czwartek, 7 lutego 2013

Rozdział 3 - To staje się coraz trudniejsze, i wywołuje potok łez na mojej twarzy

Siema misie !!! Rozdział 3 gotowy. Szczerzę mówiąc to średnio mi się podoba...ale, ja to ja ;D Chciałabym podziękować za komentarze. Jesteście cudowni ;) Te komentarze to dla mnie na prawdę dużo znaczy, więc zachęcam do komentowania. Wystarczy krótkie "dziękuję" ;) 
A więc teraz kwestia pytań. Jak niektórzy zauważyli albo i nie...pojawiła się nowa zakładka "zapytaj postaci".  Tu możecie zadawać pytania do postaci, lub do mnie. 
Jeśli chodzi o rozdział 4, to postaram się go dodać przed wyjazdem. W poniedziałek zaczynam ferie i jadę do cioci, więc nie będzie mnie przez tydzień ;) A więc kolejnego rozdziału możecie się spodziewać we wtorek lub w środę. No nic..nie zanudzam. Jak przeczytacie to od razu wpadajcie na Tumblr i zadawajcie pytania! ;)
 Enjoy !!!




Cause this love is only getting stronger...

Dzisiejszym zadaniem Louisa było pójście na randkę ze swoją dziewczyną. Tak bardzo nie chciał tego robić. Tak bardzo prosił Paula aby im tego nie robił. Ale on nie słuchał. Miał pójść na randkę i koniec kropka. Takie rozmowy były najtrudniejsze. I żaden z nich nie mógł się z tym pogodzić.

Louis usiadł na skraju łóżka i spojrzał z niesamowitym uczuciem na niego. Sięgnął dłonią do jego loczków i odgarnął je z czoła, po czym ucałował je delikatnie. Kciukiem musnął kącik jego ust.

-Przepraszam, Harry. Ja na prawdę nie chcę tego robić. -szepnął cicho z żalem w głosie, który był doskonale słyszalny. Po chwili  zbliżył swoją twarz do jego, w celu pocałowania go. Przymknął oczy i przycisnął delikatnie swoje wargi do jego. Chłopak spał, ale Louis był pewny, że on to czuje. Po kilku sekundach podniósł powieki i odsunął się powoli od niego. Uśmiech nie schodził mu z twarzy. Chciał położyć się teraz koło niego, przytulić się do jego klatki piersiowej i po prostu zasnąć. Niestety nie mógł. Miał inne zadanie do wykonania, niekoniecznie przyjemne. Lecz musiał... Musiał udawać.

-Kocham Cię, Hazz. - szepnął pocierając kciukiem wierzch jego dłoni. -Bardzo mocno. Wiesz o tym, prawda ? - spytał wciąż się uśmiechając. W tym momencie usłyszał jak ktoś wchodzi do ich pokoju. Oderwał swój wzrok od loczka i spojrzał na intruza. Tym kimś była ona. Stała tam w czarnej bluzce i w czarnych spodniach. Włosy miała rozpuszczone a w ręce trzymała torebkę. Uśmiechała się do Louisa, lecz ten nawet nie zamierzał tego odwzajemniać.

- Lou...dobrze się czujesz ? - spytała podchodząc bliżej. Usiadła obok szatyna i pogładziła go po ramieniu. Schodząc ręką coraz niżej. Zatrzymała się na chwilę po czym włożyła palce pod bluzkę szatyna. On od razu się wzdrygnął i zeskoczył z łóżka. 

- Co ty sobie wyobrażasz ?! - krzyknął. Był wyraźnie zdenerwowany. - Nie pozwalaj sobie !

-Przepraszam, nie chciałam. - rzekła smutna po czym wstała z łóżka i podeszła do niego.

- Daruj sobie - powiedział błagalnym tonem przewracając oczami. Miał tego wszystkiego dość. Miał jej dość. Eleonor była okropna. Jej też zależało tylko na pieniądzach. Nie liczyło się nic więcej.

- Dlaczego jesteś taki smutny ?- spytała po chwili ciszy, a Louis popatrzył się na nią ze złością. Już miał na nią nawrzeszczeć, ale wtedy sobie przypomniał, że w pokoju jest Harry, który śpi. A Louis nie chciał go zbudzić. Nie chciał żeby był jeszcze bardziej zdenerwowany. Nie chciał żeby on musiał oglądać Eleonor.. Dwudziestojednolatek doskonale wiedział, że on nienawidził El. Nie chciał jej oglądać, co starszy doskonale rozumiał.

- Dlaczego jestem smutny ?!...-parsknął a po chwili kontynuował - Do cholery ty tego naprawdę nie widzisz?! Jesteś aż tak głupia czy naiwna ?! Nie chcę mi się na ciebie patrzeć, rozumiesz...brzydzę się tobą !- powiedział już trochę spokojniej a dziewczyna wyraźnie posmutniała.

Zrobiło się jej smutno. Miała wyrzuty sumienia, że bierze w tym wszystkim udział. Ale nie odpowiedziała Louisowi. Spuściła wzrok i zaczęła wpatrywać się w swoje czarne szpilki.

- Jesteś taka sama jak inni. Niczym się nie różnisz - powiedział po czym podszedł do szafy i wyciągnął z niej kurtkę którą ubrał. Po chwili podszedł do łóżka i nachylił się nad śpiącym loczkiem i lekko musnął usta swojego ukochanego.

- Śpij sobie. Ja muszę iść. - powiedział na pożegnanie po czym wstał z niechęcią z łóżka i ruszył do drzwi gdzie czekała na niego El. Wyszli z pokoju hotelowego i skierowali się do holu. Louis był w okropnym humorze. Ale gdy przypominał sobie,że już za niedługo znowu zobaczy swojego chłopaka, lekki uśmiech wkradał się na jego twarz. Dziewczyna, która szła obok niego była przygnębiona. Louis nie czuł się winny. A wręcz przeciwnie. Cieszył się, że ta jest smutna. Nie miał żadnych wyrzutów sumienia.

- Macie się uśmiechać - powiedział mężczyzna, gdy weszli do windy. Gdy drzwi się otworzyły Louis czym prędzej wyszedł z niej i starał się nie zwracać uwagi na dziewczynę, która szła za nim. Tęgi mężczyzna, który szedł obok niego zatrzymał Louisa i kazał mu chwycić El za rękę. Ten posłusznie to zrobił. Gdy wyszli z hotelu na dworze czekało na nich mnóstwo paparazzich.

Louis nie zamierzał się uśmiechać, ale gdy mężczyzna szturchnął go w ramie na jego twarzy pojawił się ten wyćwiczony i sztuczny uśmiech. Przestał się uśmiechać gdy weszli do samochodu.

   ~~~*~~~

Po kilkudziesięciu minutach dojechali na miejsce. Wysiedli i skierowali się do restauracji. Stolik był już zamówiony. Poszli do niego i usiedli na przeciwko siebie. Louis zaczął wpatrywać się w menu, gdy jeden z kelnerów zapytał się ich co podać. Wybrał jakąś potrawę za bardzo się nie zastanawiając czy będzie dobra czy nie. Wiedział, że i tak niczego nie zje. Wiedział, że nie może nic robić z tą dziewczyną, a tym bardziej przy niej. Nienawidził jej.

Gdy kelner podał danie, w oczach Louisa stanęły łzy. Miał przed sobą danie, które Hazz tak często mu przygotowywał. Myślał, że się rozpłacze. Ale powtarzał sobie, że będzie silny i to przetrwa. Dla Harry'ego.
W tamtym momencie przypomniał się mu ich pierwszy pocałunek w policzek. Na samą myśl o tym, delikatnie się uśmiechnął.

Louis doskonale to pamiętał ten moment gdy usta Harry'ego spoczęły na jego policzku. Pamiętał  to jak wczoraj.

"....Siedziałem przed telewizorem i oglądałem jakiś program przyrodniczy. Bardzo mi się nudziło, więc postanowiłem,że pójdę do Harry'ego. On zawsze ma świetne pomysły i z nim nie da się nie nudzić. Gdy byłem przed jego drzwiami delikatnie zapukałem. Gdy otrzymałem ciche "proszę " chwyciłem za klamkę i wszedłem do środka. Zastałem loczka siedzącego na łóżku z laptopem na kolanach. Gdy mnie zobaczył słodko się uśmiechnął i poklepał miejsce obok siebie. Bez zastanowienia podszedłem bliżej i usiadłem na skraju łóżka.
- Nudzi mi się - powiedziałem po dłuższej chwili a Hazz zaczął się nad czymś zastanawiać.
- Mi też....to co robimy ? - spytał a ja wygodniej usiadłem na łóżku. Hazz zaczął się we mnie wpatrywać a ja się zarumieniłem.
- Co ? -spytałem trochę zmieszany.
- Nic....po prostu...jesteś bardzo przystojny - wytłumaczył a ja się jeszcze bardziej zaczerwieniłem i spuściłem wzrok. - Jesteś bardzo słodki jak się rumienisz - powiedział i się uśmiechnął.
- To przez ciebie - powiedziałem a on pokiwał głową. Nie zdążyłem nic powiedzieć bo poczułem coś ciepłego i mokrego na policzku. Przymknąłem powieki, bo wtedy zorientowałem się, że Harry mnie pocałował. W policzek ale się liczy. Gdy się ode mnie odkleił posłałem mu dziwne spojrzenie.
- A to z jakiej okazji ?
- Bez okazji...po prostu chciałem...gniewasz się ?
- Nie...skąd- odpowiedziałem a wtedy Harry się triumfująco uśmiechnął. 
- Wiesz...jedno mnie zastanawia...- odezwał się nagle loczek wpatrując się w monitor.
- Co ? -spytałem zaciekawiony a on popatrzył się przelotnie na mnie po czym znowu spuścił wzrok na monitor laptopa. 
- Pójdziesz ze mną do sklepu ? - zapytał po chwili a ja walnąłem się ręką w głowę.
- Boże...mieszkam z idiotami ! - krzyknąłem po czym się roześmiałem.
- Haha...no tak, mówisz też o sobie - powiedział po czym wstał z łóżka i podszedł do mnie. Podał mi rękę a ja ją od razu chwyciłem. - No to co idziemy ? - spytał a ja tylko skinąłem energicznie głową..."

Louis pamiętał to doskonale. I chociaż był to tylko pocałunek w policzek...dla niego był czymś wyjątkowym. Wtedy, dopiero się poznawali i może dlatego jego reakcja była taka a nie inna. Może dlatego tak to go ruszyło, bo był szaleńczo zauroczony w loczkowatym. Może....

Louis kompletnie zapomniał o otaczającym go świecie. Przypomniał mu dopiero głos dziewczyny.

- Lou musimy już iść - szepnęła po czym wstała z krzesła. Lou zrobił to samo. Po chwili byli już przy drzwiach. Tęgi mężczyzna, którego Louis znał doskonale i szczerze nienawidził go, najbardziej, natychmiast zjawił się obok nich.

- Macie trzymać się za ręce - powiedział i wskazał palcem na Tomlinos'a jakby go upominając. On tylko skinął głową i czym prędzej chwycił brunetkę za rękę i pociągnął w stronę wyjścia. Gdy tylko znaleźli się na zewnątrz paparazzich zaczęli im robić zdjęcia i wypytywać o różne rzeczy. Jeden z fotoreporterów krzyknął do nich aby się pocałowali. Louis to zignorował. Po chwili każdy po kolei zaczął to krzyczeć. Mężczyzna, który stał za nimi stwierdził, że to doskonały pomysł. Kazał im przystanąć i to zrobić. Lou wytrzeszczył oczy. Myślał, że źle słyszy. Przecież...on nie mógł. To by było totalne upokorzenie. A poza tym..Harry. On nie może tego zobaczyć. Lecz Louis nie miał nic do gadania. Krzyki paparazzich były tak głośne, że nie słyszał własnych myśli. Potrącony niby nie chcąco przybliżył się do El. Nie chciał tego robić. Lecz ona zrobiła to za niego. Przybliżyła usta do jego ust po czym delikatnie je musnęła. Louis nawet nie zamierzał tego robić. Mężczyzna pracujący dla Modest'u stwierdzili, że to wystarczy. Szybko się od siebie oderwali i wsiedli do samochodu.

~~~*~~~

Godzinę później dotarli pod hotel. Droga zajęła im dość długo, ponieważ na drodze panowały okropne korki. Louis przez cały ten czas myślał nad tym co będzie teraz...Tak bardzo bał się reakcji Harry'ego.

Gdy samochód się zatrzymał Louis czym prędzej niego wyszedł

- Jesteś ostatnią dziwką ! - krzyknął dziewczynie na pożegnanie, po czym szybko pobiegł do hotelu. Łzy zaczęły swobodnie spływać mu po policzkach. Ludzie znajdujący się w holu zaczęli patrzeć się na niego z przerażeniem, troską i smutkiem. Lecz on nie zwracał na nich uwagi.

- Dobrze się czujesz ? - zapytał mężczyzna, który kazał im się pocałować. Który doskonale wiedział o tym jak bardzo go tym krzywdzi. Ale zrobił to.

- Tak ! Doskonale ! Właśnie pocałowałem się z najgorszą osobą którą znam...zresztą ty nie jesteś lepszy. Nienawidzę Cię...was wszystkich nienawidzę ! - krzyknął na niego po czym wbiegł do środka i ruszył w stronę windy

- Zatrzymaj się ! - krzyknął po chwili facet, lecz Louis to zingnorował chciał jak najszybciej znaleźć się przy swoim chłopaku. - Stój ! - krzyknął ponownie i zaczął biec w jego stronę. Louis wszedł do środka windy.

- Mam Cię w dupie - odpowiedział mu i kulturalnie pokazał środkowy palec. Drzwi do windy się zamknęły a Lou znowu się rozpłakał. Nie patrz na swoje odbicie w lustrach w niej zamieszczonych. Bał się, co mógłby tam zobaczyć. Doprawdy, kto umieszcza lustra w windzie? Ten czas, który się dłużył doprowadzał go do szaleństwa. Myślał, że to się dłuży w nieskończoność. 

Po kilku minutach winda się zatrzymała a drzwi się otworzyły. Louis czym prędziej z niej wyszedł. Na początku tylko szedł, lecz z czasem zmieniło się to w bieg. 

Bieg po szczęście. 

Bieg do swojej miłości. 

Z oczu szatyna zaczęły spływać łzy. Było ich coraz więcej. Spływały po gorących policzkach, a Tommo sądził, że nigdy się nie skończą. Że będzie płakał przez cały czas. Ale wiedział, że łzy ustaną, gdy zobaczy jego. 

Harry był dla Louisa jak chusteczka na łzy. Gdy starszy tylko widział osiemnastolatka, jego kąciki ust wędrowały do góry i zapominał o tych wszystkich rzeczach. Przykrych rzeczach... 

Po chwili Louis był już pod drzwiami do ich pokoju. Przetarł policzki po czym nacisnął delikatnie na klamkę i wszedł do środka.W pokoju panowała ciemność, jeszcze większa, niż w jego ciele. Zmrużył oczy, dostrzegając skuloną sylwetkę w kącie, z drżącymi ramionami oraz cichym szlochaniem. Cichutko zamknął za sobą drzwi, choć wiedział, że on wyczuł jego przybycie. Podszedł powoli do swojej miłości, kucając przed nią i pochylając się ku niej. Wyciągnął dłoń i niepewnym ruchem uniósł jej twarz w górę. Wtedy zobaczył to czego nigdy nie chciał zobaczyć. 

6 komentarzy:

  1. Uwielbiam to czytać czekam na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fantastyczne, dopiero trzeci rozdział a ja już zdążyłam się uzależnić. Czekam na więcej:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Boskie ♥ proszę dodaj szybko next'a ! ;* i jeszcze jedno... masz cholerny talent, nie zmarnuj go! ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Po prostu perfect, czekam na więcej ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże dzięki, że tu trafiłam! Kocham to opowiadanie, chcę więcej :)

    Zapraszam do czytania i przypominania o nowych notkach na swoim blogu:
    fame-took-her-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń