Wielkie dzięki, że komentujecie. Przynajmniej wiem, że ktoś czyta tego bloga. No cóż...to chyba tyle z mojej strony. Życzę miłego czytania.
Enjoy !!!
They don’t know about the things we do.
They don’t know about the I love you’s...
Żyj tak jakby każdy dzień był twoim ostatnim....
To było motto Harry'ego. Ten pokręcony chłopak korzystał z każdego dnia całym sobą. Przecież nikt nie wie, co może wydarzyć się jutro, za tydzień, rok czy za dwa lata. Życie jest nieprzewidywalne. Nigdy się nie wie co może stać się jutro.
Dzisiaj żyjesz, a jutro możesz umrzeć.
Dzisiaj jesteś szczęśliwy, a jutro możesz mieć dołka.
Dzisiaj jesteś zakochany, a jutro miłość odchodzi.
Harreh nie chciał aby jego miłość odeszła. Trzymał ją jak najbliżej swojego serca i za wszelką cenę nie wypuszczał ze swoich objęć. Lecz byli tacy, którzy pragnęli aby ta dwójka przestała się kochać. Aby tak po prostu zniknęli i żeby już nigdy na siebie nie spojrzeli. Harry tak naprawdę nie wiedział dlaczego oni im to robią. Przecież ani Lou, ani Harry nic im nie zrobili. Przecież ich nie skrzywdzili, ani nic w tym stylu. Doprawdy nie wiedział....
Harry powoli otwierał zmęczone powieki. Swój wzrok skupił na osobie leżącej obok niego.Kiedy konkretnie otworzył oczy, po chwili je zamknął czując dłoń Louisa na swoim policzku. Uśmiechnął się na ten miły gest, a place Boo Bear'a wodziły delikatnie po jego szyi. Harry wyciągnął swoją dłoń z pod kołdry, a następnie oparł ją po prawej stronie ciała chłopaka. Podparł się po czym spojrzał w oczy szatyna. Spoglądał w nie dość długi czas. Widział w nich iskierki radości. Uśmiechnął się delikatnie, lecz uśmiech zniknął z jego twarzy gdy przypomniał sobie wczorajszy dzień. Opadł na poduszki wpatrując się w sufit.
- Louie... - szepnął loczek wpatrując się w chłopaka. Szatyn spojrzał na niego z dociekliwym wyrazem twarzy. - Kochasz mnie ? - gdy to wypowiedział oczy zaszły mu łzami. Nie chciał tego mówić, nie chciał o tym myśleć....ale musiał się zapytać.
- Harry...co to w ogóle za pytanie ?! Przecież ja Cię kocham jak nigdy nikogo ! Jesteś tym jednym i zawsze nim będzie, rozumiesz ? Jesteś dla mnie najważniejszą osobą na świecie....W ogóle jak ty mogłeś tak pomyśleć?! - powiedział oburzony chłopak, siadając na łóżku. Nie miał pojęcia co skłoniło jego do takich podejrzeń. Przecież Louis uświadamiał mu to codziennie po kilka razy, jak tylko mógł. Ale nawet jeśli nie mógł tego powiedzieć na głos, okazywał to w inny sposób.
Jak Harry mógł pomyśleć, że Louis go nie kocha ?
- Po wczorajszym...- wydukał cicho młodszy siadając obok Louisa, po czym spuścił wzrok i zaczął wpatrywać się w swoje ręce.
- Harold...- szepnął Louis podnosząc podbródek swojego chłopaka.Starał się do niego mówić jak najczulej potrafił. - Tamten pocałunek był niczym, rozumiesz ? On dla mnie nic nie znaczył. Ty dla mnie znaczysz najwięcej. Pamiętaj...ja zawsze będę Cię kochać, bez względu na wszystko. Nie ważne gdzie akurat będę, nie ważne co będę robić, ja zawsze będę o tobie myśleć. To dzięki tobie zrozumiałem co to znaczy miłość. Wszystko zawdzięczam tobie. Jesteś dla mnie ważniejszy od największych skarbów świata, bo....ty jesteś moim największym skarbem. - powiedział na jednym wdechu. Patrzył się ciepło na loczka, a z jego policzka spłynęła pojedyncza łezka. Louis starł ją kciukiem po czym pogładził miejsce, w którym są starł. Patrzył się przez chwilę w oczy chłopaka. Teraz nie pozostało mu nic innego jak pocałowanie go.
Przybliżył swoją twarz do jego twarzy, cały czas patrząc się w jego oczy. Gdy stykali się już nosami, obydwaj chłopcy zamknęli oczy, po Lou czym musnął usta ukochanego. Na początku Harreh zdawał się nie reagować ma pieszczoty ze strony starszego, lecz po chwili zaczął mu odpowiadać muśnięciami. Louis usiadł naprzeciwko Harry'ego nie zaprzestając go całować. Loczek po chwili położył się wygonie na poduszkach a Tommo usiadł na nim okrakiem. Zaczął jeździć swoją ręką po nagim torsie chłopaka.
Nagle czułe muśnięcia przerodziły się w zachłanne pocałunki. Chłopaki wręcz się pożerali. Ale wciąż łaknęli więcej. Louis wsadził swój język do buzi Harry'ego, po czym zaczął walczyć o dominacje z Harrym. Chłopak na początku nie chciał się poddać, lecz po kilku minutach zaciętej bitwy ustąpił.
Z czasem zwinne rączki loczka powędrowały na plecy ukochanego i zaczęły je delikatnie drapać. Po chwili jednak ręce z pleców zniknęły, a pojawiły się na pośladkach Louisa.
Tych cudownych pośladkach, watro zauważyć.
Harry je lekko ścisnął. Starszy sapnął prosto w usta osiemnastolatka. Gdy Lou chciał się już dobierać do bokserek Harry'ego, nagle ktoś wparował do ich pokoju bez pukania. Louis i Harry natychmiast się od siebie oderwali i spoglądnęli, kto jest intruzem i kto ma prawo im przeszkadzać w takim momencie.
- O matko ! Niech moje oczy tego nie widzą ! - krzyknął rozbawionym głosem Irlandczyk ,który zasłonił swoje oczy ręką. Chłopcy się roześmiali, a Louis rzucił poduszką w blondyna. Po chwili Lou zszedł z loczka i usiadł obok niego.
- Niall, czy mama nie nauczyła Cię pukać ?! - powiedział oburzony Harry, który co chwilę spoglądał na Louisa. Jak zwykle był piękny i taki...naturalny. Harry zdecydowanie wolał Louis'a kiedy ten miał boski nie ład na głowie, a jego policzki były zaróżowione.
- Może i uczyła, ale ja tu przychodzę z ważną sprawą - powiedział Niall po czym zamknął drzwi i przysiadł się do chłopców.
- A więc ?- ponaglił go Louis, który patrzył się na niego wyczekująco.
- Paul załatwił nam dziś wywiad - powiedział, tym razem smutnym głosem.
- Że co ?! Przecież dzisiaj mieliśmy mieć wolne ! - krzyknął oburzony Harry. Po części miał racje. Dzisiejszy dzień, miał być wolny, od wywiadów. Miał być wolny od udawania. Chłopcy mieli go spędzić razem. Tak jak zadawanych lat. Po kilku minutach, gdy chłopaki się uspokoili, Niall kontynuował.
- Także..wywiad jest dziś o 14, więc mamy jakieś niecałe 2 godziny. Paul powiedział, że jedziemy..um..nawet nie wiem gdzie...-sapnął zmęczony tym wszystkim, po czym kontynuował - Po wywiadzie jedziemy prostu do hotelu, a reszta dnia należy do nas - powiedział blondyn, który też miał tego wszystkiego dość. Ale najbardziej było mu szkoda Louis'a i Harry'ego. Chłopak wiedział, że cierpią i bardzo im współczuł. I chociaż on nigdy nie był, ani nie będzie w takiej sytuacji, często się zastanawiał jak chłopcy muszą się z tym czuć. Z tym ciągłym udawaniem. To naprawdę musi być męczące.
Niall porozmawiał jeszcze chwilę z chłopakami po czym wyszedł z ich pokoju. Lou i Hazz byli strasznie źli na Paula, za ten wywiad. On nie miał prawa. Najpierw obiecuje a potem wywija coś takiego. Po prostu....coś okropnego.
Chłopcy wstali z łóżka i ubrali się. Nie mieli najmniejszej ochoty na udzielanie jakiegokolwiek wywiadu, ale oni mieli tu najmniej do gadania. Zeszli na dół, gdzie w garderobie czekała na nich ich makijażystka. Uśmiechnęli się na jej widok, a Harry natychmiast wziął na ręce małą Lux, którą wręcz kochał. Lou poprawiała fryzurę Nialla, więc oni mieli chwilę czasu dla siebie. Przez jakiś czas bawili się z małą, lecz gdy zobaczyli, że zbliża się do nich ich manager wiedzieli co się święci.
- Louis, Harry mogę was prosić ? - spytał wychylając się zza drzwi. Chłopcy tylko skinęli głową. Harry oddał dziewczynkę w ręce Malika, który był już gotowy.
Wyszli z pomieszczenia, po czym przystanęli za Higginsem.
- Słuchajcie...wiecie, że w wywiadzie, mogą się was....- nie dokończył ponieważ Harry mu przerwał.
- Tak wiemy...mamy mówić,że nic nas nie łączy, gdy się nas o to zapytają ! Do cholery ile razy będziesz nam to powtarzać ?! Mam Cię już serdecznie dość ! - wykrzyczał Harry, po czym odszedł od managera. Louis spojrzał tylko na Paula, tym swoim morderczym spojrzeniem. Nienawidził gdy loczek był zły. Nie lubił, gdy ktoś prowokował jego ukochanego.
- Wielkie dzięki ! - powiedział wkurzony chłopak, po czym machnął ręką i ruszył za Harrym. Znalazł go w ubikacji. Chłopak siedział skulony w kącie. Jedyne co dało się usłyszeć to ciche szlochanie osiemnastolatka. Gdy Louis to zobaczył, poczuł się tak samo jak wczoraj.
Podszedł do niego. Tym razem nie czekał długo. Loczkowaty wręcz natychmiast rzucił się w jego ramiona. Louis usiadł obok niego, a ten się w niego wtulił.
- Słońce...czemu płaczesz ? - spytał troskliwie Louis, chociaż doskonale znał odpowiedź.
- Po prostu...strasznie boli mnie brzuch - wyjaśnił młodszy.
- Kłamczuch - wyszeptał żartobliwie Louis. Zawsze tak mówił, gdy Harry kłamał.
- Louis, jak tak bardzo nie chcę tego robić - wydukał z siebie ochrypłym głosem, jeszcze bardziej wtulając się w ciało chłopaka.
- Wiem kochanie. Nie martw się...będzie dobrze, obiecuje - wyszeptał w jego włosy, po czym delikatnie musnął jego czoło. Chciał jakoś pocieszyć Harry'ego, lecz za bardzo nie wiedział jak. Sam czuł się tak samo. Ale...Harry to coś innego. Jest bardziej wrażliwy.On jest inny. Ważniejszy. Ważniejszy od wszystkiego. On jest najważniejszy dla Louis'a.
Chłopcy posiedzieli tam chwilę, a gdy Harry się uspokoił, starszy wstał, ciągnąc chłopaka za ręce.
- Obiecuje Ci, że będzie dobrze - szepnął, po czym wyszli z toalety. Skierowali się w stronę garderoby i weszli do pokoju. Liam, Zayn i Niall byli już gotowi. Gdy tylko przekroczyli próg, wszyscy spojrzeli na nich ze....współczuciem. Nie trzeba było być Sherlockiem Holmsem aby nie zauważyć,że Harry płakał.
- Który pierwszy ? - spytała po chwili ich makijażystka. Louis skinął na Harry'ego, ponieważ on miał jeszcze coś do załatwienia. A konkretnie...pójście do Paula i wygarnięcie mu wszystkiego. Nie chciał aby taka sytuacja powtórzyła się jeszcze raz. Nie miał ochoty patrzeć jak on cierpi. Po prostu tego nie chciał.
Gdy loczek zasiadł na fotelu, Louis powiedział, że musi coś załatwić. Szybko wyszedł z pokoju, po czym skierował się do managera, który stał w holu i czekał na chłopaków.
- Paul !- krzyknął Louis, który był bardzo zdenerwowany. Podszedł do niego i już miał mu wszystko powiedzieć. Wykrzyczeć mu w twarz jak bardzo go nienawidzi i chcę się ujawnić, ale...coś go powstrzymało. Coś, a raczej ktoś. Koło mężczyzny stała jego żona.
Diana była w 5 miesiącu ciąży i raczej nie powinna się denerwować w takim stanie. A gdyby Louis wygarnął wszystko Paul'owi, jego żona nie byłaby z pewnością zadowolona. Twarz chłopaka od razu zmieniła swoją barwę
- Coś się stało ? - spytał lekko przerażony Paul. Louie nie chciał tego wszystkiego mówić przy brunetce.
- Nic...to..znaczy się, chciałem zapytać jak tam u ciebie Diana ? - zapytał, lekko zmieszany.
Louis nie lubił tych rozmów. Praktycznie to zawsze on je prowadził. I nie dlatego, że on był lepszym mówcą. Po prostu...Harry...On jest na to za delikatny. Harry nie umie udawać. Nie umie kłamać. A na pewno nie w takiej sprawie. Zawsze wszyscy wiedzą gdy jest coś nie tak.
- Wszystko dobrze..ale czasami nie mam już siły a to dopiero 5 miesiąc. - odpowiedziała kobieta. Louis tym razem uśmiechnął się szczerze. Chłopak bardzo lubił żonę swojego menadżera, lecz nie tak jak Lou. Ta kobieta była cudowna.
Po kilku minutach rozmowy, Louis pożegnał się z Dainą , po czym skierował się do pokoju gdzie znajdowała się reszta. Przystaną na chwilę, gdy zobaczył coś co wywołało uśmiech na twarzy szatyna.
Harry.
Gdy tylko Louis, zobaczył uśmiechniętego loczka, jego kąciki ust również powędrowało ku górze. Wszedł do środka i nie przestając się uśmiechać podszedł do Harry'ego i delikatnie musnął jego usta.
- Jesteście tacy słody, że zaraz będę rzygać tęczą. - powiedział rozbawiony Zayn, patrząc się na Louis'a i Harry'ego.
~~~*~~~
Po niecałych dwudziestu minutach wszyscy byli już gotowi i czekali w holu. Po chwili zjawili się ich ochroniarze. Chłopcy mogli już wychodzić. Niestety nie mogli tego zrobić bez nich. Gdyby wyszli na zewnątrz bez ochroniarzy, stado fanek mogłoby ich staranować. A wręcz się na nich rzucić. Strach pomyśleć co by się wtedy stało....
Chłopcy wyszli z ogromnego budynku. Powitały ich piski dziewczyn, które tam stały. Czym prędzej weszli do samochodu. Louis usiadł oczywiście obok Harry'ego. Młodszy wtulił się w Louisa, a ten obiją go ramieniem. Dla nich, najważniejsze jest to żeby móc być obok siebie.