wtorek, 26 lutego 2013

Rozdział 5 - Miłość nie jest łatwa cz. I

Hej !! Tak jak obiecałam dodaje rozdział wcześniej...a raczej jego pierwszą część ;) Drugiej możecie się spodziewać w sobotę ;D Szczerze to ta część mi się nie podoba. Jest taka...bez życia. Mam nadzieję, że część druga wyjdzie mi lepiej. 
Wielkie dzięki, że komentujecie. Przynajmniej wiem, że ktoś czyta tego bloga. No cóż...to chyba tyle z mojej strony. Życzę miłego czytania.

Enjoy !!! 


They don’t know about the things we do.

They don’t know about the I love you’s...

 Żyj tak jakby każdy dzień był twoim ostatnim....

To było motto Harry'ego. Ten pokręcony chłopak korzystał z każdego dnia całym sobą. Przecież nikt nie wie, co może wydarzyć się jutro, za tydzień, rok czy za dwa lata. Życie jest nieprzewidywalne. Nigdy się nie wie co może stać się jutro.

Dzisiaj żyjesz, a jutro możesz umrzeć. 

Dzisiaj jesteś szczęśliwy, a jutro możesz mieć dołka.

Dzisiaj jesteś zakochany, a jutro miłość odchodzi. 

Harreh nie chciał aby jego miłość odeszła. Trzymał ją jak najbliżej swojego serca i za wszelką cenę nie wypuszczał ze swoich objęć. Lecz byli tacy, którzy pragnęli aby ta dwójka przestała się kochać. Aby tak po prostu zniknęli i żeby już nigdy na siebie nie spojrzeli. Harry tak naprawdę nie wiedział dlaczego oni im to robią. Przecież ani Lou, ani Harry nic im nie zrobili. Przecież ich nie skrzywdzili, ani nic w tym stylu. Doprawdy nie wiedział....  

 Harry powoli otwierał zmęczone powieki. Swój wzrok skupił na osobie leżącej obok niego.Kiedy konkretnie otworzył oczy, po chwili je zamknął czując dłoń Louisa na swoim policzku. Uśmiechnął się na ten miły gest, a place Boo Bear'a wodziły delikatnie po jego szyi. Harry wyciągnął swoją dłoń z pod kołdry, a następnie oparł ją po prawej stronie ciała chłopaka. Podparł się po czym spojrzał w oczy szatyna. Spoglądał w nie dość długi czas. Widział w nich iskierki radości. Uśmiechnął się delikatnie, lecz uśmiech zniknął z jego twarzy gdy przypomniał sobie wczorajszy dzień. Opadł na poduszki wpatrując się w sufit. 

- Louie... - szepnął loczek wpatrując się w chłopaka. Szatyn spojrzał na niego z dociekliwym wyrazem twarzy. - Kochasz mnie ? - gdy to wypowiedział oczy zaszły mu łzami. Nie chciał tego mówić, nie chciał o tym myśleć....ale musiał się zapytać.

- Harry...co to w ogóle za pytanie ?! Przecież ja Cię kocham jak nigdy nikogo ! Jesteś tym jednym i zawsze nim będzie, rozumiesz ? Jesteś dla mnie najważniejszą osobą na świecie....W ogóle jak ty mogłeś tak pomyśleć?! - powiedział oburzony chłopak, siadając na łóżku. Nie miał pojęcia co skłoniło jego do takich podejrzeń. Przecież Louis uświadamiał mu to codziennie po kilka razy, jak tylko mógł. Ale nawet jeśli nie mógł tego powiedzieć na głos, okazywał to w inny sposób. 

Jak Harry mógł pomyśleć, że Louis go nie kocha ?  

- Po wczorajszym...- wydukał cicho młodszy siadając obok Louisa, po czym spuścił wzrok i zaczął wpatrywać się w swoje ręce. 

- Harold...- szepnął Louis podnosząc podbródek swojego chłopaka.Starał się do niego mówić jak najczulej potrafił. - Tamten pocałunek był niczym, rozumiesz ? On dla mnie nic nie znaczył. Ty dla mnie znaczysz najwięcej. Pamiętaj...ja zawsze będę Cię kochać, bez względu na wszystko. Nie ważne gdzie akurat będę, nie ważne co będę robić, ja zawsze będę o tobie myśleć. To dzięki tobie zrozumiałem co to znaczy miłość. Wszystko zawdzięczam tobie. Jesteś dla mnie ważniejszy od największych skarbów świata, bo....ty jesteś moim największym skarbem. - powiedział na jednym wdechu. Patrzył się ciepło na loczka, a z jego policzka spłynęła pojedyncza łezka. Louis starł ją kciukiem po czym pogładził miejsce, w którym są starł. Patrzył się przez chwilę w oczy chłopaka. Teraz nie pozostało mu nic innego jak pocałowanie go. 

Przybliżył swoją twarz do jego twarzy, cały czas patrząc się w jego oczy. Gdy stykali się już nosami, obydwaj chłopcy zamknęli oczy, po Lou czym musnął usta ukochanego. Na początku Harreh zdawał się nie reagować ma pieszczoty ze strony starszego, lecz po chwili zaczął mu odpowiadać muśnięciami. Louis usiadł naprzeciwko Harry'ego nie zaprzestając go całować. Loczek po chwili położył się wygonie na poduszkach a Tommo usiadł na nim okrakiem. Zaczął jeździć swoją ręką po nagim torsie chłopaka. 

Nagle czułe muśnięcia przerodziły się w zachłanne pocałunki. Chłopaki wręcz się pożerali. Ale wciąż łaknęli więcej. Louis wsadził swój język do buzi Harry'ego, po czym zaczął walczyć o dominacje z Harrym. Chłopak na początku nie chciał się poddać, lecz po kilku minutach zaciętej bitwy ustąpił.

Z czasem zwinne rączki loczka powędrowały na plecy ukochanego i zaczęły je delikatnie drapać. Po chwili jednak ręce z pleców zniknęły, a pojawiły się na pośladkach Louisa. 

Tych cudownych pośladkach, watro zauważyć. 

Harry je lekko ścisnął. Starszy sapnął prosto w usta osiemnastolatka. Gdy Lou chciał się już dobierać do bokserek Harry'ego, nagle ktoś wparował do ich pokoju bez pukania. Louis i Harry natychmiast się od siebie oderwali i spoglądnęli, kto jest intruzem i kto ma prawo im przeszkadzać w takim momencie.

- O matko ! Niech moje oczy tego nie widzą ! - krzyknął rozbawionym głosem Irlandczyk ,który zasłonił swoje oczy ręką. Chłopcy się roześmiali, a Louis rzucił poduszką w blondyna. Po chwili Lou zszedł z loczka i usiadł obok niego.

- Niall, czy mama nie nauczyła Cię pukać ?! - powiedział oburzony Harry, który co chwilę spoglądał na Louisa. Jak zwykle był piękny i taki...naturalny. Harry zdecydowanie wolał Louis'a kiedy ten miał boski nie ład na głowie, a jego policzki były zaróżowione.   

- Może i uczyła, ale ja tu przychodzę z ważną sprawą - powiedział Niall po czym zamknął drzwi i przysiadł się do chłopców. 

- A więc ?- ponaglił go Louis, który patrzył się na niego wyczekująco. 

- Paul załatwił nam dziś wywiad - powiedział, tym razem smutnym głosem.

- Że co ?! Przecież dzisiaj mieliśmy mieć wolne ! - krzyknął oburzony Harry. Po części miał racje. Dzisiejszy dzień, miał być wolny, od wywiadów. Miał być wolny od udawania. Chłopcy mieli go spędzić razem. Tak jak zadawanych lat. Po kilku minutach, gdy chłopaki się uspokoili, Niall kontynuował.

- Także..wywiad jest dziś o 14, więc mamy jakieś niecałe 2 godziny. Paul powiedział, że jedziemy..um..nawet nie wiem gdzie...-sapnął zmęczony tym wszystkim, po czym kontynuował - Po wywiadzie jedziemy prostu do hotelu, a reszta dnia należy do nas - powiedział blondyn, który też miał tego wszystkiego dość. Ale najbardziej było mu szkoda Louis'a i Harry'ego. Chłopak wiedział, że cierpią i bardzo im współczuł. I chociaż on nigdy nie był, ani nie będzie w takiej sytuacji, często się zastanawiał jak chłopcy muszą się z tym czuć. Z tym ciągłym udawaniem. To naprawdę musi być męczące. 

Niall porozmawiał jeszcze chwilę z chłopakami po czym wyszedł z ich pokoju. Lou i Hazz byli strasznie źli na Paula, za ten wywiad. On nie miał prawa. Najpierw obiecuje a potem wywija coś takiego. Po prostu....coś okropnego. 

Chłopcy wstali z łóżka i ubrali się. Nie mieli najmniejszej ochoty na udzielanie jakiegokolwiek wywiadu, ale oni mieli tu najmniej do gadania. Zeszli na dół, gdzie w garderobie czekała na nich ich makijażystka. Uśmiechnęli się na jej widok, a Harry natychmiast wziął na ręce małą Lux, którą wręcz kochał. Lou poprawiała fryzurę Nialla, więc oni mieli chwilę czasu dla siebie. Przez jakiś czas bawili się z małą, lecz gdy zobaczyli, że zbliża się do nich ich manager wiedzieli co się święci. 

- Louis, Harry mogę was prosić ? - spytał wychylając się zza drzwi. Chłopcy tylko skinęli głową. Harry oddał dziewczynkę w ręce Malika, który był już gotowy. 

Wyszli z pomieszczenia, po czym przystanęli za Higginsem. 

- Słuchajcie...wiecie, że w wywiadzie, mogą się was....- nie dokończył ponieważ Harry mu przerwał. 

- Tak wiemy...mamy mówić,że nic nas nie łączy, gdy się nas o to zapytają ! Do cholery ile razy będziesz nam to powtarzać ?! Mam Cię już serdecznie dość ! - wykrzyczał Harry, po czym odszedł od managera. Louis spojrzał tylko na Paula, tym swoim morderczym spojrzeniem. Nienawidził gdy loczek był zły. Nie lubił, gdy ktoś prowokował jego ukochanego. 

- Wielkie dzięki ! - powiedział wkurzony chłopak, po czym machnął ręką i ruszył za Harrym. Znalazł go w ubikacji. Chłopak siedział skulony w kącie. Jedyne co dało się usłyszeć to ciche szlochanie osiemnastolatka. Gdy Louis to zobaczył, poczuł się tak samo jak wczoraj. 

Podszedł do niego. Tym razem nie czekał długo. Loczkowaty wręcz natychmiast rzucił się w jego ramiona. Louis usiadł obok niego, a ten się w niego wtulił.

- Słońce...czemu płaczesz ? - spytał troskliwie Louis, chociaż doskonale znał odpowiedź. 

- Po prostu...strasznie boli mnie brzuch - wyjaśnił młodszy. 

- Kłamczuch - wyszeptał żartobliwie Louis. Zawsze tak mówił, gdy Harry kłamał.  

- Louis, jak tak bardzo nie chcę tego robić - wydukał z siebie ochrypłym głosem, jeszcze bardziej wtulając się w ciało chłopaka.

- Wiem kochanie. Nie martw się...będzie dobrze, obiecuje - wyszeptał w jego włosy, po czym delikatnie musnął jego czoło. Chciał jakoś pocieszyć Harry'ego, lecz za bardzo nie wiedział jak. Sam czuł się tak samo. Ale...Harry to coś innego. Jest bardziej wrażliwy.On jest inny. Ważniejszy. Ważniejszy od wszystkiego. On jest najważniejszy dla Louis'a.

Chłopcy posiedzieli tam chwilę, a gdy Harry się uspokoił, starszy wstał, ciągnąc chłopaka za ręce. 

- Obiecuje Ci, że będzie dobrze - szepnął, po czym wyszli z toalety. Skierowali się w stronę garderoby i weszli do pokoju. Liam, Zayn i Niall byli już gotowi. Gdy tylko przekroczyli próg, wszyscy spojrzeli na nich ze....współczuciem. Nie trzeba było być Sherlockiem Holmsem aby nie zauważyć,że Harry płakał.

- Który pierwszy ? - spytała po chwili ich makijażystka. Louis skinął na Harry'ego, ponieważ on miał jeszcze coś do załatwienia. A konkretnie...pójście do Paula i wygarnięcie mu wszystkiego. Nie chciał aby taka sytuacja powtórzyła się jeszcze raz. Nie miał ochoty patrzeć jak on cierpi. Po prostu tego nie chciał. 

Gdy loczek zasiadł na fotelu, Louis powiedział, że musi coś załatwić. Szybko wyszedł z pokoju, po czym skierował się do managera, który stał w holu i czekał na chłopaków. 

- Paul !- krzyknął Louis, który był bardzo zdenerwowany. Podszedł do niego i już miał mu wszystko powiedzieć. Wykrzyczeć mu w twarz jak bardzo go nienawidzi i chcę się ujawnić, ale...coś go powstrzymało. Coś, a raczej ktoś. Koło mężczyzny stała jego żona. 

Diana była w 5 miesiącu ciąży i raczej nie powinna się denerwować w takim stanie. A gdyby Louis wygarnął wszystko Paul'owi, jego żona nie byłaby z pewnością zadowolona. Twarz chłopaka od razu zmieniła swoją barwę

- Coś się stało ? - spytał lekko przerażony Paul. Louie nie chciał tego wszystkiego mówić przy brunetce.

- Nic...to..znaczy się, chciałem zapytać jak tam u ciebie Diana ? - zapytał, lekko zmieszany. 

Louis nie lubił tych rozmów. Praktycznie to zawsze on je prowadził. I nie dlatego, że on był lepszym mówcą. Po prostu...Harry...On jest na to za delikatny. Harry nie umie udawać. Nie umie kłamać. A na pewno nie w takiej sprawie. Zawsze wszyscy wiedzą gdy jest coś nie tak. 

- Wszystko dobrze..ale czasami nie mam już siły a to dopiero 5 miesiąc. - odpowiedziała kobieta. Louis tym razem uśmiechnął się szczerze. Chłopak bardzo lubił żonę swojego menadżera, lecz nie tak jak Lou. Ta kobieta była cudowna. 

Po kilku minutach rozmowy, Louis pożegnał się z Dainą , po czym skierował się do pokoju gdzie znajdowała się reszta. Przystaną na chwilę, gdy zobaczył coś co wywołało uśmiech na twarzy szatyna. 

Harry.

Gdy tylko Louis, zobaczył uśmiechniętego loczka, jego kąciki ust również powędrowało ku górze. Wszedł do środka i nie przestając się uśmiechać podszedł do Harry'ego i delikatnie musnął jego usta.

- Jesteście tacy słody, że zaraz będę rzygać tęczą. - powiedział rozbawiony Zayn, patrząc się na Louis'a i Harry'ego. 

~~~*~~~

Po niecałych dwudziestu minutach wszyscy byli już gotowi i czekali w holu. Po chwili zjawili się ich ochroniarze. Chłopcy mogli już wychodzić. Niestety nie mogli tego zrobić bez nich. Gdyby wyszli na zewnątrz bez ochroniarzy, stado fanek mogłoby ich staranować. A wręcz się na nich rzucić. Strach pomyśleć co by się wtedy stało....

Chłopcy wyszli z ogromnego budynku. Powitały ich piski dziewczyn, które tam stały. Czym prędzej weszli do samochodu. Louis usiadł oczywiście obok Harry'ego. Młodszy wtulił się w Louisa, a ten obiją go ramieniem. Dla nich, najważniejsze jest to żeby móc być obok siebie. 


                        








    

czwartek, 21 lutego 2013

Rozdział 4 - Pragnę być przy tobie.

Siema moje ukochane misiaczki !!! Przepraszam, że musieliście tak długo czekać na ten rozdział, ale nie miałam jak go dodać ;) Szczerze, to mi się nie podoba....jest jakiś taki...dziwny. No ale. Jeśli chodzi o rozdział 5 to obiecuje ,że pojawi się szybciej ;D 
Teraz kwestia komentarzy...6 pod rozdziałem 3. No cóż...nie naciskam. Wiem, że wiele osób czyta, a nie wiele komentuje. Ale nie mam wam tego za złe ;) I tak was bardzo ale to bardzo kocham ! Ale naprawdę byłoby miło gdybyście skomentowali krótkim "dziękuję" Serio...to wiele dla mnie znaczy. 
Ahh...no i jeszcze jedno. Wy w ogóle nie zadajecie pytań do postaci !;) A to naprawdę wiele może wnieść do opowiadania i wyjaśnić wiele rzeczy. Więc jeśli chcecie zadawać pytania do postaci (nie zmuszam) to wpadajcie Tu. Tam też możecie zadawać pytania do mnie ;D Więc to chyba tyle

Enjoy !!!



So I don’t want to wait any longer

I just want to tell the world that you’re mine...



Louis zobaczył to czego jego oczy nigdy nie chciały zobaczyć. Ujrzał zapłakanego Harry'ego, który siedział skulony w kącie pokoju. Jego serce przebił sztylet, który tkwił w nim od tego pocałunku, od tego wyjścia, a teraz wbił się jeszcze głębiej, pozbawiając go tchu.

- Harreh - szepnął czule do swojej miłości, po czym delikatnie uniósł jej podbródek. Spojrzała na niego oczami czerwonymi i przeszkolonymi od płaczu. Lecz w ich głębi dało się zobaczyć to uczucie, które było w nich ukryte i tylko Louie wiedział jak się na nie patrzyć. Tylko on wiedział co to za uczucie.

Harry nie musiał nic mówić. Louis doskonale wiedział dlaczego on płakał. Upewnił się w tym jeszcze bardziej, gdy zobaczył laptopa leżącego na łóżku. Wtedy był już całkowicie przekonany o tym, że on już wie. Wie o tym, że Louis pocałował Eleonor. Momentalnie jego oczy zaszły mgłą. Usiadł naprzeciwko Harry'ego i wziął głęboki wdech.

- Harry , słońce, wiesz,że ja tego nie chciałem...- zaczął, lecz nie mógł dokończyć. W jego oczach stanęły łzy gdy on podniósł głowę i spojrzał na Louisa. Tymi oczami, które mówiły same o siebie. Serce bardziej go zabolało. Myślał, że tego nie wytrzyma. Nie ma nic gorszego do widoku zapłakanego loczka.

- Dlaczego ? Dlaczego Louie ?- spytał młodszy, ochrypłym głosem. Przetarł oczy i zaczął wyczekująco wpatrywać się w swojego chłopaka. Jego policzki były zaczerwienione. Oczy czerwone i zaszklone od płaczu, a ręce lekko drżały.

Louis nie wiedział co odpowiedzieć. Nie miał pojęcia co ma zrobić. Przecież on nie chciał. To nie był jego pomysł. On..przecież Louis jej nie kocha. On kocha tylko Harry'ego.

- Dlaczego ją pocałowałeś ? -  Harreh zadał kolejne pytanie, lecz nie dostał na nie odpowiedzi. Szatyn siedział naprzeciwko swojej miłości i wpatrywał się w jej twarz. Lecz nie wiedział co ma powiedzieć. Aby załagodzić napiętą sytuację, Louis delikatnie potarł chłodną dłoń loczka.

Osiemnastolatek wzdrygnął się i odsunął się od ukochanego. Louis nie spodziewał się takiej reakcji. Doskonale wiedział, że on czuje się źle, ale przecież z Louisem nie było lepiej. Czuł do siebie odrazę. Czuł się tak, jakby go zdradził

Starszy chłopak podczołgał się do loczka. Zaczął się na niego patrzeć ze łzami w oczach, które po chwili zaczęły swobodnie spływać po jego policzkach. Czuł się tak okropnie.

Harry nie wytrzymał dłużej. Wpadł w ramiona swojego ukochanego wypłakując sobie oczy. Jego koszulka była już mokra, ale ani jemu, ani Louisowi to nie przeszkadzało.

- Przepraszam Louis....To wszystko moja wina. To wszystko jest przeze mnie. - zaczął Harry. Jego głos ze słowa na słowo się załamywał.

- Przestań Harreh. To nie twoja wina...nawet tak nie mów. To ja...To moja wina.Ja..ja tego nie chciałem. Ja...tak bardzo Cię przepraszam..to wszystko przez Carla...- nie dokończył bo on wpił się w jego usta. Z taką zachłannością i pożądaniem. Całował go tak, jakby nie robił tego od lat. Całowali się tak przez kilka minut, po czym się od siebie oderwali. Patrzyli się na siebie przez moment po czym młodszy zbliżył swoją twarz do twarzy Louisa i jeszcze raz, delikatnie musnął  usta chłopaka.

- Kocham Cię - wyszeptał młodszy, wpatrując się w jego oczy. Loczek tak bardzo pragnął aby to wszystko się skończyło. Obydwoje nie mieli już na to wszystko siły. Nie mogli już dłużej na to patrzeć. Nie mogli tego wycierpieć. Dlaczego zarząd nie może zrozumieć,że oni po prostu się kochają ? Że oni już dłużej tak nie mogą.

Czasami byli tak tym wszystkim zmęczeni, że chcieli po prostu się zabić. Kiedyś nawet coś takiego się zdarzyło. Harry nie wytrzymał i pociął się. Na szczęście Louis przyjechał na czas i zabrał go do lekarza. Zrobił sobie tylko kilka kresek. Ale te kilka kresek tak bardzo dotknęły Louisa, że po prosu nie wytrzymał. Tak bardzo to go zraniło. Siedział w domu, w sypialni, na łóżku i wypłakiwał sobie oczy. Na szczęście Harry'ego nie było w mieszkaniu. Bo gdy tylko on widzi łzy na policzkach Louisa, sam zaczyna płakać.

Na szczęście...lub nie szczęście...

Hazz, od pewnego czasu stał się zupełnie inny. Stał się bardziej delikatniejszy i wrażliwszy. Częściej płacze i się wzrusza. Ale czasami potrafi być niemiły i drapieżny jak lew. Ale tylko wtedy gdy coś mu zagraża. Jemu albo Louisowi. Wtedy nie ręczy za siebie. Ale...to chyba przez ich sytuacje. Przecież każdy człowiek długo by tak nie wytrzymał. Nie wytrzymałby ciągle udając. Z jednej strony żałował, że przyszedł na casting.Ale z drugiej, gdyby na niego nie poszedł nigdy nie poznałby Louisa. Swojej prawdziwiej miłości. Ale...miłość nie jest taka idealna. Nic nie jest idealne. Nic nie jest proste. W ich świecie wszystko krąży wokół pieniędzy. Nie liczą się uczucia innych. Liczy się tylko kasa i to aby być jak najbardziej sławnym.

Louis wziął loczka w swoje ramiona i przyciągnął bliżej siebie. Chłopak wtulił się w Louisa, a ten wstał z zimnej podłogi i skierował się na hotelowe łóżku. Szatyn delikatnie ułożył chłopaka na łóżku a sam położył się obok niego. Harold wtulił się w tors ukochanego. Chciał aby tak wyglądało jego życie. Z nim u boku. Nic więcej się nie liczyło. Tylko to, aby Louis był koło niego. On był szczęściem. Całym jego szczęście.

Po paru minutach w pokoju dało się usłyszeć ciche pochrapywania Harry'ego, który usnął na torsie Louisa.

Louis natomiast leżał na plecach i wsłuchiwał się w rytm serca loczka. Zaczął bawić się jego loczkami. Co było bardzo uspakajające. Niestety Harry za bardzo tego nie lubił, lecz jemu pozwalał. Wtedy przypomniało się mu coś co wywołało uśmiech na jego twarzy. Przypomniał sobie jak ze sobą tańczyli.

"...Stoję w kuchni i zamierzam sobie coś przygotować. Harold jest jeszcze w swoim pokoju i śpi. Jest niedziela, a on lubi długo spać. 
Podszedłem do lodówki i wyjąłem potrzebne składniki, potrzebne do przygotowania jajecznicy. Postawiłem wszystko na blacie po czym zacząłem szukać patelni. Narobiłem przy tym trochę hałasu, ponieważ przez przypadek strąciłem kilka garnków i szklankę, która się zbiła. Ohh...kuchnia to nie mój teren...
Zachichotałem sie gdy usłyszałem głos w mojej głowie. Szybko pozbierałem rozbite szkło i wyrzuciłem do śmietnika. Po kilku minutach udało mi się znaleźć patelnie. Włączyłem gaz, po czym chciałem rozbić pierwsze jajko. 
- Koniec świata, Louie gotuje - powiedział żartobliwy, ochrypły głos a ja się momentalnie odwróciłem. Zobaczyłem Harry'ego, który stał w progu i się mi przyglądał. Uśmiechał się słodko, a ja się zarumieniłem, po czym odwróciłem wzrok. 
- Długo tam stoisz ? - spytałem po chwili.
- Wystarczająco by zakazać Ci się zbliżać do kuchni. Jeszcze sobie krzywdę zrobisz ! - szepnął Harry. Podszedł do mnie i położył głowę na moim ramieniu. Chwilę później poczułem jak loczek odwraca mnie w swoją stronę i wyciąga do mnie rękę. 
- Mogę prosić ? - spytał a ja się uśmiechnąłem.
- Ale...- jęknąłem spoglądając na patelnię. Harold pokręcił głową z dezaprobatą wyłączając gaz a następnie chwycił mnie za dłoń i pociągnął mnie za sobą. Wyszliśmy z kuchni i stanęliśmy na panelach w salonie. Z radia wydobywała się właśnie NASZA piosenka. A konkretniej "Moments"
Obiją mnie rękoma w pasie a ja swoje wokół jego szyi. Pokręciłem głową, a on się słodko uśmiechnął. Przybliżył mnie do siebie, tym samym sprawiając, że położyłem swoją głowę na jego ramieniu. Poczułem dziwne ciepło rozlewające się  po moim ciele. Myślałem, że się rozpłynę trzymając go w swoich ramionach. To było trochę dziwne...ale zarazem wspaniałe. Kołysaliśmy się powoli w rytm melodii, cicho podśpiewując pod nosem. Niestety ten cudowny czas przerwali nam chłopcy, którzy wparowali do salonu. Od razu się od siebie odsunęliśmy, a oni zaczęli się na nas patrzeć jak na idiotów.
- Co wy tu robiliście ? - spytał po chwili Niall a my się na siebie popatrzyliśmy. 
- Tańczyliśmy, a co zazdrosny ?!- odpowiedział Hazz lekko się uśmiechając. Chłopaki tylko przwrócili oczami po czym usiedli na kanapie.
- wcie co chcecie ! - powiedział Zayn wyjmując paczkę żelków z torby.
- Jesteście szurnięci ! - krzyknąłem powracając do kuchni. Harry wszedł tam ze mną, po czym usiadł na krześle. Rozbiłem jajka i dodałem przyprawy. Po kilku minutach jajecznica była gotowa. Nałożyłem ją na dwa talerze, po czym podałem jeden z nich Harry'emu, który siedział na krześle i wpatrywał się w podłogę. Usiadłem obok niego, lecz Hazz zdawał się tego nie zauważyć.
- Harry, dobrze się czujesz ? - zapytałem, a on podniósł głowę. Spojrzał na mnie z dzwinym wyrazem twarzy. - Hazz...
- Przytulisz mnie ? - spytał nie pewnie, a ja zmarszczyłem brwi.
- No pewnie, że tak ! Chodź tu do mnie - szepnąłem, po czym wziąłem go w swoje ramiona. Przytuliłem go z całych sił. Chłopak również bardzo mocno się do mnie przytulał. W tamtej chwili czułem się tak..dziwnie. Jakoś inaczej. Zupełnie inaczej..gdy przytulałem się do Hannah nie czułem się tak, jak z Harrym. Ta chwila...była czymś cudownym. Tak bardzo dobrze się czułem ...."   

Louis pamiętał to doskonale. Tą cudowną chwilę. Już wtedy wisiało coś w powietrzu. Ale ani on, ani Harry niczego nie podejrzewali. Nie przypuszczali, że się w sobie zakochają.

Szatyn nadal leżał na łóżku ze swoim ukochanym. Spoglądał na jego twarz, a wtedy serce zaczęło bić mu szybciej. Harry był taki słodki, taki delikatny, taki kruchy, taki....jego. Lou nie mógł przestać się uśmiechać. Dla niego to, że mógł spędzić czas z Harrym było czymś cudownym. Przynajmniej, przez chwilę nie myślał o tym pocałunku. Jeśli da się to tak nazwać... 

Ale i tak było mu cholernie przykro i smutno...że tym czymś tak bardzo zranił Harry'ego. 

Ale musiał

Nie miał innego wyjścia. Nie rozumiał tylko jednego, a mianowicie tego dlaczego jest taki naiwny. Przecież...jest najstarszy, mógł wtedy coś zrobić..ale był młody i jeszcze niczego nie rozumiał.

- Louie - szepnął Harry podnosząc się z torsu swojego ukochanego. Louis spojrzał na niego czule i przejechał dłonią po rozgrzanym policzku. 

- Nie śpisz ?- spytał troskliwie, a loczek pokiwał przecząco głową. Ponownie wtulił się, a szatyn obiją go ramieniem. Ucałował w czoło i zaczął bawić się loczkami chłopaka. 

- Lou....kiedy jedziesz..um...wiesz gdzie ? - spytał zatroskany loczek, nie wprost, ponieważ nie mógł tego powiedzieć. Coś go powstrzymywało. Po prostu się bał. Nie chciał o tym myśleć, a tym bardziej mówić.

- Nie wiem...pojadę jak wrócimy z Nowego Jorku, a co ? - zapytał i popatrzył się na Harry'ego.

- Martwię się - szepnął po chwili, a Louis wziął głęboki wdech. Chciał jakoś uspokoić Harry'ego, aby ten się tak tym nie przejmował. Miał już mnóstwo zmartwień, a to nie mogło zawracać jego głowy. Przynajmniej nie teraz. - A co jeśli...jeśli to będzie pra...

- Shhh...nie mów tego. - przyłożył palec do ust Harry'ego, tak aby te słowa nie opuściły jego ust. -  Nie przejmuj się rzeczami, o których jeszcze nie wiesz. Nie przejmuj się tym.Nie zwracaj na to uwagi. Ale pamiętaj, ja zawsze będę przy tobie, bez względu na to co się stanie - ostatnie słowa wypowiedział trochę ciszej. Wypowiedział je ze łzami w oczach.

- Tak bardzo Cię kocham, że nie chcę...- wypowiedział Harry po czym usiadł na łóżku i spojrzał na Lousia.  Nie dokończył zdania, lecz Louis wiedział co ma na myśli młodszy.

- Nie stracisz - szepnął przerywając Harry'emu i podążył w ślady swojego chłopaka. Louis jakby czytał w myślach Harry'ego. On zawsze wiedział gdy jemu było coś nie tak. Gdy się źle czuje, lub gdy ma zły humor. A poza tym Harry nie umiał udawać. Jak bardzo by się starał...po prostu mu to nie wychodziło.   

- Obiecujesz ? - zapytał nieśmiało młodszy.

- Obiecuje - wyszeptał cichutko Louie. Tak cichutko jakby się bał, tego aby te słowa opuściły jego usta.  Przecież Louis nie mógł tego obiecać Harry'emu. To nie zależało od niego. Gdyby okazało się to prawdą...Louis nawet nie chciał o tym myśleć. Chciał się cieszyć tymi dniami, które mógł spędzać z Harrym.

Harry ponownie wtulił się w Louisa. Przez chwilę wsłuchiwali się w bicie swoich serc. Po chwili jednak obydwoje zmęczęni zasnęli. 

Z nadzieją.

Z nadzieją, że jutro będzie lepiej.       

czwartek, 7 lutego 2013

Rozdział 3 - To staje się coraz trudniejsze, i wywołuje potok łez na mojej twarzy

Siema misie !!! Rozdział 3 gotowy. Szczerzę mówiąc to średnio mi się podoba...ale, ja to ja ;D Chciałabym podziękować za komentarze. Jesteście cudowni ;) Te komentarze to dla mnie na prawdę dużo znaczy, więc zachęcam do komentowania. Wystarczy krótkie "dziękuję" ;) 
A więc teraz kwestia pytań. Jak niektórzy zauważyli albo i nie...pojawiła się nowa zakładka "zapytaj postaci".  Tu możecie zadawać pytania do postaci, lub do mnie. 
Jeśli chodzi o rozdział 4, to postaram się go dodać przed wyjazdem. W poniedziałek zaczynam ferie i jadę do cioci, więc nie będzie mnie przez tydzień ;) A więc kolejnego rozdziału możecie się spodziewać we wtorek lub w środę. No nic..nie zanudzam. Jak przeczytacie to od razu wpadajcie na Tumblr i zadawajcie pytania! ;)
 Enjoy !!!




Cause this love is only getting stronger...

Dzisiejszym zadaniem Louisa było pójście na randkę ze swoją dziewczyną. Tak bardzo nie chciał tego robić. Tak bardzo prosił Paula aby im tego nie robił. Ale on nie słuchał. Miał pójść na randkę i koniec kropka. Takie rozmowy były najtrudniejsze. I żaden z nich nie mógł się z tym pogodzić.

Louis usiadł na skraju łóżka i spojrzał z niesamowitym uczuciem na niego. Sięgnął dłonią do jego loczków i odgarnął je z czoła, po czym ucałował je delikatnie. Kciukiem musnął kącik jego ust.

-Przepraszam, Harry. Ja na prawdę nie chcę tego robić. -szepnął cicho z żalem w głosie, który był doskonale słyszalny. Po chwili  zbliżył swoją twarz do jego, w celu pocałowania go. Przymknął oczy i przycisnął delikatnie swoje wargi do jego. Chłopak spał, ale Louis był pewny, że on to czuje. Po kilku sekundach podniósł powieki i odsunął się powoli od niego. Uśmiech nie schodził mu z twarzy. Chciał położyć się teraz koło niego, przytulić się do jego klatki piersiowej i po prostu zasnąć. Niestety nie mógł. Miał inne zadanie do wykonania, niekoniecznie przyjemne. Lecz musiał... Musiał udawać.

-Kocham Cię, Hazz. - szepnął pocierając kciukiem wierzch jego dłoni. -Bardzo mocno. Wiesz o tym, prawda ? - spytał wciąż się uśmiechając. W tym momencie usłyszał jak ktoś wchodzi do ich pokoju. Oderwał swój wzrok od loczka i spojrzał na intruza. Tym kimś była ona. Stała tam w czarnej bluzce i w czarnych spodniach. Włosy miała rozpuszczone a w ręce trzymała torebkę. Uśmiechała się do Louisa, lecz ten nawet nie zamierzał tego odwzajemniać.

- Lou...dobrze się czujesz ? - spytała podchodząc bliżej. Usiadła obok szatyna i pogładziła go po ramieniu. Schodząc ręką coraz niżej. Zatrzymała się na chwilę po czym włożyła palce pod bluzkę szatyna. On od razu się wzdrygnął i zeskoczył z łóżka. 

- Co ty sobie wyobrażasz ?! - krzyknął. Był wyraźnie zdenerwowany. - Nie pozwalaj sobie !

-Przepraszam, nie chciałam. - rzekła smutna po czym wstała z łóżka i podeszła do niego.

- Daruj sobie - powiedział błagalnym tonem przewracając oczami. Miał tego wszystkiego dość. Miał jej dość. Eleonor była okropna. Jej też zależało tylko na pieniądzach. Nie liczyło się nic więcej.

- Dlaczego jesteś taki smutny ?- spytała po chwili ciszy, a Louis popatrzył się na nią ze złością. Już miał na nią nawrzeszczeć, ale wtedy sobie przypomniał, że w pokoju jest Harry, który śpi. A Louis nie chciał go zbudzić. Nie chciał żeby był jeszcze bardziej zdenerwowany. Nie chciał żeby on musiał oglądać Eleonor.. Dwudziestojednolatek doskonale wiedział, że on nienawidził El. Nie chciał jej oglądać, co starszy doskonale rozumiał.

- Dlaczego jestem smutny ?!...-parsknął a po chwili kontynuował - Do cholery ty tego naprawdę nie widzisz?! Jesteś aż tak głupia czy naiwna ?! Nie chcę mi się na ciebie patrzeć, rozumiesz...brzydzę się tobą !- powiedział już trochę spokojniej a dziewczyna wyraźnie posmutniała.

Zrobiło się jej smutno. Miała wyrzuty sumienia, że bierze w tym wszystkim udział. Ale nie odpowiedziała Louisowi. Spuściła wzrok i zaczęła wpatrywać się w swoje czarne szpilki.

- Jesteś taka sama jak inni. Niczym się nie różnisz - powiedział po czym podszedł do szafy i wyciągnął z niej kurtkę którą ubrał. Po chwili podszedł do łóżka i nachylił się nad śpiącym loczkiem i lekko musnął usta swojego ukochanego.

- Śpij sobie. Ja muszę iść. - powiedział na pożegnanie po czym wstał z niechęcią z łóżka i ruszył do drzwi gdzie czekała na niego El. Wyszli z pokoju hotelowego i skierowali się do holu. Louis był w okropnym humorze. Ale gdy przypominał sobie,że już za niedługo znowu zobaczy swojego chłopaka, lekki uśmiech wkradał się na jego twarz. Dziewczyna, która szła obok niego była przygnębiona. Louis nie czuł się winny. A wręcz przeciwnie. Cieszył się, że ta jest smutna. Nie miał żadnych wyrzutów sumienia.

- Macie się uśmiechać - powiedział mężczyzna, gdy weszli do windy. Gdy drzwi się otworzyły Louis czym prędzej wyszedł z niej i starał się nie zwracać uwagi na dziewczynę, która szła za nim. Tęgi mężczyzna, który szedł obok niego zatrzymał Louisa i kazał mu chwycić El za rękę. Ten posłusznie to zrobił. Gdy wyszli z hotelu na dworze czekało na nich mnóstwo paparazzich.

Louis nie zamierzał się uśmiechać, ale gdy mężczyzna szturchnął go w ramie na jego twarzy pojawił się ten wyćwiczony i sztuczny uśmiech. Przestał się uśmiechać gdy weszli do samochodu.

   ~~~*~~~

Po kilkudziesięciu minutach dojechali na miejsce. Wysiedli i skierowali się do restauracji. Stolik był już zamówiony. Poszli do niego i usiedli na przeciwko siebie. Louis zaczął wpatrywać się w menu, gdy jeden z kelnerów zapytał się ich co podać. Wybrał jakąś potrawę za bardzo się nie zastanawiając czy będzie dobra czy nie. Wiedział, że i tak niczego nie zje. Wiedział, że nie może nic robić z tą dziewczyną, a tym bardziej przy niej. Nienawidził jej.

Gdy kelner podał danie, w oczach Louisa stanęły łzy. Miał przed sobą danie, które Hazz tak często mu przygotowywał. Myślał, że się rozpłacze. Ale powtarzał sobie, że będzie silny i to przetrwa. Dla Harry'ego.
W tamtym momencie przypomniał się mu ich pierwszy pocałunek w policzek. Na samą myśl o tym, delikatnie się uśmiechnął.

Louis doskonale to pamiętał ten moment gdy usta Harry'ego spoczęły na jego policzku. Pamiętał  to jak wczoraj.

"....Siedziałem przed telewizorem i oglądałem jakiś program przyrodniczy. Bardzo mi się nudziło, więc postanowiłem,że pójdę do Harry'ego. On zawsze ma świetne pomysły i z nim nie da się nie nudzić. Gdy byłem przed jego drzwiami delikatnie zapukałem. Gdy otrzymałem ciche "proszę " chwyciłem za klamkę i wszedłem do środka. Zastałem loczka siedzącego na łóżku z laptopem na kolanach. Gdy mnie zobaczył słodko się uśmiechnął i poklepał miejsce obok siebie. Bez zastanowienia podszedłem bliżej i usiadłem na skraju łóżka.
- Nudzi mi się - powiedziałem po dłuższej chwili a Hazz zaczął się nad czymś zastanawiać.
- Mi też....to co robimy ? - spytał a ja wygodniej usiadłem na łóżku. Hazz zaczął się we mnie wpatrywać a ja się zarumieniłem.
- Co ? -spytałem trochę zmieszany.
- Nic....po prostu...jesteś bardzo przystojny - wytłumaczył a ja się jeszcze bardziej zaczerwieniłem i spuściłem wzrok. - Jesteś bardzo słodki jak się rumienisz - powiedział i się uśmiechnął.
- To przez ciebie - powiedziałem a on pokiwał głową. Nie zdążyłem nic powiedzieć bo poczułem coś ciepłego i mokrego na policzku. Przymknąłem powieki, bo wtedy zorientowałem się, że Harry mnie pocałował. W policzek ale się liczy. Gdy się ode mnie odkleił posłałem mu dziwne spojrzenie.
- A to z jakiej okazji ?
- Bez okazji...po prostu chciałem...gniewasz się ?
- Nie...skąd- odpowiedziałem a wtedy Harry się triumfująco uśmiechnął. 
- Wiesz...jedno mnie zastanawia...- odezwał się nagle loczek wpatrując się w monitor.
- Co ? -spytałem zaciekawiony a on popatrzył się przelotnie na mnie po czym znowu spuścił wzrok na monitor laptopa. 
- Pójdziesz ze mną do sklepu ? - zapytał po chwili a ja walnąłem się ręką w głowę.
- Boże...mieszkam z idiotami ! - krzyknąłem po czym się roześmiałem.
- Haha...no tak, mówisz też o sobie - powiedział po czym wstał z łóżka i podszedł do mnie. Podał mi rękę a ja ją od razu chwyciłem. - No to co idziemy ? - spytał a ja tylko skinąłem energicznie głową..."

Louis pamiętał to doskonale. I chociaż był to tylko pocałunek w policzek...dla niego był czymś wyjątkowym. Wtedy, dopiero się poznawali i może dlatego jego reakcja była taka a nie inna. Może dlatego tak to go ruszyło, bo był szaleńczo zauroczony w loczkowatym. Może....

Louis kompletnie zapomniał o otaczającym go świecie. Przypomniał mu dopiero głos dziewczyny.

- Lou musimy już iść - szepnęła po czym wstała z krzesła. Lou zrobił to samo. Po chwili byli już przy drzwiach. Tęgi mężczyzna, którego Louis znał doskonale i szczerze nienawidził go, najbardziej, natychmiast zjawił się obok nich.

- Macie trzymać się za ręce - powiedział i wskazał palcem na Tomlinos'a jakby go upominając. On tylko skinął głową i czym prędzej chwycił brunetkę za rękę i pociągnął w stronę wyjścia. Gdy tylko znaleźli się na zewnątrz paparazzich zaczęli im robić zdjęcia i wypytywać o różne rzeczy. Jeden z fotoreporterów krzyknął do nich aby się pocałowali. Louis to zignorował. Po chwili każdy po kolei zaczął to krzyczeć. Mężczyzna, który stał za nimi stwierdził, że to doskonały pomysł. Kazał im przystanąć i to zrobić. Lou wytrzeszczył oczy. Myślał, że źle słyszy. Przecież...on nie mógł. To by było totalne upokorzenie. A poza tym..Harry. On nie może tego zobaczyć. Lecz Louis nie miał nic do gadania. Krzyki paparazzich były tak głośne, że nie słyszał własnych myśli. Potrącony niby nie chcąco przybliżył się do El. Nie chciał tego robić. Lecz ona zrobiła to za niego. Przybliżyła usta do jego ust po czym delikatnie je musnęła. Louis nawet nie zamierzał tego robić. Mężczyzna pracujący dla Modest'u stwierdzili, że to wystarczy. Szybko się od siebie oderwali i wsiedli do samochodu.

~~~*~~~

Godzinę później dotarli pod hotel. Droga zajęła im dość długo, ponieważ na drodze panowały okropne korki. Louis przez cały ten czas myślał nad tym co będzie teraz...Tak bardzo bał się reakcji Harry'ego.

Gdy samochód się zatrzymał Louis czym prędzej niego wyszedł

- Jesteś ostatnią dziwką ! - krzyknął dziewczynie na pożegnanie, po czym szybko pobiegł do hotelu. Łzy zaczęły swobodnie spływać mu po policzkach. Ludzie znajdujący się w holu zaczęli patrzeć się na niego z przerażeniem, troską i smutkiem. Lecz on nie zwracał na nich uwagi.

- Dobrze się czujesz ? - zapytał mężczyzna, który kazał im się pocałować. Który doskonale wiedział o tym jak bardzo go tym krzywdzi. Ale zrobił to.

- Tak ! Doskonale ! Właśnie pocałowałem się z najgorszą osobą którą znam...zresztą ty nie jesteś lepszy. Nienawidzę Cię...was wszystkich nienawidzę ! - krzyknął na niego po czym wbiegł do środka i ruszył w stronę windy

- Zatrzymaj się ! - krzyknął po chwili facet, lecz Louis to zingnorował chciał jak najszybciej znaleźć się przy swoim chłopaku. - Stój ! - krzyknął ponownie i zaczął biec w jego stronę. Louis wszedł do środka windy.

- Mam Cię w dupie - odpowiedział mu i kulturalnie pokazał środkowy palec. Drzwi do windy się zamknęły a Lou znowu się rozpłakał. Nie patrz na swoje odbicie w lustrach w niej zamieszczonych. Bał się, co mógłby tam zobaczyć. Doprawdy, kto umieszcza lustra w windzie? Ten czas, który się dłużył doprowadzał go do szaleństwa. Myślał, że to się dłuży w nieskończoność. 

Po kilku minutach winda się zatrzymała a drzwi się otworzyły. Louis czym prędziej z niej wyszedł. Na początku tylko szedł, lecz z czasem zmieniło się to w bieg. 

Bieg po szczęście. 

Bieg do swojej miłości. 

Z oczu szatyna zaczęły spływać łzy. Było ich coraz więcej. Spływały po gorących policzkach, a Tommo sądził, że nigdy się nie skończą. Że będzie płakał przez cały czas. Ale wiedział, że łzy ustaną, gdy zobaczy jego. 

Harry był dla Louisa jak chusteczka na łzy. Gdy starszy tylko widział osiemnastolatka, jego kąciki ust wędrowały do góry i zapominał o tych wszystkich rzeczach. Przykrych rzeczach... 

Po chwili Louis był już pod drzwiami do ich pokoju. Przetarł policzki po czym nacisnął delikatnie na klamkę i wszedł do środka.W pokoju panowała ciemność, jeszcze większa, niż w jego ciele. Zmrużył oczy, dostrzegając skuloną sylwetkę w kącie, z drżącymi ramionami oraz cichym szlochaniem. Cichutko zamknął za sobą drzwi, choć wiedział, że on wyczuł jego przybycie. Podszedł powoli do swojej miłości, kucając przed nią i pochylając się ku niej. Wyciągnął dłoń i niepewnym ruchem uniósł jej twarz w górę. Wtedy zobaczył to czego nigdy nie chciał zobaczyć.