Jeśli chodzi o rozdział...to taka miła niespodzianka na osłodę. Wiem, że blog sam w sobie jest dość smutny i przygnębiający, więc daje wam coś, co na pewno lubicie ;D Rozdział 7 pojawi się po 5 komentarzach :) Liczę na was moje słodkie misiaczki !!
Enjoy !!!
They don’t know about the up all night's
They don’t know I’ve waited all my life...
Louis był typem człowieka, który nigdy się nie poddaje. Zawsze walczy o swoje. Lecz czasami mu się wydawało, że tak nie jest. Bardzo często miał wyrzuty sumienia związane z Harrym. Obiecywał mu, że będzie go chronił i będzie się nim opiekował, lecz wydawało się mu, iż nie spełnia danego słowa.
Louis'a obudził jakby cichy szloch. Otworzył oczy. Był środek nocy, co wywnioskował z ciemności, która panowała w ich pokoju hotelowym. Chłopak czuł się jakby jeszcze spał. Przekręcił się na bok, by móc przytulić Harry'ego. Poklepał ręką miejsce, w którym spał, poszukując jego ciała.
Było puste.
Jednak podjeżdżając dłonią w górę, wyczuł czyjeś stopy...a raczej loczka. Nadal słysząc cichy szloch szybko się ocknął. Zrzucił z siebie kołdrę, po czym usiadł wyżej przytulając do siebie zapłakanego Harry'ego. Chłopak nie protestował. Od razu wtulił się w Louisa.
- Już dobrze, Harry. Nie płacz - szepnął Louis mocniej tuląc loczka. - Uspokój się kochanie.- szepnął, głaskając go po nagich, zimnych plecach, co chwilę całując w ramię. - Śniło Ci się coś ? - spytał zatroskanym głosem, na chwilę odsuwając od siebie chłopaka.
Harry nie odpowiadał przez dłuższą chwilę, tylko wypłakiwał sobie oczy. Louis czuł, że zaraz sam się rozpłacze. To tak straszny widok. To coś strasznego patrzeć na zapłakanego Harry'ego. Louis'owi było tak bardzo szkoda osiemnastolatka.
- Przepraszam, nie powinienem. Obudziłem Cię. Już jest dobrze - odpowiedział, cichutko zachrypniętym głosem, zapewniając Louis'a, że już wszystko jest dobrze. Przetarł jeszcze oczy i policzki. Po czym spojrzał na swojego chłopaka.
- Kłamczuch. Harry nie umiesz kłamać... Dlaczego płakałeś ? Nie jesteś ze mną szczęśliwy ? - spytał Louis, a nagle w jego oczach stanęły łzy.
- Nie ! Jasne, że jestem..tylko...ja...Louis ja już tego nie wytrzymuje - powiedział, po czym rozpłakał się na dobre. Louis wziął go w swoje objęcia, tuląc do siebie mocniej. W tamtej chwili nie wiedział co ma powiedzieć, by Harry przestał płakać. Takie coś działo się coraz częściej. Harry coraz częściej płakał. Płakał z tego powodu.
- Harry...słońce, wiesz, że ja bardzo Cię kocham. Że zawsze będę Cię kochać, bez względu na to co się stanie. Nie przejmuj się...- tylko to zdołał powiedzieć. Nie miał sił na ułożenie sensownego zdania, które jakoś by pomogło Harry'emu.
- Lou...ja już tak dłużej nie chcę. Ja już nie mogę. Ja...chcę umrz...
- Shh...Matko, znowu o tym myślisz ? Hazz...proszę Cię, zrób to dla mnie. Nie myśl o tym więcej. Nie chcę Cię stracić. - wyszeptał, odrywając się od zapłakanego osiemnastolatka. Zaczął mu się przyglądać z niepokojem. Nie chciał aby Hazz znowu to zrobił. Nie chciał...
A co by było gdyby wtedy przyjechał za późno...przecież, teraz Harry mógłby już nie żyć. Louis nie chciał, żeby jego chłopak znowu się ciął.
- A ja nie chcę stracić ciebie Louis ! - krzyknął z desperacją, przez łzy, lekko się jąkając. Loczek był zdenerwowany. Nie chciał tego...po prostu nie chciał stracić Lou.
- Nie stracisz - zapewnił go szatyn. Wiedział, że te wszystkie zapewnienia mogą okazać się nieprawdziwe. Lecz nie dopuszczał tej myśli do siebie. Chciał jak najdłużej cieszyć się Harrym. - Harry, mówiłem Ci, żebyś się tym nie przejmował. Przecież nawet nie wiemy. A z góry przygotowujemy się na najgorsze. Może...może to będzie totalna bzdura.
- Taka jak Larry... - szepnął ledwie słyszalnie, mając nadzieję, że Lou tego nie usłyszy. Lecz mylił się. Louis usłyszał to doskonale. A w jego oczach znów pojawił się łzy, które po chwili znalazły ucieczkę po jego policzkach.
- Hazz...wiesz, że to nie ja napisałem tego tweeta. Wiesz, że to zarząd...że...ja Cię kocham. A największą bzdurą o jakiej ja słyszałem jest to, że nic do ciebie nie czuje i, że łączy nas tylko przyjaźń. To jest bzdura...bo nie kocham Cię jak przyjaciela. Kocham Cię jak chłopaka....jak mojego Harry'ego, z którym chcę być już na zawsze. - wypowiedział Louis, chwytając dwoma placami podbródek Harry'ego, odwracając jego głowę w swoją stronę.
- Też Cię kocham i też chcę być z tobą już zawsze. - Harry spojrzał w jego oczy z takim...pożądaniem. Doskonale wiedział, że to wszystko było ustawione...że to nie Louis napisał, że Larry to bzdura. Ale i tak to go bardzo zraniło.
Louie pociągnął do siebie Harry'ego, a ten usiadł Louis'owi pomiędzy nogami i wtulił się w niego, a Lou objął go ramionami.
- Kocham Cię, strasznie mocno...i...i dlatego nie chcę żeby coś Ci się stało. I wiem, że jeszcze nie wiemy, ale...dlaczego wtedy na próbach ?! - zaczął Hazz, odwracając głowę i spojrzał na Louis'a.
- Po prostu miałem gorszy dzień ! Hazz...posłuchaj, wszystko się jakoś ułoży, obiecuje - wyszeptał, po czym ucałował loczka w czoło. Ten przymknął powieki i ponownie wtulił się w ciało chłopaka.
- Chodźmy już spać. Jutro przecież wylatujemy - szepnął Harry,odklejając się od ciała Tommo, po czym położył się.Louis położył się obok chłopaka, a ten ułożył głowę na jego torsie. Po kilku minutach w pokoju dało się usłyszeć ciche pochrapywania Harry'ego.
A Louis ?
Louis nie mógł zasnąć. Jedna myśl chodziła po jego głowę.
Co będzie jeśli to okaże się prawdą ?
Co wtedy będzie z nimi. Jak sobie poradzą. Czy dadzą radę. Jak tylko Louis starał się odepchnąć te myśli, one i tak powracały. Były jak bumerang. Nie mogły wyjść z jego głowy. I nawet nie przejmował się sobą. Najbardziej żal było mu Harry'ego. No bo co będzie z nim...przecież on sobie nie poradzi. Ta myśl najbardziej przerażała Louisa. Ale...przecież to nawet nie jest potwierdzone...
~~~*~~~
Po 6 godzinach lotu samolotem, byli koło domu Louisa. W samolocie siedzieli obok siebie i rozmawiali o wszystkim i o niczym. Nie mogli się już doczekać tego, kiedy przyjadą do domu i nareszcie będą mogli w spokoju się przytulić i pocałować.Jeszcze na lotnisku pożegnali się z chłopakami, a sami pojechali do siebie.
Louis zaparkował samochód obok budynku, po czym wraz z Harrym wysiedli z pojazdu. Wyciągnęli bagaże z bagażnika, po czym skierowali się w kierunku domu. Gdy straszy chłopak otwierał drzwi, młodszy niecierpliwie tupał nogą.
Powoli już zbierali się do lotu, słysząc na hali głos pani informującej, iż ich samolot odlatuje za dziesięć minut. Samolot mieli pierwszej klasy. Nie chcieli takiego, ponieważ nie chcieli gwiazdorzyć, lecz Paul załatwił im to, więc nie mieli innego wyjścia.
Chłopaki weszli do środka ich środku transportu, po czym zajęli miejsca. Liam, Zayn i Niall usiedli razem. Natomiast Louis i Harry zajęli miejsca na samym końcu. Siedzieli zaraz za trójką przyjaciół.
Kiedy miła pani poprosiła, by zapiąć pasy, oni potulnie jej posłuchali, chwycili się za ręce, spojrzeli po sobie, po czym ich usta połączyły się w delikatnym pocałunku. Po chwili oderwali się od siebie, a Harry ułożył głowę na ramieniu Louisa. Przymknął oczy i oboje, po chwili lotu poczuli, że unoszą się w górę, bardzo wysoko.
Chłopcy mieli idealne miejsca. Nikt im nie przeszkadzał, nie zaglądał, żadnych intruzów, którym przeszkadzałyby, że Hazz i Lou trzymają się za ręce. Mogli spokojnie być sobą przez najbliższe sześć godzin lotu. przynajmniej teraz....
Rozsiedli się wygodnie. Louis przy oknie, a Harry zaraz przy nim. Hazz wziął głęboki wdech. Chwycił pas po swojej lewej stronie i zaciągnął go
w prawo w calu zapięcia go. Najpierw pas się zaciął gdyż Harry za mocno
ciągnął. Potem zwolnił i wyciągnął go już bez problemów. Ale za to
kłopot pojawił się gdy chciał trafić w uziemienie.
No właśnie, nie mógł trafić.
Ręce mu się trzęsły i nie potrafił. Za dużo tego wszystkiego. Za dużo stresu jak na takiego młodego chłopaka. Natłok głupich myśli zaczął go denerwować. W momencie jego oczy stały się przeszklone, a broda zaczęła się trząść. Wciąż starał się zapiąć. Louis zauważył zły stan ukochanego i szybko chwycił go za nadgarstki. Harry momentalnie się uspokoił i przestał na chama wpychać zapięcie. Spojrzał na szatyna, który z uśmiechem wyjął pas z jego zimnej dłoni, jednak nie patrząc na niego. To dobrze, gdyż inaczej zauważyłby łzy, które pojawiły się w oczach Loczka.
- Spokojnie skarbie - wyszeptał Louis. Spojrzał na niego przelotnie, następnie na pas, po czym wrócił wzrokiem na twarz młodszego. Patrzył na niego z ogromnym zatroskaniem i przerażeniem. Chwycił go za zimną dłoń i spojrzał w jego zaszklone oczy. - Co się stało, Słońce? Czemu płaczesz ? - zapytał przytulając go do siebie. Dłonią zaczął gładzić plecy chłopaka. Ten natomiast cały drżał, a Louis na prawdę bał się o niego. -Hazz, stało się coś ? - ponowił pytanie a loczkowaty odsunął się od niego. Rękawem wytarł łzy spływające po jego czerwonym policzku. Jego broda znów zadrżała, a usta ułożyły się w podkówkę. - Powiedz mi. - szeptał by nikt go nie usłyszał ale za to Styles słyszał go idealnie. Spuścił głowę w dół ale Louis za chwilę przyłożył dwa palce do jego brody i uniósł ją do góry tak, że młodszy spoglądał w jego zmartwione oczy. Nie wolno pominąć faktu, iż żaden z nich nie chciał aby ktokolwiek zauważył tą zaistniałą sytuacje. - Harry, proszę Cię. - znów szepnął, a Hazz westchnął głośno na znak poddania się.
- Boje się - ponownie westchnął i spuścił głowę.
- Nie ma czego...a poza tym, to chyba ja powiniem się bać, nie sądzisz ? - spytał żartobliwie Louis, domyślając się o co chodziło młodszemu. I chociaż znają się tylko 3 lata...Louis'owi wydawało się jakby znał Harry'ego przez całe życie. Doskonale się rozumieli i mieli wspólne poglądy. Bo jak to mówił Niall....Lou i Harry są dla siebie stworzeni. Po prostu, Louis urodził się po to, by przytulać Harry'ego, a Harry urodził się po to, by całować Louis'a.
- No tak..ale ja będę przy tobie i...
- Harry, nawet nie wiemy - wyszeptał Lou, tym samym wypowiadając to zdanie chyba setny raz...lecz mu to nie przeszkadzało. Zaczął gładzić policzek Harry'ego. -Może najpierw poczekajmy, a jeśli okaże się to prawdą to wtedy będziemy się martwić, okej ?
- Okej. A..zawieziesz mnie na sesje ? - spytał młodszy wpatrując się w oczy swojego ukochanego.
- No pewnie ! Wiesz...to był dobry pomysł. Chcę, żeby z tobą wszystko było w porządku. Żebyś tak często nie płakał i...- nie dokończył, ponieważ bał się, aby te słowa opuściły jego usta. Psycholog był pomysłem chłopców. Cała trójka widziała jak Harry bardzo się zmienił i jak to wszystko bardzo przeżywa, więc zaproponowała wyprawę do psychologa, na co Louis i Harry przystali. Po części psycholog miał też przygotować Harry'ego na najgorsze.
Osiemnastolatek chodził na sesje do Kate od jakiś trzech miesięcy. Bardzo ją lubił. Trzeba było przyznać, że była przepiękną dwudziestopięcioletnią kobietą,o średnim wzroście. Była blondynką, z tego co było wiadomo Harry'emu, naturalną. Zawsze uśmiechnięta i pogodna. Harry chodził do niej we wtorki i w piątki. Zwierzał się jej ze wszystkiego. Była dla niego nie tylko panią psycholog, ale także przyjaciółką.
- Bardzo ją lubię - szepnął Hazz, kładąc głowę na tors ukochanego. Ten spojrzał na niego spod gęstych rzęs, mrugając kilkakrotnie.
- Że co ?! - syknął przeraźliwie Louis, wpatrując się w chłopaka.
- Matko Louis, ale ty zazdrosny jesteś ! Lubię ją jak przyjaciółkę - wyjaśnił, przykładając usta, do ust Louisa, muskając je lekko. Odsunął się od niego, spojrzał w jego oczy, a następnie znów je musnął, tym razem troszkę dłużej. Jeśli chodziło o zazdrość, to Louis jak i Harry byli o siebie bardzo, ale to bardzo zazdrości...ale to z miłości.
Po chwili jednak delikatne i niewinne muśnięcie zmieniło się w zachłanny pocałunek. Niestety chłopakom przerwało jakby pstryknięcie. Oderwali się od siebie, po czym spojrzeli w górę. Zobaczyli trójkę przyjaciół, którzy uśmiechali się jak idioci, a Niall trzymał telefon. Po chwili zorientowali się, iż chłopak zrobił im zdjęcie.
- Niall, zboczeńcu, oddawaj telefon ! - powiedział stanowczo Louis wyciągając dłoń w stronę chłopaka.
- Chciałbyś ! - powiedział przez śmiech, wystawiając język.
- Popatrzcie tylko na nich....jak im się oczka świecą. Już nie mogą się doczekać kiedy tylko przyjadą do domu. Wejdą do swojej sypialni...pójdą do łóżka i...nawet nie chcę myśleć co będą tam robić- wypowiedział Zayn na jednym wdechu wymachując przy tym rękoma.
- Dokładnie..oni jakby mogli to by się cały czas pieprzyli - dopowiedział Niall wskazując dłonią na Louisa i Harry'ego.
- Dokładnie...- w tej sprawie wypowiedział się jeszcze Liam. Cała trójka była w tej sprawie zgodna. Wszyscy doskonale wiedzieli, iż Hazz i Louis robią to bardzo często, ale żadnemu z nich to nie przeszkadzało. Tak naprawdę dla nich najważniejsze było szczęście ich przyjaciół.
- Cały dzień i całą noc !! - powiedzieli wspólnie.Wybuchając śmiechem.
- Jesteście szurnięci. Wszyscy ! - krzyknął Hazz, po czym wszyscy się zaśmiali, przykuwając tym samym uwagę pasażerów siedzących na samym początku. Lecz, żadnemu z nich to nie przeszkadzało.
No właśnie, nie mógł trafić.
Ręce mu się trzęsły i nie potrafił. Za dużo tego wszystkiego. Za dużo stresu jak na takiego młodego chłopaka. Natłok głupich myśli zaczął go denerwować. W momencie jego oczy stały się przeszklone, a broda zaczęła się trząść. Wciąż starał się zapiąć. Louis zauważył zły stan ukochanego i szybko chwycił go za nadgarstki. Harry momentalnie się uspokoił i przestał na chama wpychać zapięcie. Spojrzał na szatyna, który z uśmiechem wyjął pas z jego zimnej dłoni, jednak nie patrząc na niego. To dobrze, gdyż inaczej zauważyłby łzy, które pojawiły się w oczach Loczka.
- Spokojnie skarbie - wyszeptał Louis. Spojrzał na niego przelotnie, następnie na pas, po czym wrócił wzrokiem na twarz młodszego. Patrzył na niego z ogromnym zatroskaniem i przerażeniem. Chwycił go za zimną dłoń i spojrzał w jego zaszklone oczy. - Co się stało, Słońce? Czemu płaczesz ? - zapytał przytulając go do siebie. Dłonią zaczął gładzić plecy chłopaka. Ten natomiast cały drżał, a Louis na prawdę bał się o niego. -Hazz, stało się coś ? - ponowił pytanie a loczkowaty odsunął się od niego. Rękawem wytarł łzy spływające po jego czerwonym policzku. Jego broda znów zadrżała, a usta ułożyły się w podkówkę. - Powiedz mi. - szeptał by nikt go nie usłyszał ale za to Styles słyszał go idealnie. Spuścił głowę w dół ale Louis za chwilę przyłożył dwa palce do jego brody i uniósł ją do góry tak, że młodszy spoglądał w jego zmartwione oczy. Nie wolno pominąć faktu, iż żaden z nich nie chciał aby ktokolwiek zauważył tą zaistniałą sytuacje. - Harry, proszę Cię. - znów szepnął, a Hazz westchnął głośno na znak poddania się.
- Boje się - ponownie westchnął i spuścił głowę.
- Nie ma czego...a poza tym, to chyba ja powiniem się bać, nie sądzisz ? - spytał żartobliwie Louis, domyślając się o co chodziło młodszemu. I chociaż znają się tylko 3 lata...Louis'owi wydawało się jakby znał Harry'ego przez całe życie. Doskonale się rozumieli i mieli wspólne poglądy. Bo jak to mówił Niall....Lou i Harry są dla siebie stworzeni. Po prostu, Louis urodził się po to, by przytulać Harry'ego, a Harry urodził się po to, by całować Louis'a.
- No tak..ale ja będę przy tobie i...
- Harry, nawet nie wiemy - wyszeptał Lou, tym samym wypowiadając to zdanie chyba setny raz...lecz mu to nie przeszkadzało. Zaczął gładzić policzek Harry'ego. -Może najpierw poczekajmy, a jeśli okaże się to prawdą to wtedy będziemy się martwić, okej ?
- Okej. A..zawieziesz mnie na sesje ? - spytał młodszy wpatrując się w oczy swojego ukochanego.
- No pewnie ! Wiesz...to był dobry pomysł. Chcę, żeby z tobą wszystko było w porządku. Żebyś tak często nie płakał i...- nie dokończył, ponieważ bał się, aby te słowa opuściły jego usta. Psycholog był pomysłem chłopców. Cała trójka widziała jak Harry bardzo się zmienił i jak to wszystko bardzo przeżywa, więc zaproponowała wyprawę do psychologa, na co Louis i Harry przystali. Po części psycholog miał też przygotować Harry'ego na najgorsze.
Osiemnastolatek chodził na sesje do Kate od jakiś trzech miesięcy. Bardzo ją lubił. Trzeba było przyznać, że była przepiękną dwudziestopięcioletnią kobietą,o średnim wzroście. Była blondynką, z tego co było wiadomo Harry'emu, naturalną. Zawsze uśmiechnięta i pogodna. Harry chodził do niej we wtorki i w piątki. Zwierzał się jej ze wszystkiego. Była dla niego nie tylko panią psycholog, ale także przyjaciółką.
- Bardzo ją lubię - szepnął Hazz, kładąc głowę na tors ukochanego. Ten spojrzał na niego spod gęstych rzęs, mrugając kilkakrotnie.
- Że co ?! - syknął przeraźliwie Louis, wpatrując się w chłopaka.
- Matko Louis, ale ty zazdrosny jesteś ! Lubię ją jak przyjaciółkę - wyjaśnił, przykładając usta, do ust Louisa, muskając je lekko. Odsunął się od niego, spojrzał w jego oczy, a następnie znów je musnął, tym razem troszkę dłużej. Jeśli chodziło o zazdrość, to Louis jak i Harry byli o siebie bardzo, ale to bardzo zazdrości...ale to z miłości.
Po chwili jednak delikatne i niewinne muśnięcie zmieniło się w zachłanny pocałunek. Niestety chłopakom przerwało jakby pstryknięcie. Oderwali się od siebie, po czym spojrzeli w górę. Zobaczyli trójkę przyjaciół, którzy uśmiechali się jak idioci, a Niall trzymał telefon. Po chwili zorientowali się, iż chłopak zrobił im zdjęcie.
- Niall, zboczeńcu, oddawaj telefon ! - powiedział stanowczo Louis wyciągając dłoń w stronę chłopaka.
- Chciałbyś ! - powiedział przez śmiech, wystawiając język.
- Popatrzcie tylko na nich....jak im się oczka świecą. Już nie mogą się doczekać kiedy tylko przyjadą do domu. Wejdą do swojej sypialni...pójdą do łóżka i...nawet nie chcę myśleć co będą tam robić- wypowiedział Zayn na jednym wdechu wymachując przy tym rękoma.
- Dokładnie..oni jakby mogli to by się cały czas pieprzyli - dopowiedział Niall wskazując dłonią na Louisa i Harry'ego.
- Dokładnie...- w tej sprawie wypowiedział się jeszcze Liam. Cała trójka była w tej sprawie zgodna. Wszyscy doskonale wiedzieli, iż Hazz i Louis robią to bardzo często, ale żadnemu z nich to nie przeszkadzało. Tak naprawdę dla nich najważniejsze było szczęście ich przyjaciół.
- Cały dzień i całą noc !! - powiedzieli wspólnie.Wybuchając śmiechem.
- Jesteście szurnięci. Wszyscy ! - krzyknął Hazz, po czym wszyscy się zaśmiali, przykuwając tym samym uwagę pasażerów siedzących na samym początku. Lecz, żadnemu z nich to nie przeszkadzało.
~~~*~~~
Po 6 godzinach lotu samolotem, byli koło domu Louisa. W samolocie siedzieli obok siebie i rozmawiali o wszystkim i o niczym. Nie mogli się już doczekać tego, kiedy przyjadą do domu i nareszcie będą mogli w spokoju się przytulić i pocałować.Jeszcze na lotnisku pożegnali się z chłopakami, a sami pojechali do siebie.
Louis zaparkował samochód obok budynku, po czym wraz z Harrym wysiedli z pojazdu. Wyciągnęli bagaże z bagażnika, po czym skierowali się w kierunku domu. Gdy straszy chłopak otwierał drzwi, młodszy niecierpliwie tupał nogą.
- Spokojnie Hazz - szepnął rozbawiony Louis. Chwilę później drzwi się otworzyły, a oni weszli do środka.W pomieszczeniu było ciemno więc od razu zapalili światło, po czym się rozebrali. Skierowali się w stronę swojej sypialni. Weszli na górę, a następnie weszli do środka. Obydwoje rozglądnęli się dookoła. Przez prawie miesiąc nie było ich w Londynie, więc w domu było czysto. Położyli bagaże obok łóżka, a sami opadli zmęczeni na poduszki.
- Matko...jak dobrze być w domu - powiedział Harry, słodko się uśmiechając. Louis podniósł się i usiadł na skraju łóżka. Spojrzał na Harry'ego, który miał przymknięte oczy, a na ustach gościł słodki i niewinny uśmiech. Starszy chłopak nachylił się nad młodszym, po czym lekko musnął jego usta swoimi. W odpowiedzi dostał cichy jęk zadowolenia. Usiadł okrakiem na biodrach swojego chłopaka, ocierając przy tym swoim kroczem o krocze Harry'ego.
Straszy po chwili znowu musnął usta Harry'ego. Chwilę później młodszy chłopak pogłębił pocałunek. Ręce loczka powędrowały na plecy Louisa, co chwilę je masując. Harry przejechał dłonią po ramieniu swojego chłopaka, przez zgięcie łokcia, na koniec splatając razem ich palce i pogłębiając pocałunek. Język osiemnastolatka wśliznął się do środka ust Louisa,przejeżdżając po podniebieniu i zębach, sprawiając, że chłopak wydał z siebie cichy pomruk. Bez namysłu Harry, owinął nogi wokół pasa starszego mocno dociskając się do niego. Przekręcił nieco głowę, przez co mógł językiem wśliznąć się głębiej w wargi chłopaka, które drgnęły na to nagłe wtargnięcie, ale odpowiedziały z entuzjazmem, wychodząc mu naprzeciw. Ręce osiemnastolatka nieustannie przejeżdżały po jego bokach, raz za razem podsuwając koszulkę do góry, aby ukazać fragment skóry Louisa. W sypialni dało się słyszeć jedynie głośne oddechy dwóch pokręconych chłopców.
Nagle Louis chwycił młodszego chłopaka za ręce, po czym podciągnął go, tak aby tez usiadł. Następnie chwycił go w pasie i usadowił na swoich nogach, po czym położył jego ręce wokół swojej szyi, a sam chwycił dłońmi jego pośladki i ruszył w stronę łazienki.
- Gdzie idziemy ? - spytał Harry, całując i lekko przegryzając szyję Louisa.
- Wziąć prysznic - wyjaśnił starszy, otwierając drzwi do łazienki, po czym wchodząc opuścił Harry'ego na podłogę, a sam zamknął drzwi.
Harry szybko zdjął swoją koszulkę, rzucając ją za siebie. Podszedł do Louis'a pomagając ściągnąć z niego jego granatową koszulkę. Przejechał dłonią po torsie ukochanego, wpatrując się w jego oczy.
Louis natomiast przysunął Harry'ego bliżej siebie i wpił się w jego usta. Zaczął odpinać guzik od jego spodni i powoli zdjął je z jego nóg. Harry odrzucił je gdzieś w kąt łazienki i całując Louis'a zachłannie, wręcz zdarł z niego, jego czarne rurki. Louis delikatnie włożył dłonie w bokserki Harry'ego, po czym chwycił go za pośladki, ściskając je lekko. Harry sapnął prosto w usta szatyna. Louis czym prędzej pozbył się zbędnego materiału z bioder Harry'ego, odrzucając je za siebie. Młodszy chłopak zaborczo całując Louisa nie pozostał mu długo dłużny. Zahaczył rękoma o gumkę jego bokserek, powoli i delikatnie zsuwając je.
Nadal całując się, Louis powoli stąpał do tyłu ciągnąc za sobą Harry'ego. Gdy znaleźli się przy drzwiach do kabiny prysznicowej, Harry odsunął je, po czym wepchnął Louisa do środka. Sam wszedł za nim, po czym zamknął drzwi. Włączył ciepłą wodę i długo nie czekając przyparł Louisa do zimnych kafelek. Harry znowu ścisnął tyłek Lou, wywołując tym samym jego pisk, a potem głośny jęk.
- Hazz...- wyjęczał przeciągle Louis, do ucha osiemnastolatka, przygryzając jego płatek.
Loczowaty przełknął ślinę, unosząc głowę i patrząc w oczy Louisa. Całkowicie ciemne z pożądania. Woda wciąż tryskała, przez co Louis i Harry byli już cali mokrzy. Młodszy uśmiechnął się, znów przysysając się do szyi szatyna. Chłopak zjechał niżej na obojczyk ukochanego, który polizał po całej długości. Louis jęknął głośno i nagle pchnął Harry'ego na ścianę. Harry sapną, bo kontrast był niesamowity - pod plecami czuł zimne płytki, a z przodu miał rozgrzane i w pełni pobudzone ciało Louisa.Harry jęknął, gdy Louis zassał skórę na jego szyi. Chłopak uwielbiał, gdy Louis był taki gwałtowny i totalnie nieprzewidywalny.
- Uwielbiam cię do dotykać - Louis wymruczał mu do ucha, przejeżdżając po jego płatku swoim gorącym językiem, a swoimi rękami głaszcząc delikatnie skórę na jego karku. Harry'ego przechodziły dreszcze, które rozchodziły się po całym jego ciele. Poczynając od miejsca, w którym Louis go dotykał lub całował zakończywszy, na końcu ciała. Chłopak kochał to. Czuć dotyk Louisa na swoim ciele. Było to coś cudownego. I właśnie wtedy w jego brzuchu pojawiało się stado motylków. Wystarczył jeden gest. Młodszy chłopak przegryzł wargę starając się powstrzymać jęk. Wtedy poczuł palce Louisa na swoich ustach.
- Przestań. Chcę słyszeć, że jest Ci dobrze - wyjaśnił, rozchylając jego wargi.
Osiemnastolatek wydał z siebie bliżej nieokreślony dźwięk gdy Louie mocniej przycisnął go do ściany, ocierając się o niego swoją erekcją. Chłopak odrzucił głowę w tył nie przejmując się tym, że mocno uderzyłem nią w ścianę; przyjemność była zbyt obezwładniająca i przyjemna. Nie zwracał uwagi w zasadzie na nic oprócz Louisa, który właśnie przyssał się do jego szyi, robiąc mu kolejną malinkę. Odruchowo Harry sięgnął dłońmi do włosów Louisa, w tej chwili mokrych, przyciągając je za nie bliżej siebie.
- Och, Louuu - wyszeptał młodszy na bezdechu, gdy jego chłopak dość mocno ugryzł jego szyję. Powinno było go to zaboleć, choć w zasadzie poczuł jeszcze więcej obezwładniającej przyjemności i pożądania obejmującego całe jego, i tak już z resztą rozgrzane, ciało. Ich klatki piersiowe były ze sobą zetknięte, a obydwóch chłopaków przeszywały dreszcze. Jeden mógł słyszeć szybkie bicie serca drugiego.
Tym razem to Louis jeknął gardłowo, gdy Harry dłońmi znów chwycił jego pośladki, ściskając je i masując.
- O Matko - wysapał starszy, bo ręce Harry'ego na tyłku Louisa, w połączeniu z jego gorącymi ustami sprawiły, że chłopak stał się jeszcze bardziej twardy niż był przed chwilą. Wtedy Louis poczuł dłonie Harry’ego na swoich biodrach. Przesunął nimi leniwe po jego bokach by potem z powrotem wrócił na jego biodra, tym razem jednak opuszkami palców gładząc jego podbrzusze. Chłopak przygryzł wargę, gdy Harry skierował swoje ręce w okolice jego penisa, który wręcz żebrał o dotyk Harry’ego.
Nagle ręce Harry'ego zniknęły.
Nagle ciepłość jego ciała zniknęła.
Nagle jego dotyk zniknął.
Louis nie wiedząc co się dzieje, otworzył powieki, które zamknął, po czym spojrzał w dół. Spod półprzymkniętych powiek patrzył jak Harry oblizuje usta, nachylając się i składając krótkie liźnięcia na główce jego penisa. Bez zbędnych słów, Harreh, uśmiechnął się kokieteryjne i wziął główkę ponownie do ust, tym razem mocno ssąc i lekko ją przegryzając. Po chwili przejechał swoim gorącym językiem po całej jego długości.
Louis'owi momentalnie zrobiło się ciemno przed oczami, kiedy poczuł jak Hazz bierze go całego do ust. Chłopak chwycił się jedną ręką półki, ponieważ bał się iż upadnie, gdyż miał kolana jak z waty. Odrzucił głowę w tył, natrafiając na kafelki. Popatrzył się na chwilę w dół, a jego serce przyśpieszyło, gdy zobaczył jak jego penis znika w ustach jego chłopaka.
Dwudziestolatek wydawał z siebie głośne jęki, powodując, że Harry jeszcze bardziej się nakręcił. Chłopak starał się to robić jak najszybciej. Wydawało się mu, że wychodzi mu to dobrze, iż jęki ze strony Louisa robiły się coraz głośniejsze.
Wystarczyło jeszcze kilka minut, a Louis doszedł w ustach Harry'ego, z krzykiem osuwając się po ścianie na dół.
- Matko...jak dobrze być w domu - powiedział Harry, słodko się uśmiechając. Louis podniósł się i usiadł na skraju łóżka. Spojrzał na Harry'ego, który miał przymknięte oczy, a na ustach gościł słodki i niewinny uśmiech. Starszy chłopak nachylił się nad młodszym, po czym lekko musnął jego usta swoimi. W odpowiedzi dostał cichy jęk zadowolenia. Usiadł okrakiem na biodrach swojego chłopaka, ocierając przy tym swoim kroczem o krocze Harry'ego.
Straszy po chwili znowu musnął usta Harry'ego. Chwilę później młodszy chłopak pogłębił pocałunek. Ręce loczka powędrowały na plecy Louisa, co chwilę je masując. Harry przejechał dłonią po ramieniu swojego chłopaka, przez zgięcie łokcia, na koniec splatając razem ich palce i pogłębiając pocałunek. Język osiemnastolatka wśliznął się do środka ust Louisa,przejeżdżając po podniebieniu i zębach, sprawiając, że chłopak wydał z siebie cichy pomruk. Bez namysłu Harry, owinął nogi wokół pasa starszego mocno dociskając się do niego. Przekręcił nieco głowę, przez co mógł językiem wśliznąć się głębiej w wargi chłopaka, które drgnęły na to nagłe wtargnięcie, ale odpowiedziały z entuzjazmem, wychodząc mu naprzeciw. Ręce osiemnastolatka nieustannie przejeżdżały po jego bokach, raz za razem podsuwając koszulkę do góry, aby ukazać fragment skóry Louisa. W sypialni dało się słyszeć jedynie głośne oddechy dwóch pokręconych chłopców.
Nagle Louis chwycił młodszego chłopaka za ręce, po czym podciągnął go, tak aby tez usiadł. Następnie chwycił go w pasie i usadowił na swoich nogach, po czym położył jego ręce wokół swojej szyi, a sam chwycił dłońmi jego pośladki i ruszył w stronę łazienki.
- Gdzie idziemy ? - spytał Harry, całując i lekko przegryzając szyję Louisa.
- Wziąć prysznic - wyjaśnił starszy, otwierając drzwi do łazienki, po czym wchodząc opuścił Harry'ego na podłogę, a sam zamknął drzwi.
Harry szybko zdjął swoją koszulkę, rzucając ją za siebie. Podszedł do Louis'a pomagając ściągnąć z niego jego granatową koszulkę. Przejechał dłonią po torsie ukochanego, wpatrując się w jego oczy.
Louis natomiast przysunął Harry'ego bliżej siebie i wpił się w jego usta. Zaczął odpinać guzik od jego spodni i powoli zdjął je z jego nóg. Harry odrzucił je gdzieś w kąt łazienki i całując Louis'a zachłannie, wręcz zdarł z niego, jego czarne rurki. Louis delikatnie włożył dłonie w bokserki Harry'ego, po czym chwycił go za pośladki, ściskając je lekko. Harry sapnął prosto w usta szatyna. Louis czym prędzej pozbył się zbędnego materiału z bioder Harry'ego, odrzucając je za siebie. Młodszy chłopak zaborczo całując Louisa nie pozostał mu długo dłużny. Zahaczył rękoma o gumkę jego bokserek, powoli i delikatnie zsuwając je.
Nadal całując się, Louis powoli stąpał do tyłu ciągnąc za sobą Harry'ego. Gdy znaleźli się przy drzwiach do kabiny prysznicowej, Harry odsunął je, po czym wepchnął Louisa do środka. Sam wszedł za nim, po czym zamknął drzwi. Włączył ciepłą wodę i długo nie czekając przyparł Louisa do zimnych kafelek. Harry znowu ścisnął tyłek Lou, wywołując tym samym jego pisk, a potem głośny jęk.
- Hazz...- wyjęczał przeciągle Louis, do ucha osiemnastolatka, przygryzając jego płatek.
Loczowaty przełknął ślinę, unosząc głowę i patrząc w oczy Louisa. Całkowicie ciemne z pożądania. Woda wciąż tryskała, przez co Louis i Harry byli już cali mokrzy. Młodszy uśmiechnął się, znów przysysając się do szyi szatyna. Chłopak zjechał niżej na obojczyk ukochanego, który polizał po całej długości. Louis jęknął głośno i nagle pchnął Harry'ego na ścianę. Harry sapną, bo kontrast był niesamowity - pod plecami czuł zimne płytki, a z przodu miał rozgrzane i w pełni pobudzone ciało Louisa.Harry jęknął, gdy Louis zassał skórę na jego szyi. Chłopak uwielbiał, gdy Louis był taki gwałtowny i totalnie nieprzewidywalny.
- Uwielbiam cię do dotykać - Louis wymruczał mu do ucha, przejeżdżając po jego płatku swoim gorącym językiem, a swoimi rękami głaszcząc delikatnie skórę na jego karku. Harry'ego przechodziły dreszcze, które rozchodziły się po całym jego ciele. Poczynając od miejsca, w którym Louis go dotykał lub całował zakończywszy, na końcu ciała. Chłopak kochał to. Czuć dotyk Louisa na swoim ciele. Było to coś cudownego. I właśnie wtedy w jego brzuchu pojawiało się stado motylków. Wystarczył jeden gest. Młodszy chłopak przegryzł wargę starając się powstrzymać jęk. Wtedy poczuł palce Louisa na swoich ustach.
- Przestań. Chcę słyszeć, że jest Ci dobrze - wyjaśnił, rozchylając jego wargi.
Osiemnastolatek wydał z siebie bliżej nieokreślony dźwięk gdy Louie mocniej przycisnął go do ściany, ocierając się o niego swoją erekcją. Chłopak odrzucił głowę w tył nie przejmując się tym, że mocno uderzyłem nią w ścianę; przyjemność była zbyt obezwładniająca i przyjemna. Nie zwracał uwagi w zasadzie na nic oprócz Louisa, który właśnie przyssał się do jego szyi, robiąc mu kolejną malinkę. Odruchowo Harry sięgnął dłońmi do włosów Louisa, w tej chwili mokrych, przyciągając je za nie bliżej siebie.
- Och, Louuu - wyszeptał młodszy na bezdechu, gdy jego chłopak dość mocno ugryzł jego szyję. Powinno było go to zaboleć, choć w zasadzie poczuł jeszcze więcej obezwładniającej przyjemności i pożądania obejmującego całe jego, i tak już z resztą rozgrzane, ciało. Ich klatki piersiowe były ze sobą zetknięte, a obydwóch chłopaków przeszywały dreszcze. Jeden mógł słyszeć szybkie bicie serca drugiego.
Tym razem to Louis jeknął gardłowo, gdy Harry dłońmi znów chwycił jego pośladki, ściskając je i masując.
- O Matko - wysapał starszy, bo ręce Harry'ego na tyłku Louisa, w połączeniu z jego gorącymi ustami sprawiły, że chłopak stał się jeszcze bardziej twardy niż był przed chwilą. Wtedy Louis poczuł dłonie Harry’ego na swoich biodrach. Przesunął nimi leniwe po jego bokach by potem z powrotem wrócił na jego biodra, tym razem jednak opuszkami palców gładząc jego podbrzusze. Chłopak przygryzł wargę, gdy Harry skierował swoje ręce w okolice jego penisa, który wręcz żebrał o dotyk Harry’ego.
Nagle ręce Harry'ego zniknęły.
Nagle ciepłość jego ciała zniknęła.
Nagle jego dotyk zniknął.
Louis nie wiedząc co się dzieje, otworzył powieki, które zamknął, po czym spojrzał w dół. Spod półprzymkniętych powiek patrzył jak Harry oblizuje usta, nachylając się i składając krótkie liźnięcia na główce jego penisa. Bez zbędnych słów, Harreh, uśmiechnął się kokieteryjne i wziął główkę ponownie do ust, tym razem mocno ssąc i lekko ją przegryzając. Po chwili przejechał swoim gorącym językiem po całej jego długości.
Louis'owi momentalnie zrobiło się ciemno przed oczami, kiedy poczuł jak Hazz bierze go całego do ust. Chłopak chwycił się jedną ręką półki, ponieważ bał się iż upadnie, gdyż miał kolana jak z waty. Odrzucił głowę w tył, natrafiając na kafelki. Popatrzył się na chwilę w dół, a jego serce przyśpieszyło, gdy zobaczył jak jego penis znika w ustach jego chłopaka.
Dwudziestolatek wydawał z siebie głośne jęki, powodując, że Harry jeszcze bardziej się nakręcił. Chłopak starał się to robić jak najszybciej. Wydawało się mu, że wychodzi mu to dobrze, iż jęki ze strony Louisa robiły się coraz głośniejsze.
Wystarczyło jeszcze kilka minut, a Louis doszedł w ustach Harry'ego, z krzykiem osuwając się po ścianie na dół.
- Jesteś boski Harry - wyszeptał Louis, gdy chłopak podczołgał się do niego, siadając na nim okrakiem.
- Wiesz, że to nie koniec...- szepnął zawadiacko Harry w usta Louisa, po czym przegryzł jego dolną wargę.
Louis uśmiechnął się gdy tylko pomyślał o tym, co zaraz będą robić.
_________________________________
Jak do tej pory to mój najdłuższy rozdział ;)
- Wiesz, że to nie koniec...- szepnął zawadiacko Harry w usta Louisa, po czym przegryzł jego dolną wargę.
Louis uśmiechnął się gdy tylko pomyślał o tym, co zaraz będą robić.
_________________________________
Jak do tej pory to mój najdłuższy rozdział ;)
O. MÓJ. BOŻE. Dziewczyno...nie masz pojęcia jak ja się teraz czuje. Jak ty mogłaś skończyć w takim momencie ?!! To jest boskie !! Masz przeraźliwie ogromny talent, czego Ci bardzo zazdroszczę ;3 Mam nadzieję, że ten rozdział 7, w którym mam nadzieję, że dokończą to co zaczęli, pojawi się szybko ;)
OdpowiedzUsuńco za rozdział, niesamowity ile uczuć i emocji. No i jakie zakończenie co za moment :)
OdpowiedzUsuńCholera! Jak mogłaś tak skończyć? W takim momencie? hehehe
OdpowiedzUsuńRozdział jest (za przeproszeniem) zajebisty :D
Masz taką swobodę pisania. Czyta się lekko i łaknie się coraz więcej. Szybko dodawaj kolejny rozdział, bo już nie mogę się doczekać. Mam nadzieje że będzie kontynuacja scenki pod prysznicem :D
Pozdrawiam
http://wish-you-were-here1.blogspot.com/
Ej nooo! Jak można zakończyć w takim momencie? Co to? Moda na sukces? :D hah, Rozdział wspaniały, naprawdę genialny! Nie mogę doczekać się następnego rozdziału i mam nadzieję, że będzie ciąg dalszy prysznicowej scenki :)
OdpowiedzUsuńUuff gorąco !!!xD już nie mogę się doczekać 7 i tego co tam si,e będzie dział po tym jak zakończyłaś ten rozdział ;)
OdpowiedzUsuń