Enjoy!!
They Don't Know About Us.
Dwa lata później....
"...Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą i Ci co nie odchodzą nie zawsze powrócą, i nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości, czy pierwsza jest ostatnią, czy ostatnia jest pierwszą..."
To był inny dzień niż zazwyczaj. Smutne dni, kiedy słońce wychodziło zza rogu wspomnienia wracały. Dwudziestolatek, który od dwóch lat próbuje pożegnać się z przeszłością. Smutną przeszłością, która wiła się za nim jak wąż, pozostawiając po sobie charakterystyczny ślad, w postaci krętej ścieżki, którą nigdzie się nie dojdzie. Niekończąca się droga, pełna bólu i cierpienia.
17 stycznia, był
dniem każdego roku kiedy chłopak zamykał się sam w sobie i wspominał.
Odizolowywał się od świata i rozpamiętywał czas, kiedy jego miłość była przy
nim, a potem odeszła. Teraz w myślach, siedząc na ławce, doszedł do
najboleśniejszego wspomnienia, które nadal miał przed oczami - pogrzeb.
"...Czarne chmury zakryły niebo, nie pozwalając, aby nawet najmniejszy promień słońca, przedarł się przez tę powłokę. Śpiew ptaków ucichł, a ludzie przestali się spieszyć. Wszystko stanęło w miejscu. Jedynie grube strugi deszczu uderzały z głuchym hukiem o ziemię, roztrzaskując się na tysiące maleńkich kropli.
Miałem wrażenie, że Londyn płakał razem ze mną. Oboje straciliśmy coś, co było dla nas ważne. Niestety wraz z odejściem jego, musieliśmy pożegnać się ze wszystkim na czym nam zależało i co kochaliśmy. Nie mogłem znieść myśli, że to po prostu koniec. Już nic nie będzie takie samo.
Dwa dni, po jego śmierci pożegnaliśmy fanów. Nikt nie namawiał nas na powrót na scenę. Wszyscy zrozumieli. Nawet Simon i Paul. One Direction wraz z jego odejściem przestało istnieć. Nikt nie byłby w stanie go zastąpić. Nikt nie byłby na tyle dobry, radosny i zwariowany by zastąpić miejsce Louisa. Nie ma Louis'ego nie ma niczego...
Wraz z jego odejściem mój świat legł w gruzach. Całymi dniami płakałem i wspominałem to, kiedy on jeszcze był przy mnie. Wchodziłem to naszej sypialni,wyjmowałem jego ubrania, które były jeszcze w szafie. Kładłem się na nasze łóżko, po czym zaczynałem płakać. Nic nie było w stanie mnie od tego powstrzymać. Ledwie co pozbierałem się na pogrzeb. To było takie straszne. Każdy mnie pocieszał, ale ja chciałem jego pocieszenia....
Podniosłem głowę i odważyłem się spojrzeć na pozostałych. Dookoła mnie było mnóstwo ludzi, ubranych na czarno, z czerwoną różą w dłoni. Jego rodzice i siostry, ściśnięte w mocnym uścisku, płakały i miałem wrażenie, że ich radość umarła razem z Nim. Był zarząd, przyjaciele, znajomi artyści. Wszyscy opłakiwali Jego odejście, przybierając na siebie czerń śmierci.
Nasza czwórka się wyróżniała. Wbrew jakimkolwiek regułom, ubraliśmy się na jasno, a w dłoniach trzymaliśmy białe róże. Chcieliśmy pokazać, że On nadal żyje w naszych sercach i nigdy nie zostanie zapomniany.
Ksiądz dał znak, byśmy podeszli bliżej grobu.
Na metalowym stelażu,
stała Jego trumna. Ciemna, dębowa, wyłożona satyną i pękami róż. On sam
wyglądał pięknie. Jego włosy były pięknie ułożone. Porcelanowa cera, błyszczała swą delikatnością. Jego powieki były
opuszczone - już nigdy nie zobaczę tych pięknych, turkusowych tęczówek.
Jego wargi były luźno złączone, a kąciki ust delikatnie uniesione do
góry. Wyglądał tak jakby spał.
Miałem
wrażenie, że zaraz uniesie swoje powieki, a ja zobaczę te przepiękne
oczy. Wstanie i przywita się ze wszystkimi. Potem podejdzie do mnie i
czule pocałuje mnie w usta. Obejmie mnie mocno, a ja się w niego wtulę. Tak, wiem....ale teraz pozostaje mi tylko to. Teraz mogę jedynie marzyć. Jakby to był jakby On nadal był w pośród nas.
Łzy ciekły po moich policzkach i nawet nie próbowałem ich zatrzymać. Nachyliłem się nad trumną i złożyłem na Jego czole delikatny pocałunek, a następnie wróciłem do chłopaków. Liam, Niall i Zayn…Nigdy nie widziałem, aby cała trójka płakała w tym samym czasie i w tym samym miejscu. Zdarzały się przypadki kiedy płakali w tym samym czasie, ale osobno. Tego dnia nikt nie bał się okazać swoich uczuć.
Każdy z nas wziął garść ziemi i po kolei sypnęliśmy nią na trumnę. Następnie w dole wylądowały wszystkie czerwone róże i nasze cztery, białe. W tym momencie nie wytrzymałem. Wybuchnąłem spazmatycznym płaczem, a Niall przyciągnął mnie do siebie, bym nie upadł.
Byłem jak dziecko, któremu odebrano rodzica.
Jak chory bez lekarstwa.
Jak anioł bez skrzydeł.
Jak istota bez powietrza.
Zmrużyłem oczy i próbowałem przestać płakać, ale to było ode mnie silniejsze.
Nagle Zayn podszedł do mnie i wytarł łzy. Gdy przetarłem oczy ujrzałem mulata, który z troską w oczach patrzał się na mnie.
- Nie mogę dłużej. W końcu to dla ciebie - szepnął chłopak, po czym z jasnych spodni od garnituru, wyciągnął zgięty list na pół. Podał mi go, a ja spojrzałem na niego dociekliwym wyrazem twarzy..."
Od tamtej chwili ten list czytał co roku, w rocznicę jego śmierci. Tak było i tym razem.
Siedząc na tej ławce, na której zaledwie dwa lata temu siedzieli obydwoje i się przytulali, Harry rozłożył już zżółkły papier i ujrzał rozmazane litery od łez. Ale nie przeszkadzało mu to. Dobrze znał ten list i gdyby było, trzeba mógłby go powiedzieć na pamięć, ale nie chciał tego. Chciał poczuć jak ręka Louisa pisała ten list, a on próbował powstrzymując łzy napisać go jak najstaranniej.
Głośno westchnął i otarł rękawem swetra Louisa łzy. Jeszcze raz zmrużył oczy i zaczął czytać słowa, oświetlone światłem lampy.
„ Najdroższy Harry,
Jeśli to czytasz, to znaczy, że ja już nie żyję. Tak wiem, brzmi to jak z tandetnej komedii, ale nie mogłem się nie powstrzymać. Zastanawiasz się pewnie kiedy i gdzie napisałem ten list, prawda? Napisałem go gdy przywieziono mnie do szpitala po wypadku. Niektórzy mówią, że przeczuwasz własną śmierć. I tak też było ze mną. Po prostu to czułem. Ale...nie boję się śmierci, najbardziej boję się tego, czy Ty nie dasz sobie rady. Czy nadal będziesz tym samym Harry'm, którego poznałem w toalecie i, który zawładnął moim sercem. Chcę żebyś nadal nim był. Bo to właśnie w takim, uroczym chłopcu się zakochałem. Po mojej śmierci żyj pełnią życia i nie rozpamiętuj. Wiesz za czym będę najbardziej tęsknił? Za Twoimi lokami, uśmiechem i oczami. Ale będę patrzał z góry i obserwował jak ze swoja gracją i doskonałością idziesz przez życie, nie marnując chwili. Każdy umiera, i dlatego wiem, że kiedyś zapukasz do moich drzwi i pokażesz mi się Ty. Zobaczę twoje przepiękne zielone oczka, burzę czekoladowych loczków oraz dołeczki w policzkach, kiedy będziesz się do mnie uśmiechał. Będziesz moim Aniołem. Byłeś nim za życia, ale w niebie dorobią Ci skrzydła! Uśmiechnij się, Harry. Wiesz, że to kocham w tobie najbardziej. Dołącz do chłopaków, rób to co kochasz. W każdym momencie Twojego życia, będę przy Tobie. I jeśli w końcu odnalazłbyś swoją drugą połówkę, dla mnie będzie najważniejsze, że jesteś szczęśliwy i nadal potrafisz kochać. Bez Twojej miłości byłbym niczym, Harry. Bez Ciebie byłbym niczym. Pamiętaj to i nie zapomnij o tym. To Ty rozświetlałeś moją drogę w mroku, prowadziłeś mnie kiedy byłem ślepy, pokazywałeś dźwięki kiedy byłem głuchy, widziałem świat w Twoich oczach. Nigdy, nikogo tak nie kochałem. Byłeś moją pierwszą i ostatnią miłością. Wiem jak bardzo potrafisz być leniwy, upierdliwy i jak mocno umiesz się przywiązać, ale nie możesz tak długo tkwić w jednym miejscu. A teraz powtórzę to kolejny raz – ŻYJ. Jeszcze jesteś młody…Wykorzystaj to i zabaw się. Zawszę uwielbiałem zabawę, więc dla serca, które w sobie nosisz może być ono zdrowe. Żyj chwilą, bo nigdy nie wiesz co się może wydarzyć. Będę tęsknić...
Kocham Cię i zawsze będę –
Louis.
Ps. Pamiętasz pierwszą obietnicę, którą mi złożyłeś? Dotrzymaj słowa, kochanie „
Harry ponownie przetarł oczy od łez i wziął głęboki wdech. To co Louis napisał w liście, było czymś pięknym a zarazem smutnym. Doskonale wiedział, że nie może spełnić próśb Louisa. Nie mógł tak po prostu znaleźć sobie inną osobę, która nie byłaby Louis'em i się w niej zakochać.
Oddać jej serce i całego siebie. Przytulać ją i całować. I tak po prostu powiedzieć Kocham Cię. Nie mógł sobie tego wyobrazić. Po prostu nie był w stanie. Nie mógł wyobrazić sobie życia, bez kogoś innego, kto nie był Louis'em. Nie potrafił.
Codziennie budząc się rano, obracał się na bok mając nadzieję, że spotka jego przepiękne niebieskie oczy i się do niego przytuli. Potem siadał na łóżku, a po jego policzkach zaczynały płynąć łzy, które wydawały się nie mieć końca. Płakał codziennie.
Rano i wieczór.
W porze obiadu i kolacji.
Podczas kąpieli i spaceru.
Nawet w snach.
Nie mógł przestać. Nie miał go kto pocieszyć.
Liam ożenił się z Danielle, a 3 miesiące później na świat przeszło ich pierwsze dziecko. Zayn i Perrie za niedługo wezmą ślub. Natomiast Niall poznał śliczną Anne,której niedawno się oświadczył.
Mijały dni, tygodnie, a co za tym idzie miesiące. Lecz chłopak nie mógł pogodzić się z odejściem Louisa. Nie mógł ot tak wyrzucić Jego z serca i umysłu. Chociaż przyjaciele zawsze przy nim byli... on chciał Jego.
Czasami uśmiechał się, na jakiś przyjęciach rodzinnych. Ale to było udawane, w pokoju płakał i ciął się. Jego nadgarstki zdobiły pokaźna liczba blizn. Ukrywał je za bandanami, czy też nosił bluzy. Chciał pokazać że radzi sobie, a jak mu wychodziło… to oddzielna rzecz. Tak wiele by oddał aby znowu obudzić się przy Louis'ie.... tak wiele, żeby szatyn go przytulił i wyszeptał, że będzie dobrze.
Wszyscy byli szczęśliwi i wszyscy kogoś mieli. Oprócz Harry'ego. Jego miłość odeszła dwa lata temu i już nigdy nie wróci. Harry żył tylko tym, że za niedługi czas, znów spotka Louisa. Żył tylko dla tego. Żył tylko dla Louisa.
Harry ponownie przetarł oczy od łez i wziął głęboki wdech. To co Louis napisał w liście, było czymś pięknym a zarazem smutnym. Doskonale wiedział, że nie może spełnić próśb Louisa. Nie mógł tak po prostu znaleźć sobie inną osobę, która nie byłaby Louis'em i się w niej zakochać.
Oddać jej serce i całego siebie. Przytulać ją i całować. I tak po prostu powiedzieć Kocham Cię. Nie mógł sobie tego wyobrazić. Po prostu nie był w stanie. Nie mógł wyobrazić sobie życia, bez kogoś innego, kto nie był Louis'em. Nie potrafił.
Codziennie budząc się rano, obracał się na bok mając nadzieję, że spotka jego przepiękne niebieskie oczy i się do niego przytuli. Potem siadał na łóżku, a po jego policzkach zaczynały płynąć łzy, które wydawały się nie mieć końca. Płakał codziennie.
Rano i wieczór.
W porze obiadu i kolacji.
Podczas kąpieli i spaceru.
Nawet w snach.
Nie mógł przestać. Nie miał go kto pocieszyć.
Liam ożenił się z Danielle, a 3 miesiące później na świat przeszło ich pierwsze dziecko. Zayn i Perrie za niedługo wezmą ślub. Natomiast Niall poznał śliczną Anne,której niedawno się oświadczył.
Mijały dni, tygodnie, a co za tym idzie miesiące. Lecz chłopak nie mógł pogodzić się z odejściem Louisa. Nie mógł ot tak wyrzucić Jego z serca i umysłu. Chociaż przyjaciele zawsze przy nim byli... on chciał Jego.
Czasami uśmiechał się, na jakiś przyjęciach rodzinnych. Ale to było udawane, w pokoju płakał i ciął się. Jego nadgarstki zdobiły pokaźna liczba blizn. Ukrywał je za bandanami, czy też nosił bluzy. Chciał pokazać że radzi sobie, a jak mu wychodziło… to oddzielna rzecz. Tak wiele by oddał aby znowu obudzić się przy Louis'ie.... tak wiele, żeby szatyn go przytulił i wyszeptał, że będzie dobrze.
Wszyscy byli szczęśliwi i wszyscy kogoś mieli. Oprócz Harry'ego. Jego miłość odeszła dwa lata temu i już nigdy nie wróci. Harry żył tylko tym, że za niedługi czas, znów spotka Louisa. Żył tylko dla tego. Żył tylko dla Louisa.
Wiem, że to słyszysz Louis, dlatego to powiem. Naprawdę, nigdy
w życiu nie kochałem nikogo tak mocno, jak kocham ciebie. I
nigdy nie pokocham. W moim sercu ciągle jesteś ty.
Do zobaczenia, Lou.
w życiu nie kochałem nikogo tak mocno, jak kocham ciebie. I
nigdy nie pokocham. W moim sercu ciągle jesteś ty.
Do zobaczenia, Lou.
~ The End ~