środa, 30 stycznia 2013

Rozdział 2 - Serce bije mocniej, gdy jesteś obok mnie

 Siema misiaczki moje !!! Przepraszam, że musieliście czekać na ten rozdział, ale miałam problemy z internetem ;) Miałam go dodać dopiero w piątek, ale stwierdziłam, że nie będę taka wredna :D
 A więc tak, rozdział drugi gotowy. W sumie to nie wiem co o nim myśleć. 
Myślę,że końcówka mi trochę nie wyszła, ale to zostawiam waszej opinii. Oczywiście przyjmę słowa krytyki ;) Jeśli coś wam nie pasuje to po prostu piszcie.  
Wielkie dzięki za komentarze. Było ich aż 10 !!! Wow...wielkie dzięki ;) Mam nadzieję,że pod tym rozdziałem zastanę tyle samo lub jeszcze więcej ;P No nic...życzę miłego czytania.
Enjoy !!!

 But I say they don’t know.

What they’re talk - talk - talking about....


Harry nienawidził tego robić. Często chodził do nich i ich prosił. Ale oni byli nieugięci. Nie ustąpili. Nie dali za wygraną. Im zależało tylko na pieniądzach. Nic więcej się nie liczyło.

Dla nich pieniądze są najmniej ważne.

Dla nich najważniejsza jest miłość.

Gdy zarząd powiedział mu, że ma zacząć spotykać się z Taylor myślał, że źle słyszy. Przecież ona była jego przyjaciółką. Zawsze jej wszystko mówił. Radził się jej. Prosił ją o rady. Wspierał ją w trudnych chwilach. Ale przecież on nie miał wyjścia, musiał się podporządkować. Musiał...Miał się z nią spotykać aby wszyscy myśleli, że jest normalny. Że nie jest zakochany w Louisie. Że nic nigdy ich nie łączyło.

Harreh podszedł do drzwi i nacisnął na klamkę, ponieważ chwilę temu ktoś w nie pukał. Otworzył je, a w progu zobaczył Paula i Andy'ego. Zmarszczył brwi, a to, co pierwsze przyszło mu na myśl to to, że chce aby on albo Louis znowu to zrobili.

- Co ty tu robisz ?- spytał po chwili. Paul odwrócił głowę i spojrzał na ochroniarza. Kazał mu pójść do siebie. Loczek uśmiechnął się lekko do mężczyzny gdy ten spojrzał na niego pokrzepiająco. Andy jedynym ochroniarzem, którego Louie i Harry lubili najbardziej. On zawsze ich wspierał i dawał dobre rady. 

- Jest Louis ?- zapytał, nie zważając na poprzednie pytanie osiemnastolatka. Podniósł lekko głowę  i napotkał nie miłe spojrzenie Harry'ego.

- Nie ma. Wyszedł do sklepu - wytłumaczył po chwili.

- Nie poszedłeś z nim ? - spytał zaciekawiony Higgins, co chwile spoglądając w stronę chłopaka.

- Do cholery...jak miałbym z nim wyjść, skoro ty nam na to nie pozwalasz ! - krzyknął loczek, tym samym wprowadzając ich managera w otępienie. Nie spodziewał się takiej reakcji. Chociaż z drugiej strony młodszy miał rację. Ale, Paul nie robił im tego specjalnie. On tylko chciał aby One Direction było sławne na całym świcie. Aby to oni byli tym najlepszym zespołem. Żeby nie mieli równych...przynajmniej tak to sobie tłumaczył gdy miał wyrzuty sumienia. A pojawiały się one, gdy patrzył się na dwójkę, gdy podczas koncertów patrzą się na siebie tym wzrokiem, który znaczy więcej niż nie jedno słowo. Wtedy to dziwne uczucie wkradało się do jego serca ; żal, wina, smutek....czasem chciałby aby oni się ujawnili. Aby dłużej się z tym nie męczyli, ale wiedział, że nie mogą. A przynajmniej nie teraz. Tych pięciu chłopaków, teraz było u szczytu sławy...dlatego nie mogli. Zniszczyliby wszystko na co tak długo pracowali. Może kiedyś...ale nie teraz. 

- Paul ?- usłyszał cienki głos jakby z oddali. - Paul !- głos wypowiedział jego imię trochę głośniej tym samym wyrywając go z zamyślenia. Spojrzał na Harry'ego, który spoglądał na...Louisa. Dopiero wtedy zrozumiał, że to starszy chłopak go wołał. Spojrzał w jego stronę a on popatrzył się na niego.- Coś się stało ?

- Musimy porozmawiać - odezwał się po raz pierwszy od dłuższego czasu, tym samym przykuwając uwagę loczka, który od chwili pojawienia się Louisa był w innym świecie.

- Przecież rozmawiamy - powiedział oschle Louis nadal stojąc w korytarzu.

- Musimy porozmawiać...o tym. - gdy tylko te słowa opuściły jego usta, obydwoje poczuli, że całe powietrze z nich uchodzi. Minęło tyle czasu, ale oni nie mogą się z tym pogodzić.Nie mogą się do tego przyzwyczaić. Higgins tylko skinął głową na Louisa, co było znakiem, że chcę rozmawiać tylko z nim. Louis podszedł do swojego chłopaka i lekko musnął jego usta.

- Zaraz wrócę - wymruczał po czym wręczył zakupy Harry'emu a sam podążył za Paulem.

Harry jeszcze chwilę, przyglądał się jak jego ukochany znika gdzieś za drzwiami. Było mu cholernie nie dobrze. Tak bardzo źle się czuł. I nie dlatego, że coś zjadł co mogło mu zaszkodzić. Czuł się tak, ponieważ był bezradny. Nie mógł nic z tym zrobić. A ta myśl jeszcze bardziej go dobijała.

Wszedł do ich pokoju. Po czym usiadł na ich łóżku. Spoglądnął na dość duży pakunek, który wręczył mu Louis. W środku znajdowało się kilka opakowań żelków, jakieś czekoladki, chipsy i pepsi, jak sądził dla chłopaków. Wstał z łóżka i odłożył reklamówkę na podłogę. Ponownie usiadł na skraju łóżka, po czym upadł na miękkie poduszki.

Przekręcił głowę, napotykając okno balkonowe. Spojrzał przez nie. Słońce już dawno zaszło, a na niebie dało się zauważyć pierwsze gwiazdki.Harry spostrzegł jedną, która świeciła najbardziej.

Przymknął powieki a wtedy przypomniał sobie coś, co wywołało uśmiech na jego bladej twarzy.

Harry tak doskonale pamiętał moment jak połączyli ich w zespół....Pamiętał to jak wczoraj.

"....Stałem tam i czekałem. Nie zauważyłem nawet czterech dziewczyn, które stoją po mojej prawej stronie. Pewnie też czekają na to co my. Jest nas pięciu. Stoimy tu i czekamy. Jedna z jurorek coś mówi lecz ja jej nie słucham. Czekam na te słowa. Na słowa, które mogą zdecydować o mojej przyszłości. Nagle głos kobiety ucichł a odezwał się Simon.
- Przechodzicie - powiedział po czym wszyscy zaczęli krzyczeć. Ja nie wiedziałem co się dzieje, do póki pewien chłopak nie wpadł mi w ramiona. Od razu podniosłem go do góry. Po chwili się ode mnie oderwał i spojrzał na mnie tymi sowimi pięknymi oczami. Spojrzałem w ich głąb a nogi mi się ugięły. Po chwili podbiegła do nas reszta. Przytuliliśmy się po czym wybiegliśmy. Cieszyliśmy się jak głupi. To coś nie dopisania. Coś niesamowitego. 
Jeszcze tego samego dnia spotkaliśmy się w kawiarni. Zapoznaliśmy się i spędziliśmy ze sobą cudowne chwile. Było naprawdę fajnie. A szczególnie, że obok mnie siedział nie kto inny jak Louis. Ten chłopak zawrócił mi w głowie. Nie mogłem oderwać od niego oczu. Byłem nim niesamowicie zauroczony. Louis był..inny. On miał to coś. I chyba to coś tak bardzo mnie do niego przyciągało. To naprawdę coś wspaniałego. Nigdy nie sądziłem, że ja i Louis staniemy się kimś więcej niż znajomymi. Nigdy nie przypuszczałem, że zauroczę się w takim stopniu w chłopaku. Bałem się tego. Bałem się mojej reakcji na innego chłopaka. Przez te prawe 2 lata próbowałem od tego uciec. Chodziłem na randki...próbowałem się tego jakoś pozbyć. Tej chęci na pocałunek z innym chłopakiem .Na dotknięcie go. Teraz stało się to silniejsze. Gdy patrzyłem się na jego usta, gdy się poruszają coś dziwnego się ze mną działo. Miałem ochotę się w nie wpić i zapomnieć o wszystkim i niczym. Ale wtedy dowiedziałem się nie miłej prawdy. Gdy Liam zapytał się o dziewczyny, tylko Louis powiedział,że ją ma. Gdy te słowa opuściły jego usta, jakby coś ukuło mnie w serce. Od razu zmarszczyłem brwi gdy zobaczyłem jakąś blondynkę, która macha do Louisa. Po chwili weszła do pomieszczenia szczerząc się przy tym jak idiotka. Szybko do niego podbiegła i się przytuliła po czym go pocałowała. Od razu zrobiło mi się smutno. Super...pierwszy dzień a ja już jestem zazdrosny. Cudownie....Po chwili oderwali się od siebie a Louis ją przedstawił. Nazywała się Hannah. Szczerzę mówić to nie miała czym się pochwalić. Lecz to co mnie najbardziej zdziwiło to to ,że podczas gdy ta blondynka przytulała się do Louisa, on jakoś dziwnie na to reagował. I chyba nie tylko ja to zauważyłem. Zayn, który siedział obok mnie szturchnął mnie w ramie i poruszył zabawnie brwiami, po czym nachylił się nade mną i przybliżył swoją głowę do mojego ucha.
- Myślisz to co ja ?- szepnął po czym popatrzył się na mnie wyczekująco. Ja swój wzrok skierowałem na Lou i Hannah. Chłopak nie wyglądał na to,jakby był szaleńczo zakochany w dziewczynie. Skinąłem tylko głową na co Zayn zrobił to co ja i zachichotał.
Przez resztę dnia byłem w kiepskim humorze. Nie mogłem tam wysiedzieć. Nie mogłem się patrzeć, jak ona całuje i przytula się do Louisa. To było coś...coś nieprzyjemnego. Bardzo nieprzyjemnego. Po paru minutach się zdecydowałem. Wstałem z krzesła i skierowałem się w stronę wyjścia.
- Harry gdzie idziesz ? -zapytał się Louis a ja tylko na niego spojrzałem. Moja mina mówiła sama za siebie. - Coś...Coś się stało ? -spytał a ja tylko pokręciłem przecząco głową.
- Nie, idę się przewietrzyć. Trochę źle się czuje, zaraz przyjdę - odpowiedziałem a on zmarszczył brwi. Gdy otworzyłem drzwi uderzyły we mnie lekki promienie słońca. Był lipiec a pogoda była przepiękna. Po drugiej stronie ulicy zauważyłem ławeczkę. Postanowiłem, że trochę na niej posiedzę. 
Po chwili byłem już po drugiej stronie ulicy i siedziałem na ławce. Kompletnie zatraciłem się w siedzeniu na niej i na oglądaniu zachodu słońca, który było idealnie widoczny, z miejsca, w którym byłem. Po paru minutach poczułem jak czyjeś ręce kładą się na moich ramionach. Natychmiast się odwróciłem. To kogo zobaczyłem wprawiło mnie w mini zawał serca. Za mną stał Louis, który czule się do mnie uśmiechał. 
- Harry....może i nie znamy się od lat, ale znam się na ludziach i widzę,że jest coś nie tak - powiedział po czym usiadł obok mnie. 
- Na prawdę, jest ok - zapewniłem go mając nadzieję,że mi uwierzy.
- Harry...- szepnął błagalnym tonem a ja odwróciłem wzrok. - Powiesz mi ? 
- Źle się poczułem - powiedziałem z prawdą. W końcu nie było mi miło siedzieć w towarzystwie tej dziewczyny. Louis tylko się uśmiechnął i popatrzył się w stronę, w którą patrzyłem się ja. - Pięknie - powiedział po chwili a ja się na niego popatrzyłem. Uśmiechnąłem się a on to odwzajemnił. - Pięknie wyglądasz jak się uśmiechasz - powiedział po dłuższym czasie wpatrując się w moje oczy. Spuściłem wzrok i się lekko zarumieniłem. - Wiesz...jesteśmy zespołem od niecałych pięciu godzin, ale czuję się jakbyśmy się znali od lat. - powiedział chichocząc. - Ale...czuje, że będzie cudownie...i wiesz, mam jedną prośbę...- nie dokończył tylko zaczął wpatrywać się we mnie, jakby czekał na zgodę. Skinąłem głową a on kontynuował - Chciałbym abyś cały czas się uśmiechał. Wyglądasz wtedy słodko i bardzo uroczo. Obiecujesz ? - spytał tym głosem, który sprawił, że miałem ciarki na całym ciele.
- Obiecuje - szepnąłem a on przybliżył się do mnie. Nieśmiało ułożyłem głowę na jego ramieniu, a Louis obiją mnie ramieniem. Po chwili się od siebie oderwaliśmy i się przytuliliśmy..."

Harry pamiętał to dokładnie. Ten pierwszy raz gdy się do niego przytulił. Poczuł się wtedy taki bezpieczny i wyjątkowy. Czuł się tak dobrze. Mógłby spędzić całe swoje życie w jego ramionach. Od tamtego momentu loczkowaty był pewien,że to co czuje do starszego nie jest przyjaźnią.

Zauroczył się.

Same początki były trudne. Zwłaszcza kiedy Louie oznajmił, że ma dziewczynę. To nie było miłe. Ale z czasem do wszystkiego się przyzwyczaił. Wszystko było jasne. On i Louis są przyjaciółmi. A Lou i Hannah są parą. Wtedy wydawało się,że taki układ przejdzie. Lecz teraz wiedzą, że taki układ był najgorszą decyzją w ich życiu. Gdyby spróbowali wcześniej.Gdyby powiedzieli sobie wcześniej. Gdyby....

Przecież oni nie są już tym kim byli. Nie są tym zespołem sprzed lat, który stworzyli. Teraz są maszyną do zarabiania pieniędzy. Są marionetkami w rękach managementu. Nie mogą nic zrobić bez konsultacji z nimi. A gdy już coś zrobią...zarząd czepia się ich o byle co. O najdrobniejszą rzecz związaną z nimi. Im zależy tylko na kasie i myślą, że oni im to odbiorą. Więc....najprościej będzie tak po prostu ich zlikwidować. Aby już ich nie było. Ale ludzie nie zapomną...nie zapomną tych lat.

Z rozmyśleń wyrwało Harry'ego głośne trzaśnięcie drzwiami. Natychmiast otworzył powieki, po czym usiadł na łóżku.

- Obudziłem Cię ? - spytał zatroskany Louis. W odpowiedzi dostał jedynie pokręcenie głową. Uśmiechnął się najczulej jak potrafił, po czym podszedł do młodszego chłopaka. Usiadł obok niego, a ten natychmiast się w niego wtulił. Louis obiją go ramieniem, a Harry zatopił głowę w zagłębieniu jego szyi.

- Musisz ? - zapytał Harry. Nie wprost, lecz Louis doskonale wiedział o co chodzi. Harry nie chciał o tym myśleć, ponieważ wiedział, że pogarsza ich sytuację, ale musiał.

- Nie przejmuj się tym - szepnął Louis, pokrzepiająco pocierając kciukiem ramię chłopaka. Ucałował go w czoło, a potem obrócił go przodem do okna. - Spójrz, widzisz tą gwiazdę ? - wskazał palcem na jedną z gwiazd na niebie.

Harry podążył wzrokiem za placem Louisa. Napotkał piękną gwiazdę, która zdawała się świecić najbardziej.

- Będzie nasz - szepnął, po czym Harry spojrzał na niego. Na twarzy chłopaka malowała się radość. Natomiast w brzuchu Louisa pojawiło się stado motylków. Zawsze się pojawiały, gdy jeden z nich spoglądał na drugiego.  

Po chwili, Harry zaczął zmniejszać odległość, która panowała pomiędzy nimi. Zbliżył swoje usta do ust Louisa, po czym je delikatnie musnął.

To było to, co Harry lubił robić najbardziej.

Całować Louisa.

Jego usta było tak słodkie, iż mógłby je całować cały dzień i całą noc. Nigdy by się mu to nie znudziło.Lecz całowanie było tylko jedną z tych czynności bez, których Harry nie mógłby żyć. Najważniejszą rzeczą było to, iż po prostu Harry mógł przytulać się do Louisa. Po prostu być obok niego.

Dla Harry'ego życie bez Louisa straciło by sens.

Dla niego Louis jest całym światem...całym jego światem. 


       

8 komentarzy:

  1. Fajne.Mam tylko pytanie: czy cały blog będzie pisany w tej formie? Tak jakby wspomnieniami czy coś się zmieni?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W pewnym momencie coś się zmieni. Nie będę już pisała wspomnień, lecz po prostu...um..tak jakby, cały czas teraźniejszość.
      Ale do tego jeszcze daleko ;)

      Usuń
    2. Czyli rozumiem, że ten blog będzie dłuższy od poprzednich?;D

      Usuń
    3. Um....wiesz, sama nie wiem :D Nie mam pojęcia ile konkretnie będzie rozdziałów. Taka już jestem ;) Ale będę się starała,żeby było ich jak najwięcej ;D

      Usuń
  2. Ciekawe co będzie dalej :D czekam na następny i dołanczam się do pytania powyżej.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział. Masz ogromny talent ;)
    Wszystkie twoje blogi były cudne, ale zdecydowanie to ten przypadł mi najbardziej do gustu. Może dlatego, że jest taki..prawdziwy ? ;)
    No wiesz, to nie jest żadna wymyślona historia tylko prawdziwa. Po prostu cudna :D
    Kocham Cię !!

    OdpowiedzUsuń
  4. Fantastyczny rozdział i w 100% zgadzam się z poprzedniczką, masz ogromny talent. Mam nadzieję że ten blog będzie dłuższy od poprzednich, z niecierpliwością czekam na następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny blog. Kocham opowiadania o Larry'm . : )

    OdpowiedzUsuń