ! Tyłek mnie teraz boli ! - zaśmiał się loczek w odpowiedzi na stwierdzenie starszego chłopaka - Ale za to Cię kocham. Bardzo ale to bardzo mocno. Za to, że jesteś totalnie niewyżyty. Za to, że przytulasz mnie, kiedy tego potrzebuje. Za to, że mnie pocieszasz. Za to, że jesteś ze mną. Za to, że sprawiasz, że jestem szczęśliwy. I za to, że po prostu mnie kochasz - szepnął młodszy, wymieniając to za co kocha swojego chłopaka. Podniósł głowę z ramienia ukochanego i zaczął wpatrywać się w jego oczy.
-
Ja ciebie też kocham. I wiesz...chyba za to samo co ty mnie - odpowiedział starszy z nutką żartu, na co Harry słodko się zaśmiał. Delikatnie musnął usta
Harry'ego, a następnie podał mu kieliszek z czerwonym napojem. Obydwoje
wzięli łyk czerwono-krwistego napoju, spoglądając w płomienie ognia.
- Wiesz...chciałbym, żeby właśnie tak wyglądało nasze życie. Bez kamer i paparazzich, którzy śledzą Nas na każdym kroku, a potem w telewizji i w gazetach pojawiają się nasze zdjęcia, a inni analizują to jak byliśmy ubrani, z kim przyszliśmy lub czy podczas koncertu nie fałszowaliśmy. To wszystko wydaje się takie nierealne...że czasami się tego wszystkiego boje. Chciałbym abyśmy po prostu byli szczęśliwi. Abyśmy wyszli na ulicę trzymając się za ręce, bez strachu, że ktoś zrobi nam zdjęcie. Chciałbym żeby wszyscy o nas wiedzieli...żeby wiedzieli co robimy i żeby wiedzieli, że się kochamy...nie na pokaz. Tylko tak po prostu. Że w naszym życiu gości miłość i uczucie którego nie da się podrobić. - wypowiedział Louis to, co gnębiło go od dawna.
- Ja też tego chcę Louis...i każdego dnia odliczam ile jeszcze dni zostało do końca umowy. I każdego dnia przeżywam to na nowo. To, że jeszcze ponad dwa lata będziemy udawać. Nie mogę zrozumieć dlaczego...dlaczego oni nam to robią..- wyszeptał Harreh wtulając się w Louisa. Ten ucałował go we włosy, po czym się od siebie oderwali i przez chwilę wpatrywali się w siebie.
- Jesteś dla mnie najważniejszy...i zawsze będziesz, pamiętaj o tym - szepnął, po czym delikatnie musną wargi Harry'ego. Gdy Harry lekko otworzył usta, Louis wepchnął swój język do buzi chłopaka. Ich języki połączyły się i zaczęły walkę o dominacje. Harry położył dłoń na policzku Louisa, a szatyn ułożył swoją dłoń na udzie ukochanego. Niestety przerwał im odgłos dzwonka.
- Matko...nawet we własnym domu spokojnie pocałować się nie dadzą !- powiedział zezłoszczony Louis, a Hazz zachichotał. Lubił kiedy jego chłopak był taki zezłoszczony, bo wtedy marszczył nosek, a wtedy wyglądał cholernie uroczo...i seksownie zresztą. Louis z niechęcią wstał z białego, puszystego dywaniku, który obydwaj zakupili, gdy byli razem na zakupach. Chociaż, że Louis i Harry mieli osobne domy, to i tak mieszkali w domu Louisa.
Tak naprawdę dom Harry'ego był tylko na pokaz. Był po to, aby wszyscy myśleli, że Hazz w nim mieszka i, że nic nie łączy go Louisem. Wszystko bez przerwy krążyło wokół tego tematu. Aby nikt nie dowiedział się o tym, że coś łączy Louisa i Harry'ego. Wszyscy, zawsze to maskowali. Starali się, żeby nikt tego nie zauważał...żeby wszyscy o nich zapomnieli.
Lou wyszedł z salonu po czym podszedł do drzwi wejściowych. Gdy je otworzył zobaczył Andy'ego.
- Andy ?! Co ty tu robisz ? - zapytał zdziwiony Louis, lekko się uśmiechając. Nie spodziewał się, że on tak później porze, ich ochroniarz może zjawić się w ich domu.
- Wybacz, że przeszkadzam i, że przychodzę tak późno, ale zapomniałeś torby - wytłumaczył mężczyzna, wręczając Louisowi czarną torbę. Na początku nie za bardzo wiedział o jakiej torbie mówi. Ale gdy mu ją pokazał przypomniał sobie, że zostawił swoją torbę w samochodzie Andy'ego.
- Och...nie trzeba było..ale i tak dzięki. - podziękował, zerkając na torbę. - Może wejdziesz ? - zaproponował, szerzej otwierając drzwi.
- Louis ! Kto to ? - z głębi domu, dało się usłyszeć głos Harry'ego, który wołał Louisa. Chłopaka przeszedł dreszcz gdy usłyszał jego głos. Słyszał go już miliony razy, ale za każdym razem na nowo czuł stado motylków w brzuchu.
- Nie będę wam przeszkadzał. Rzyczę miłego wieczoru. Na razie Louie ! - powiedział puszczając mu oczko. Z uśmiechem zszedł ze schodów, po czym wszedł do samochodu. Andy był tym ochroniarzem, którego Lou i Hazz lubili najbardziej. Mężczyzna rozumiał ich i nie miał nic przeciwko temu, aby ta dwójka była razem. Bardzo często ich wspierał w trudnych chwilach, pocieszał i pilnował. Często jeden z chłopaków chodził zwierzyć się Andy'emu. Może dlatego, iż mężczyzna ich rozumiał. Był nazywany wujkiem dobrym radą. Ponieważ zawsze dawał dobre rady.
Po chwili Lou zamknął drzwi, aby zimne powietrze nie wleciało do domu. Zamknął jeszcze drzwi na zamek, po czym wszedł do salonu, a torbę położył na kanapie.
- Kto to był ? - Hazz ponowił pytanie, gdy Louis usiadł obok niego.
- Andy...zapomniałem torby - wyjaśnił szybko chłopak. - Także...- przerwał gdy spojrzał na rozpromienioną twarz ukochanego. Harry był tak idealny, jakby wyrzeźbiony z marmuru. Jego twarz była idealna. Idealna cera i rysy twarzy. Dołeczki w policzkach sprawiały, iż ten chłopak stawał się jeszcze bardziej uroczy. Był po prostu...przepiękny - Jesteś piękny, wiesz ?
- Obiło mi się to kilka razy o uszy - wyszeptał młodszy zatapiając wargi w winie. Było smakowite. W końcu to Louis je kupował. A Louis kupuje same najlepsze rzeczy.
- Mam coś dla ciebie - powiedział szatyn, przykuwając uwagę swojego chłopaka.
- Tak ? A co ? - spytał zaciekawiony Harry, odstawiając kieliszek.
Chłopak wstał z białego dywanika, który leżał obok kominka, po czym chwycił upominek, który leżał na małym stoliczku i ponownie usiadł obok loczkowatego. Ten zaś spoglądał na Louis'a z ogromnym zaciekawieniem w oczach.
- Wiesz...pomyślałem sobie, że nie będę Ci kupować tego w czym nie będziesz chodzić, lub to co Ci się nie podoba. W końcu znam Cię od trzech lat i wiem co lubisz najbardziej - wyjaśnił, uśmiechając się. - No otwórz i powiedz czy Ci się podoba...jeśli nie to możemy go zwrócić, a kupić coś innego - wyjaśnił starszy. Harry tylko przewrócił oczami, po czym odebrał czerwone pudełeczko od Louisa, a następnie je delikatnie otworzył. Na jego twarzy zagościł uśmiech gdy zobaczył śliczny naszyjnik w kształcie serca.
- Jest jakaś szansa, że Ci się spodoba ? - zapytał Louis z nadzieją, a Hazz tylko pokręcił głową z dezaprobatą, po czym bez zastanowienia wpił się w usta Louisa. Po chwili oderwali się od siebie a osiemnastolatek spojrzał na Louisa.
- Dziękuje, jest śliczny. A z jakiej to okazji ? - spytał, wyjmując z pudełka naszyjnik, po czym obrócił się tyłem do Louisa, a ten zapiął mu naszyjnik. Harry jeszcze raz obrzucił wzrokiem swój nowy naszyjnik uśmiechając się. Naszyjnik był śliczny.W końcu...podarował go mu najpiękniejszy mężczyzna na świecie...jego mężczyzna.
- A czy ja muszę dawać Ci prezenty z jakiś okazji ? - zadał pytanie, lecz nie musiał czekać na odpowiedź. Louie uwielbiał dawać prezenty swojemu chłopakowi. A ten kochał je dostawać.
- Jesteś zmęczony ?
- Baaardzo - powiedział przeciągle Louisa popijając wino.
- Połóż się !- zażądał Harry. Louis uniósł prawą brew do góry, przez co wyglądał bardzo uroczo. - Masaż Ci zrobię - wyjaśnił Harry, przewracając oczami. Chłopak podczołgał się do Louisa, po czym powoli i delikatnie zdjął koszulkę z jego klatki piersiowej i rzucił ją za siebie. Przegryzł wargę. Obrócił chłopaka tyłem do siebie, a następnie lekko go popchnął, tak, że ten położył się na białym dywaniku. Harry usiadł okrakiem na Louis'ie, a ten przymknął powieki. Loczek zaczął masować plecy swojego chłopaka, lecz on nadal był spięty.
- Rozluźnij się kochanie - szepnął Harry, prosto do ucha dwudziestojednolatka, przyjemnie dmuchając ciepłym powietrzem w jego ucho. Gdy zielonooki zaczął całować szyję chłopaka, Louis wziął głęboki wdech, po czym się rozluźnił. Harry złożył soczystego buziaka na ustach Louisa, a następnie zaczął przyjemnie i cudnie masować plecy swojego chłopaka. Trzeba przyznać, że Harry był w tym bardzo dobry. I sprawił tym cudowną przyjemność Louis'woi. Przynajmniej się rozluźnił...
- Wiesz...chciałbym, żeby właśnie tak wyglądało nasze życie. Bez kamer i paparazzich, którzy śledzą Nas na każdym kroku, a potem w telewizji i w gazetach pojawiają się nasze zdjęcia, a inni analizują to jak byliśmy ubrani, z kim przyszliśmy lub czy podczas koncertu nie fałszowaliśmy. To wszystko wydaje się takie nierealne...że czasami się tego wszystkiego boje. Chciałbym abyśmy po prostu byli szczęśliwi. Abyśmy wyszli na ulicę trzymając się za ręce, bez strachu, że ktoś zrobi nam zdjęcie. Chciałbym żeby wszyscy o nas wiedzieli...żeby wiedzieli co robimy i żeby wiedzieli, że się kochamy...nie na pokaz. Tylko tak po prostu. Że w naszym życiu gości miłość i uczucie którego nie da się podrobić. - wypowiedział Louis to, co gnębiło go od dawna.
- Ja też tego chcę Louis...i każdego dnia odliczam ile jeszcze dni zostało do końca umowy. I każdego dnia przeżywam to na nowo. To, że jeszcze ponad dwa lata będziemy udawać. Nie mogę zrozumieć dlaczego...dlaczego oni nam to robią..- wyszeptał Harreh wtulając się w Louisa. Ten ucałował go we włosy, po czym się od siebie oderwali i przez chwilę wpatrywali się w siebie.
- Jesteś dla mnie najważniejszy...i zawsze będziesz, pamiętaj o tym - szepnął, po czym delikatnie musną wargi Harry'ego. Gdy Harry lekko otworzył usta, Louis wepchnął swój język do buzi chłopaka. Ich języki połączyły się i zaczęły walkę o dominacje. Harry położył dłoń na policzku Louisa, a szatyn ułożył swoją dłoń na udzie ukochanego. Niestety przerwał im odgłos dzwonka.
- Matko...nawet we własnym domu spokojnie pocałować się nie dadzą !- powiedział zezłoszczony Louis, a Hazz zachichotał. Lubił kiedy jego chłopak był taki zezłoszczony, bo wtedy marszczył nosek, a wtedy wyglądał cholernie uroczo...i seksownie zresztą. Louis z niechęcią wstał z białego, puszystego dywaniku, który obydwaj zakupili, gdy byli razem na zakupach. Chociaż, że Louis i Harry mieli osobne domy, to i tak mieszkali w domu Louisa.
Tak naprawdę dom Harry'ego był tylko na pokaz. Był po to, aby wszyscy myśleli, że Hazz w nim mieszka i, że nic nie łączy go Louisem. Wszystko bez przerwy krążyło wokół tego tematu. Aby nikt nie dowiedział się o tym, że coś łączy Louisa i Harry'ego. Wszyscy, zawsze to maskowali. Starali się, żeby nikt tego nie zauważał...żeby wszyscy o nich zapomnieli.
Lou wyszedł z salonu po czym podszedł do drzwi wejściowych. Gdy je otworzył zobaczył Andy'ego.
- Andy ?! Co ty tu robisz ? - zapytał zdziwiony Louis, lekko się uśmiechając. Nie spodziewał się, że on tak później porze, ich ochroniarz może zjawić się w ich domu.
- Wybacz, że przeszkadzam i, że przychodzę tak późno, ale zapomniałeś torby - wytłumaczył mężczyzna, wręczając Louisowi czarną torbę. Na początku nie za bardzo wiedział o jakiej torbie mówi. Ale gdy mu ją pokazał przypomniał sobie, że zostawił swoją torbę w samochodzie Andy'ego.
- Och...nie trzeba było..ale i tak dzięki. - podziękował, zerkając na torbę. - Może wejdziesz ? - zaproponował, szerzej otwierając drzwi.
- Louis ! Kto to ? - z głębi domu, dało się usłyszeć głos Harry'ego, który wołał Louisa. Chłopaka przeszedł dreszcz gdy usłyszał jego głos. Słyszał go już miliony razy, ale za każdym razem na nowo czuł stado motylków w brzuchu.
- Nie będę wam przeszkadzał. Rzyczę miłego wieczoru. Na razie Louie ! - powiedział puszczając mu oczko. Z uśmiechem zszedł ze schodów, po czym wszedł do samochodu. Andy był tym ochroniarzem, którego Lou i Hazz lubili najbardziej. Mężczyzna rozumiał ich i nie miał nic przeciwko temu, aby ta dwójka była razem. Bardzo często ich wspierał w trudnych chwilach, pocieszał i pilnował. Często jeden z chłopaków chodził zwierzyć się Andy'emu. Może dlatego, iż mężczyzna ich rozumiał. Był nazywany wujkiem dobrym radą. Ponieważ zawsze dawał dobre rady.
Po chwili Lou zamknął drzwi, aby zimne powietrze nie wleciało do domu. Zamknął jeszcze drzwi na zamek, po czym wszedł do salonu, a torbę położył na kanapie.
- Kto to był ? - Hazz ponowił pytanie, gdy Louis usiadł obok niego.
- Andy...zapomniałem torby - wyjaśnił szybko chłopak. - Także...- przerwał gdy spojrzał na rozpromienioną twarz ukochanego. Harry był tak idealny, jakby wyrzeźbiony z marmuru. Jego twarz była idealna. Idealna cera i rysy twarzy. Dołeczki w policzkach sprawiały, iż ten chłopak stawał się jeszcze bardziej uroczy. Był po prostu...przepiękny - Jesteś piękny, wiesz ?
- Obiło mi się to kilka razy o uszy - wyszeptał młodszy zatapiając wargi w winie. Było smakowite. W końcu to Louis je kupował. A Louis kupuje same najlepsze rzeczy.
- Mam coś dla ciebie - powiedział szatyn, przykuwając uwagę swojego chłopaka.
- Tak ? A co ? - spytał zaciekawiony Harry, odstawiając kieliszek.
Chłopak wstał z białego dywanika, który leżał obok kominka, po czym chwycił upominek, który leżał na małym stoliczku i ponownie usiadł obok loczkowatego. Ten zaś spoglądał na Louis'a z ogromnym zaciekawieniem w oczach.
- Wiesz...pomyślałem sobie, że nie będę Ci kupować tego w czym nie będziesz chodzić, lub to co Ci się nie podoba. W końcu znam Cię od trzech lat i wiem co lubisz najbardziej - wyjaśnił, uśmiechając się. - No otwórz i powiedz czy Ci się podoba...jeśli nie to możemy go zwrócić, a kupić coś innego - wyjaśnił starszy. Harry tylko przewrócił oczami, po czym odebrał czerwone pudełeczko od Louisa, a następnie je delikatnie otworzył. Na jego twarzy zagościł uśmiech gdy zobaczył śliczny naszyjnik w kształcie serca.
- Jest jakaś szansa, że Ci się spodoba ? - zapytał Louis z nadzieją, a Hazz tylko pokręcił głową z dezaprobatą, po czym bez zastanowienia wpił się w usta Louisa. Po chwili oderwali się od siebie a osiemnastolatek spojrzał na Louisa.
- Dziękuje, jest śliczny. A z jakiej to okazji ? - spytał, wyjmując z pudełka naszyjnik, po czym obrócił się tyłem do Louisa, a ten zapiął mu naszyjnik. Harry jeszcze raz obrzucił wzrokiem swój nowy naszyjnik uśmiechając się. Naszyjnik był śliczny.W końcu...podarował go mu najpiękniejszy mężczyzna na świecie...jego mężczyzna.
- A czy ja muszę dawać Ci prezenty z jakiś okazji ? - zadał pytanie, lecz nie musiał czekać na odpowiedź. Louie uwielbiał dawać prezenty swojemu chłopakowi. A ten kochał je dostawać.
- Jesteś zmęczony ?
- Baaardzo - powiedział przeciągle Louisa popijając wino.
- Połóż się !- zażądał Harry. Louis uniósł prawą brew do góry, przez co wyglądał bardzo uroczo. - Masaż Ci zrobię - wyjaśnił Harry, przewracając oczami. Chłopak podczołgał się do Louisa, po czym powoli i delikatnie zdjął koszulkę z jego klatki piersiowej i rzucił ją za siebie. Przegryzł wargę. Obrócił chłopaka tyłem do siebie, a następnie lekko go popchnął, tak, że ten położył się na białym dywaniku. Harry usiadł okrakiem na Louis'ie, a ten przymknął powieki. Loczek zaczął masować plecy swojego chłopaka, lecz on nadal był spięty.
- Rozluźnij się kochanie - szepnął Harry, prosto do ucha dwudziestojednolatka, przyjemnie dmuchając ciepłym powietrzem w jego ucho. Gdy zielonooki zaczął całować szyję chłopaka, Louis wziął głęboki wdech, po czym się rozluźnił. Harry złożył soczystego buziaka na ustach Louisa, a następnie zaczął przyjemnie i cudnie masować plecy swojego chłopaka. Trzeba przyznać, że Harry był w tym bardzo dobry. I sprawił tym cudowną przyjemność Louis'woi. Przynajmniej się rozluźnił...
- Kocham kiedy mnie całujesz...wtedy moje serce jakby przestaje bić - wyszeptał Louis, obracając głowę.
- Wiem...taki miałem plan - wyszeptał Hazz chichocząc.
- A ty głupi jesteś ! - powiedział starszy przez śmiech.
- A ty głupi jesteś ! - powiedział starszy przez śmiech.
Przez
chwilę było tak jak dawniej. Louis i Harry znowu byli tymi samymi
chłopakami sprzed lat. Przez chwilę mogli zapomnieć o tych wszystkich
problemach, które ich otaczały. Które nie miłosiernie się mnożyły. Mogli
się pocałować i przytulić i okazywać sobie czułość. Mogli być po prostu
razem.
Louis był najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.
Dzięki Harry'emu.
Ten chłopak pokazał mu prawdziwe imię miłości. Pokazał mu co to znaczy kochać drugą osobę. Kochać ją całym sobą. Pokazywać mu to codziennie. Niezależnie w jaki sposób. Ważne aby to robić. Harry był dla Louis'a całym jego światem. Chłopak nie wyobrażał sobie życia bez niego. Louis był jak roślina, a Harry był jak woda. Jedno nie mogłoby istnieć bez drugiego.
Louis był najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.
Dzięki Harry'emu.
Ten chłopak pokazał mu prawdziwe imię miłości. Pokazał mu co to znaczy kochać drugą osobę. Kochać ją całym sobą. Pokazywać mu to codziennie. Niezależnie w jaki sposób. Ważne aby to robić. Harry był dla Louis'a całym jego światem. Chłopak nie wyobrażał sobie życia bez niego. Louis był jak roślina, a Harry był jak woda. Jedno nie mogłoby istnieć bez drugiego.
- O czym myślisz ? - z rozmyśleń Louisa wyrwał go głos Harry'ego. Ochrypły, cudownie niski, głęboki i… tak cholernie…uzależniający. Obrócił głowę, napotykając spojrzenia Harry'ego.
- O tobie - szepnął, uśmiechając się zadziornie.
Hejooo,
OdpowiedzUsuńtak się cieszę, że dokończyłaś scenę pod prysznicem >_< Boże, dziewczyno! Jaką ty masz wyobraźnie... Ile masz lat jeśli mogę spytać?
Uwielbiam takie rozdziały. Ty głupia, druga część też jest zajebista :D Uczuciowa <3
Pozdrawiam
http://wish-you-were-here1.blogspot.com/
Cieszę się, że się podoba ;D
UsuńMam 13 lat...No już 24 kwietnia 14 ;)
A jeśli masz jeszcze jakieś pytania to zapraszam na gg albo tu : http://katie173.tumblr.com/ask
Rozdział wspaniały !!! Taki....pełen uczuć ;) Bardzo ale to bardzo fajny ;3
OdpowiedzUsuńPrzepraszam,przepraszam,przepraszam,przepraszam,przepraszam baaardzo mocnooo,że zaniedbałam czytanie Twojego bloga. Znaczy sie czytam go ale nie mam czasu,więc rzadko komentuję i nooo nadrabiam czytanie. Wiem to co piszę nie ma sensu ale mniejsza. Jeszcze raz przepraszam. Kocham Twóje blogi i Ciebie też przecież wiesz ♥♥♥
OdpowiedzUsuńjesteś niewiarygodna :) od dziś zaczynam tu zaglądać regularnie!
OdpowiedzUsuńa może wpadniesz na mojego bloga i powiesz co myślisz? http://larrystylinson.blog.pl/
Świetne.Czekam na kolejny rozdział:)
OdpowiedzUsuń